Polacy nie gęsi i swój język mają

Oj, mają, mają. I gęgają nim, trzeba przyznać, nieustannie. Szkoda tylko, że ilość nie idzie w parze z jakością. Pociągi z napisami „Ładnie”, „Składnie” i „Poprawnie” zmierzają w diametralnie różnych kierunkach. A może po prostu zwrotnice, jak co roku, zamarzły i językowo zatrzymaliśmy się na poziomie wczesnoszkolnym? Też możliwe.

Do czego zmierzam? Otóż, proszę bardzo. Zwykły szary dzień. Siadam przed komputerem, słucham radia, oglądam telewizję.. I co słyszę? Wciąż to samo, chciałoby się zanucić pod nosem piosenkę zespołu NDK. Choć tematyka zupełnie inna, tytuł utworu znakomicie oddaje monotonność polskiego poziomu wymowy. Wciąż to samo, czyli… wszechobecne błędy językowe. Liczone nie na sztuki, lecz na worki – bez dna.

Chwilami odnoszę wrażenie, że polskie mass media (i nie tylko) tworzą nową jakość językową. Trudno jednak przyznać, że lepszą… Na potęgę „włanczamy” i „wyłanczamy”. W autobusie, na przystanku, w domu i na uczelni. Jeszcze chwila, a wieść o „wzbogaceniu” alfabetu o nową literę: „an” przestanie być tylko primaaprilisowym żartem. I bądź mądry, czy śmiać się tu, czy płakać… A może jedno i drugie?

Pal licho Internet, choć liczne fora to istna plaga językowych paranoi, które mnożą się niczym grzyby po deszczu. Wieczorny dziennik stacji którejkolwiek wcale nie jest wiele lepszy, a jeszcze trochę i kwiatki w stylu „Norwedzy” przestaną oburzać nawet najbardziej zatwardziałych maniaków językowych. I chociaż Maciej Orłoś całkiem niedawno konsekwentnie powtarzał w kampanii reklamowej: „mówi się „włączać”, nie „włanczać”, to sukces chyba odniósł niewielki. Na wyższych uczelniach wielokrotnie nawet profesorowie popełniają gafy językowe. Pytanie, czy ktokolwiek zwraca na nie uwagę, skoro i wielu studentom, mówiąc oględnie, do językowego Olimpu daleko. „Wziąść” czy „wziąć” – co za różnica? A właśnie, że różnica! I to zasadnicza. Jaka, zapyta przeciętny Nowak? A taka, że o język wypadałoby dbać. Ot tak, po prostu.

W polskiej codzienności entuzjastów językowych próżno jednak szukać. Choć pewnie większość zna nazwiska profesorów Miodka i Bralczyka, to czy ktokolwiek ich jeszcze słucha? Wątpliwe. W telewizji goszczą od święta, na co dzień podziwiamy inne gwiazdy o sławie mocno kulejącej. Wolimy prosty, jasny przekaz, dostosowany do naszego poziomu. Czytaj: poziomu przeciętnego. O, tak, dążymy do średniactwa i to nie tylko we wspomnianej dziedzinie. Jednym słowem – zmierzamy po równi pochyłej, prosto w przepaść. Obecni uczniowie podstawówek lepiej sobie radzą z rzucaniem wulgaryzmami niż z poprawnym czytaniem, o pisaniu nie wspominając. Przecinki (a raczej ich brak) to w ogóle temat na odrębną refleksję.

 

Po raz kolejny pytam: Quo vadis, Polsko?

 

Koniec i kropka. Kto „włancza”, ten trąba.

 

KATARZYNA NOWAK

Dodaj komentarz