Brutalnie podcięte skrzydła Jaskółek

Tarnowianie znajdują się w trudnym położeniu. Źródło: Twitter/UniaTarnówZSSA

Sezon eWinner 1. Ligi zbliża się do półmetka i siła poszczególnych zespołów jest już znana. Największą niespodziankę sprawili żużlowcy Cellfast Wilków Krosno, którzy są w fenomenalnej formie i aktualnie zajmują pozycję lidera zaplecza PGE Ekstraligi. Na dole tabeli obserwujemy zaś Unię Tarnów – drużynę pogrążoną w stagnacji i głębokim kryzysie. Dla całego środowiska to przykry widok.

Przed startem obecnej edycji rozgrywek prawdopodobnie nikt się spodziewał się tego, że Unia Tarnów popadnie w takie tarapaty. Jeszcze ubiegłej jesieni do zespołu Jaskółek dołączyli Niels Kristian Iversen oraz Rohan Tungate. Śmiało można powiedzieć, że były to jedne z największych transferów w pierwszej lidze. Uwierzono, że w Tarnowie w końcu pojawili się zawodnicy, którzy doprowadzą zespół do jakiegokolwiek sukcesu. Tego bowiem brakowało w poprzednich latach. Nie to jednak jest największą bolączką trzykrotnego mistrza Polski. Klubem kompletnie nie interesują się władze miasta. Pomimo wielu próśb kibiców drużyna nie otrzymuje wsparcia. W ciągu ostatnich lat namnożyły się fotografie ze stadionu tarnowskiej Unii przedstawiające, jak „Jaskółcze Gniazdo” popada w ruinę. Trybuny w niektórych miejscach nadal wyglądają jak te sprzed czasów wprowadzenia innowacji w postaci plastikowych krzesełek. Nie wspominając już o pladze dzikiej roślinności. Jak można się spodziewać, takie obrazy nie wpływają dobrze na relacje klubu z sympatykami oraz otoczeniem zewnętrznym, a nawet stały się obiektem żartów wśród kibiców.

W obecnym sezonie tarnowianie odnieśli porażkę we wszystkich siedmiu dotychczasowych meczach. Ostatnią w ubiegłą sobotę na własnym stadionie z Wilkami z Krosna. Pojedynek był bardzo zacięty, jednak gospodarze musieli uznać wyższość rywali, którzy wygrali w stosunku 46:44. Takie przegrane bolą najbardziej, gdyż do zwycięstwa zabrakło niewiele. Nie usprawiedliwia to natomiast fatalnej dyspozycji zespołu. Przeciwnicy w meczach nie mają problemu z uporaniem się z Jaskółkami. Spotkania z udziałem żużlowców z Małopolski są po prostu nudne i trudno mówić o nich jako o emocjonujących. W związku z rosnącym rozgoryczeniem sympatyków rada nadzorca oraz akcjonariusze wydali wspólne oświadczenie. Zaznaczono w nim, że zarząd ma pełną świadomość sytuacji i bierze odpowiedzialność za wyniki drużyny. Nie ukrywano także kwestii finansowych. Kondycja klubu pod tym względem jest bardzo zła. Pandemia spowodowała m.in. obniżenie kwot sponsoringowych, a te pozyskane od nowych podmiotów nie pokrywają start spowodowanych redukcją świadczeń. Głośnym echem w środowisku odbiła się sprawa Pawła Miesiąca, który miał w tym roku reprezentować barwy Unii. Ostatecznie po problemach związanych z wynagrodzeniem zawodnik opuścił zespół jeszcze przed startem rozgrywek.

Niedawno ze stanowiskiem szkoleniowca pożegnał się Tomasz Proszowski. Na jego miejsce wskoczył Paweł Baran, który już wcześniej miał okazję prowadzić Jaskółki w trakcie ich startów w PGE Ekstralidze. Ogłoszono także, iż nowy sternik zespołu będzie korzystać z usług Jacka Rempały, znanego w Tarnowie byłego żużlowca. Taka zmiana częściowo zadowoliła kibiców, którzy po dymisji prezesa Łukasza Sadego oczekują powołania nowego zarządu i znalezienia nowego inwestora. Sytuacja fanów tarnowskiego żużla jest nie do pozazdroszczenia. Co chwilę pojawiają się nowe, niepokojące doniesienia z obozu Jaskółek. Teraz mówi się, że zawodnicy Unii mogą odmówić startu w nadchodzących zawodach ze względu na zaległości finansowe, jakie ma wobec nich klub za przygotowanie do sezonu.

Agonia klubu trwa w najlepsze. Co najgorsze, na horyzoncie nie widać choćby światełka w tunelu. Do tej pory nie udało się znaleźć osoby, która będzie odpowiedzialna za wyprowadzenie zespołu z kryzysu. Śledząc wypowiedzi kibiców, można wnioskować, że część z nich straciła wiarę w to, że Unię można uratować przed spadkiem do drugiej ligi. Być może w przypadku mistrza Polski z 2012 roku krok w tył będzie niezbędny.

Bartosz GLAPIAK