W imię piękna futbolu, czyli Real Madryt – FC Barcelona

Piłkarska Bitwa o Europę. Starcie Tytanów. Derby Hiszpanii. Synonimów opisujących sławetne Gran Derbi z roku na rok przybywa, ale i nie ma czemu się dziwić. Pojedynki Barcelony z Realem Madryt od zawsze zajmowały, szokowały i elektryzowały wszystkich kibiców. Nie inaczej będzie i teraz. Już w niedzielę kolejne, 259. El Clasico!

Temperatura minusowa

– Baco, ostra zima będzie w tym roku?
– No, ostra panocku, w Madrycie już za 90 milionów drewna zakupili! – śmiano się w Katalonii z transferu Garetha Bale’a. Jako że kibic madrycki pamiętliwy i nie przepuszcza okazji, by samemu dopiec swemu oponentowi, z radością spogląda ostatnio na tabelę. I fakt faktem, ta układa się korzystnie dla „Los Blancos” właśnie. 4 punkty przewagi „Królewskich” (70 punktów) nad trzecią w tabeli Barceloną po 28 seriach spotkaniach to z pewnością nie jakiś kosmiczny („galaktyczny”) kapitał. Jednak i tak jest się z czego cieszyć.
„Śmiali się z naszego drewna. Mamy koniec marca, a u was „czwórka” na minusie!” – szyderczo odpowiadają sympatycy Realu. I rzeczywiście mogą, bo jeśli Bale’a nazwać mianem opału, to sezon grzewczy w Madrycie wre. Walijczyk powoli, ale za to sukcesywnie się spłaca i wydaję się, że to obrońcy „Blaugrany” będą musieli zacząć martwić się o swoje piece. Bo rozgrzany do czerwoności Bale z pewnością da im się we znaki.

Pojedynek gigantów

Czy inaczej można nazwać starcie dwóch najlepszych piłkarzy na świecie? Lionel Messi i Cristiano Ronaldo już po raz 21. staną naprzeciw siebie w El Clasico. Jak do tej pory wyglądała ich rywalizacja? Zdecydowanie lepszym bilansem może pochwalić się filigranowy Argentyńczyk. W połowie z 20-stu dotychczasowych batalii to właśnie Messi był górą. Real w szeregach z Ronaldo spisał się dwa razy słabiej – „Królewscy” w ostatnich 20-stu konfrontacjach z drużyną „Blaugrany” wygrali tylko 5-krotnie.
Dominację Messiego widać również w klasyfikacji najlepszych strzelców Gran Derbi. Mając 18 bramek na swoim koncie, wraz z innym Argentyńczykiem, Alfredo Di Stefano, „Atomowa pchła” lideruje w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców w historii Klasyka. Popularny CR7 nie ma się jednak czego wstydzić. Z dorobkiem 12-stu bramek zajmuje w tej samej konkurencji 7. miejsce. Co ciekawe, to nie Messi, a Ronaldo właśnie, jako pierwszy w historii piłkarz zdołał zdobyć przynajmniej jedną bramkę w każdym z kolejnym 6-ciu spotkań obu zespołów.
Jeśli spojrzeć na obecny sezon, zdecydowanym faworytem w niedzielnej potyczce wydaje się być właśnie Portugalczyk. Najlepszy piłkarz świata godnie udowadnia, że nieprzypadkowo statuetka najlepszego zawodnika globu przypadła właśnie jemu. We wszystkich rozgrywkach, w 41 dotychczasowych meczach tego sezonu aż 48 razy trafiał do siatki rywali, zaliczając przy okazji 15 asyst. Messi z kolei, rozgrywając 34 spotkania był w stanie pokonać bramkarzy rywali 31 razy, zapisując na swoim koncie 14 udanych ostatnich podań. Wydaje się, że w pojedynku Messi – Ronaldo faworyt jest jeden. Warto pamiętać jednak, że mniejsza liczba spotkań rozegranych przez Argentyńczyka nie była spowodowana brakiem formy, a kontuzją mięśnia, której napastnik nabawił się w listopadzie.

„Waga piórkowa” tylko pozornie

Gdzieś w cieniu rywalizacji dwóch najlepszych piłkarzy świata odbywać się będzie także inny, równie ciekawy, a może i nawet ciekawszy pojedynek. Jako że mamy rok 2014, a za sterami Realu zasiada Carlo Ancelotti, a nie Jose Mourinho, o brak przepychanek słownych między trenerami obu ekip powinniśmy być spokojni. Neymar i Gareth Bale, bo o nich mowa, byli blisko rok temu na ustach całego piłkarskiego świata. Wszyscy ekscytowali się przejściem obu panów do swych obecnych klubów. Kibice „Los Blancos” i „Blaugrany” licytowali się, który z zawodników jest lepszym zakupem. Na konfrontację obu talentów trzeba było poczekać do 26 października. Z tarczą z boiska zszedł Neymar – Brazylijczyk zaliczył dobre zawody, strzelając gola już w 19. minucie swojego debiutu w Gran Derbi. Komentatorzy mówili po meczu jednym głosem – nowy nabytek Barcelony zdetronizował nowoprzybyłego do Madrytu Walijczyka.
Co się odwlecze, to nie uciecze. Bale w końcu złapał w Madrycie swą optymalną formę i pokazuje, że przynajmniej część z 91 milionów euro (wg Transfermarkt.de) wydanych na niego przez „Królewskich” to dobra inwestycja. Bale niejako rewanżuje się za słaby występ w jego pierwszym Gran Derbi statystykami: w 27 meczach dla Realu zdobył 14 bramek, zaliczając tyle samo asyst. Dla porównania Neymar, który rozegrał dla Barcelony o jeden mecz więcej zdołał strzelić 10 goli i zapisać na swoim koncie 11 asyst. Z kolei jeśli chodzi o stworzone okazje oraz wykonane dryblingi, zwycięzcą okazuje się Brazylijczyk – 47 stworzonych okazji oraz aż 93 dryblingi. Gareth Bale natomiast w tym aspekcie spisał się nieco gorzej – stworzył 35 szans oraz 48 razy wdawał się w dryblingi z rywalami. W kluczowych statystykach górą wydaje się być Walijczyk. Czy jednak będzie w stanie udowodnić to swoją postawą na boisku?

Gra zespołowa, sport drużynowy

Porównań nigdy dość, jednak na boisku (zazwyczaj) wygrywa cały zespół. Jak ma się forma obu drużyn? Bez wątpienia w lepszej dyspozycji jest obecnie drużyna prowadzona przez Carlo Ancelottiego. W ostatnich 10-ciu spotkaniach aż 9-krotnie schodzili do szatni jako zwycięzcy, raz tylko remisując. Z kolei Katalończykom, prowadzonym przez Gerardo Martino ostatnie 10 spotkań upłynęło na 7-miu zwycięstwach, remisie i 2-óch porażkach. Bukmacherzy również większe szanse na zwycięstwo dają drużynie z Madrytu – za złotówkę postawioną na „Królewskich” bet365 oferuje 2,25 zł zarobku, na Barcelonę – równe 3 zł. Pod względem kadrowym natomiast lepiej prezentuje się ekipa „Blaugrany” – kontuzjowani są jedynie Isaac Cuenca oraz Jonathan dos Santos. W ekipie z Madrytu zabraknie na pewno Samiego Khediry, Alvaro Arbeloi oraz Jese Rodrigueza. Wciąż niepewny pozostaje występ Angela Di Marii, który zmaga się z grypą oraz Karima Benzemy, który jest jednak najbliżej powrotu na niedzielne spotkanie.

„Kto wygra mecz?!”

Mecz w Madrycie nie będzie tylko spotkaniem o 3 punkty. Najbliższe El Clasico może być decydujące w całej batalii o tytuł mistrza Hiszpanii – może wysunąć Real na zdecydowane prowadzenie, bądź też zacieśnić rywalizację o końcowe laury. Nie wiemy do końca, czego się spodziewać. Jedno jest pewne – nie zabraknie emocji! I tak naprawdę nieważne, czy w sercu bliżej nam do „Visca el Barca” czy „Hala Madrid”. Bo w tym piłkarskim „święcie” chodzi o piękny futbol. Początek Derbów Europy już w niedzielę o 21.00!

Kacper Witt

Dodaj komentarz