Rekompensata czy kolejny zawód? Recenzujemy serial „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy”

Serial na podstawie książek Riordana bije rekordy
popularności. / Źródło: Materiały prasowe z serialu i filmu platformy Disney +

Seria książek autorstwa Ricka Riordana Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy” zdobyła serca czytelników na całym świecie. Niedawno Disney postanowił przenieść tę niezwykłą opowieść na ekrany w formie serialu. Fanów sagi literackiej czeka intensywna podróż do świata greckiej mitologii, wzbogacona o zakrapiany magią styl znanej wytwórni. Serialowi już w pierwszym tygodniu udało się zgromadzić ogromną widownię, przynosząc streamingowemu gigantowi rekordowe wyniki.

Serial „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy” opowiada historię młodego chłopaka, tytułowego Percy’ego Jacksona, który odkrywa swoje nadprzyrodzone moce i dowiaduje się, że jest półbogiem – potomkiem greckiego boga Posejdona. Zdolności Percy’ego prowadzą go do Obozu Herosów, miejsca schronienia dla potomków bogów, gdzie spotyka rówieśników, będących w takiej samej sytuacji jak on. Tam rozpoczyna swoją przygodę pełną niebezpieczeństw, przyjaźni i miłości.

Przeniesienie sagi na ekran było dla fanów pierwowzoru jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń roku. Jednakże dla tych, którzy są już zaznajomieni z książkami, pytanie brzmi: czy Disney zachował esencję oryginału? Apetyt wiernych wielbicieli serii był szczególnie duży po dość nieudanych filmach z 2010 i 2013 roku. Tym razem przy pracach nad scenariuszem brał udział sam Rick Riordan, co od razu stanowiło zapowiedź lepszej jakości adaptacji oraz zrozumienia postaci, jak i całego świata stworzonego przez autora.

Od momentu ogłoszenia powstania adaptacji fani z zapartym tchem śledzili wszelkie informacje związane z powstającym serialem. Szczególne emocje wzbudził oczywiście wybór aktorów, który pod względem adekwatności do literackich postaci okazał się nienajlepszy. Odejście od wyglądu bogów, jaki pamiętamy z książek można wybaczyć, w końcu mogą przybrać dowolną formę, jednak aparycja herosów często była powiązana z ich boskim rodowodem oraz konkretnymi atrybutami czy mocami.

Percy Jackson został opisany w książkach jako chłopiec o czarnych, wiecznie zmierzwionych włosach i oczach o morskim odcieniu. W zamian, dostaliśmy Walkera Scobella, który mimo dobrej gry aktorskiej ani trochę nie wpisuje się w aparycję syna Posejdona. Jego intensywnie jasnoniebieskie spojrzeniem oraz burza złotych loków wpasowuje się bardziej w typ urody Pana Nieba, przykładowo w młodszą wersję Jasona Grace z serii kontynuującej opowieść, czyli „Bogów Olimpu”. W podobny sposób obsadzono aktorów do ról Luke’a Castellana i Annabeth Chase, czyli na zasadzie kompletnego kontrastu. Widzowie pod tym względem mogą być niezadowoleni, zwłaszcza ci, którzy obietnicę twórców o wiernym odwzorowaniu książek wzięli sobie do serca. W końcu wygląd bohaterów był jednym z podstawowych kryteriów, a casting w kinie sci-fi nie należy raczej do najtrudniejszego etapu w procesie produkcji.

Wreszcie sukces?

Po masakrze fabularnej w filmowych adaptacjach, serial pod tym względem prezentuje się fantastycznie. Najważniejszym wątkiem jest przydzielenie misji Percy’emu, wizyta u wyroczni oraz sam przebieg podróży bohatera. W wersji z 2010 roku pierwszych dwóch wątków niestety zabrakło, a samo podjęcie się misji przedstawiono jako spontaniczną decyzję protagonisty. Późniejsze przygody zmieniono natomiast kompletnie. Było jednak kilka  epickich scen, które aż prosiły się o odtworzenie w serialu, np.: słynny pobyt w kasynie Lotos w rozbrzmiewającym w tle „Poker Face” Lady Gagi. Jednak, jak można było już wywnioskować po wcześniejszych słowach Ricka Riordana, ten wątek w nowszej adaptacji się nie pojawił. Jedną z przyczyn z pewnością jest dostosowanie treści do młodszych widzów platformy Disney +, w tym przypadku serial oznaczono kategorią 12+. Z tego powodu też inne sceny m.in. w salonie Prokrustesa czy Hadesie zostały znacznie złagodzone.

Uproszczenie ostatnich etapów misji okazało się strzałem w kolano. Z perspektywy czasu, wydaje się, że twórcy nie przemyśleli wystarczająco scenariusza, chcąc zmieścić w krótkim czasie jak najwięcej scen akcji. Podczas pobytu w sklepie z łóżkami wodnymi Percy od razu wie, kim jest właściciel, a przecież w oryginalnej wersji to pułapka, z której bohater ledwo uchodzi z życiem. Kolejny zmieniony wątek dotyczy historii i zachowań ojczyma herosa, który w produkcji Disneya został bardzo spłycony. Jednym z ważniejszych momentów pokazania „buntowniczej żyłki” Sally Jackson jest wykorzystanie głowy Medusy do pozbycia się Gabe’a Ugliano – jak możecie się domyślić, w serialu tego wątku nawet nie poruszono.  Właśnie z tych powodów film, choć fatalny pod względem odwzorowania fabuły, o wiele lepiej oddaje charakter bohaterów serii. Dotyczy to szczególnie syna Posejdona, którego grał Logan Lerman, znacznie bardziej pasujący do buntowniczej i dość problematycznej natury półboga. W wersji Walkera Scobella, scenarzyści podkreślili natomiast jego wrażliwość i zdolność do poświęceń.

Mimo wad, „Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy” jest powszechnie uważany za hit (na portalu IMDB średnia ocen użytkowników wynosi 7,1). Już w ciągu pierwszych sześciu dni zgromadził 13,3 milionów widzów, w tym momencie wyprzedza go tylko seria Marvela oraz Gwiezdnych Wojen.

Wierni fani książek Riordana docenią wierność wobec oryginału, może ich jednak czekać zawód castingowy czy „disneyowski” efekt, czyli dostosowanie treści do młodszych odbiorców. Ta kwestia może okazać się problemem w realizacji następnych części, zwłaszcza, że z każdym sezonem bohaterowie stają się rok starsi, a w ostatnim są już szesnastolatkami. Jeśli Disney nadal będzie trzymał się swojej obietnicy o poszanowaniu literackiego pierwowzoru, seria może odnieść jeszcze wiele sukcesów. Z niecierpliwością możemy wyczekiwać ogłoszonego już drugiego sezonu serialu.

Oliwia MAZIOPA