Jedenastu do kompletu, czyli światowy dream team 2014 roku wg „Fenestry”

Oto nasza jedenastka 2014 roku. Podoba się? Źródło: sharemytactics.com

Oto nasza jedenastka 2014 roku. Podoba się? Źródło: sharemytactics.com

Koniec grudnia – czas aktywnego świętowania, ale i błogiego lenistwa. My jednak nie zwalniamy tempa – bo koniec roku to również czas podsumowań.

Mieliśmy już dream team złożony z polskich zawodników – Redakcja „Fenestry” pokusiła się także o zestawienie jedenastki graczy, którzy dzielili i rządzili na boiskach na świecie w 2014 roku. Cytując klasyka: „siadamy głęboko w fotelach, zapinamy pasy i startujemy!”.

Bramkarz:

Manuel Neuer: Bez zaskoczenia. 28-letni Niemiec to w tym momencie absolutny numer jeden. Pewny na linii bramkowej i na przedpolu; doskonale grający nogami i czytający grę. Zarówno w układance Pepa Guardioli, jak i Joachima Loewa często zachowuje się niczym ostatni obrońca. Znany z nonszalanckich wyjść po piłkę. Jedni twierdzą, że „kiedyś kogoś połamie” – drudzy uważają, że Neuer to wzór nowoczesnego bramkarza. Urodzony w Gelsenkirchen goalkeeper wygrał w tym roku Bundesligę, zdobył Puchar Niemiec, a wraz z reprezentacją wywalczył Mistrzostwo Świata. Przy okazji zakończenia Mundialu w Brazylii przyznano mu Złote Rękawice, a także obwołano najlepszym bramkarzem turnieju. Z wyróżnień indywidualnych brakuje Złotej Piłki – a ma na nią szansę, bo w grze oprócz niego pozostali jedynie stali bywalcy plebiscytu – Lionel Messi oraz Cristiano Ronaldo. Rozstrzygnięcie już 12 stycznia!

Obrońcy:

Philipp Lahm: Mistrzostwo Niemiec, Puchar Niemiec i Mistrzostwo Świata – dla 31-letniego obrońcy rok 2014 ułożył się wręcz idealnie. Klasę potwierdził nie tylko równymi i solidnymi występami, ale także swoją uniwersalnością – Pep Guardiola często bowiem desygnował Lahma na pozycję defensywnego pomocnika. Filigranowy Niemiec radził sobie jednak bez zarzutu. Lipiec przyniósł bardzo smutną wiadomość. Urodzony w Monachium gracz postanowił bowiem zakończyć karierę reprezentacyjną. Czyżby bał się rychłej porażki z reprezentacją Polski?

Sergio Ramos: Jeśli nie najważniejsza w Realu, to na pewno najważniejsza w linii defensywnej „Królewskich” postać. Zadziorny, pewny, nieustępliwy, pamiętliwy – jak głosi stare, piłkarskie porzekadło: „Kopnąłeś Ramosa – on kopnie Ciebie. Razy dwa.”. To dzięki niemu Real wygląda tak solidnie „z tyłu”. W końcu – wie, kiedy strzelać. Potwierdził to zwłaszcza w spotkaniach na szczeblu europejskim – bramki w półfinale znokautowały Bawarczyków, z gol zdobyty w finale uratował finał dla „Los Blancos”.

Vincent Kompany: Opoka z Manchesteru. Prawdziwy twardziel, silny na boisku, ale i w powietrzu. Dyrygent gry obronnej, zarówno „The Citizens”, jak i reprezentacji Belgii. Dobre występy Manchesteru okraszone czystym kontem to w dużej mierze jego zasługa. Z Kompanym w składzie zespół stracił jedynie 11 bramek. 28-letni stoper to obrońca kompletny. Basta!

Diego Godin: Pewny niczym niskie ceny w TESCO. Dający poczucie zarówno trenerowi klubowemu, jak i selekcjonerowi reprezentacji Urugwaju, że można na niego stawiać. Chwilowy bohater Atletico z finału Ligi Mistrzów – jego strzał dał w 36. minucie podopiecznym Diego Simeone prowadzenie. Dobra, równa gra linii defensywnej kierowanej przez Godina zapewniła pierwsze od 18 lat mistrzostwo Hiszpanii. W obecnym sezonie ligowym nienajgorzej – 3. miejsce, tuż za bohaterami El Clasico.

Pomocnicy:

James Rodriguez: Gwiazdka, która rozbłysła wraz z rozpoczęciem Mundialu. Sześć goli w pięciu meczach dały mu tytuł króla strzelców imprezy. Wraz z kadrą dotarł do ¼ finału. „Galaktyczne” występy na mistrzostwach znacznie podbiły wartość rynkową, bowiem szybko zgłosili się włodarze klubu z Madrytu. Bohater wielomilionowego transferu do Realu od początku stara się zamykać usta krytykom, co rusz strzelając i asystując. Do tej pory na koncie 25 spotkań, 9 goli i prawie tyle samo asyst – patrząc na tempo, w jakim rozwija się Kolumbijczyk, warto spodziewać się więcej. I więcej.

Toni Kroos: Kolega z drugiej linii Rodrigueza i jednocześnie drugi wielki transfer Realu w letnim oknie transferowym. Patrząc na grę Niemca można zadać pytanie: „co on bierze?!”. Nie będziemy jednak radzili pomocnikowi „brać pół dawki”, bowiem zagrania byłego piłkarza Bayernu to prawdziwa uczta dla oka. Kroos gra tak, jakby do nogi miał przyklejony celownik od Swarovskiego i wydaje się, że rozgrywającemu nie robi różnicy, czy podaje na 5, czy 50 metrów. Trudno nie zgodzić się z Rafałem Stecem – obecnie Niemiec to najlepiej podający piłkarz świata.

Angel Di Maria: Bohater Madrytu, który teraz ma być bohaterem Manchesteru – mający za sobą genialny sezon w Realu oraz Mundial w Brazylii ma teraz potwierdzać swoją jakość w Premier League. Można gdybać, czy gdyby „El Fideo” wystąpił w ostatnim meczu Mundialu, to czy Argentyna nie święciłaby triumfu – fakty pozostają jednak faktami: to dzięki świetnej postawie ówczesnego piłkarza „Królewskich” Argentyna znalazła się w finale imprezy. I największym dramatem było to, że Angela w nim nie ujrzeliśmy. Na całe szczęście, możemy już podziwiać popisy Argentyńczyka na boiskach angielskiej ekstraklasy. I świetnie, bo jedyny „Anioł” wśród „Czerwonych Diabłów” zaczyna pokazywać pełen wachlarz swoich iście nieziemskich umiejętności.

Napastnicy:

Alexis Sanchez: Jeden z wielu w Barcelonie, jedyny w Chile – Sanchezowi tak spodobała się gra pod presją oczekiwań, że zamienił słoneczną Katalonię na deszczowy Londyn. I trzeba powiedzieć, że zarówno piłkarzowi, jak i klubowi z The Emirates zmiana ta wyszła na dobre. Arsenal w ostatnich miesiącach to prawdziwy „one-man team”. Bo kiedy nie idzie Sanchezowi, nie idzie całej ekipie „Kanonierów”. Chilijczyk jest najlepszym strzelcem (15) i asystentem (7) klubu z północnego Londynu. Na wybór do naszej jedenastki zasłużył także świetnym występem na Mundialu w Brazylii.

Lionel Messi: O „Atomowej pchle” pisać i mówić można wiele. Mimo przeplatania występów lepszych z tymi nieco słabszymi, mimo niekończących się plotek o wypaleniu czy niezadowoleniu Messiego, Argentyńczyk swoimi występami pokazuje, że nie wypada mu zejść z pewnego ustalonego poziomu. Snajper Barcelony odpalił także na imprezie reprezentacyjnej – został wybrany najlepszym zawodnikiem Mundialu. Bo Messi to napastnik – a napastnika rozlicza się z bramek.  No i rzecz najważniejsza – rekordy. Argentyńczyk pobił ich w tym roku multum. Najlepszy strzelec Ligi Mistrzów, najlepszy strzelec Primera Division czy najlepszy strzelec Barcy – klasa, klasa, i jeszcze raz: klasa.

Cristiano Ronaldo: Maszyna do zdobywania bramek. Obojętnie, czy chodzi o lewą, czy prawą nogę, o głowę czy strzał krzyżakiem – popularny CR7 to przysłowiowa piłkarska „bestia”. Nie sposób jest znaleźć obrońcę, który nie drżałby przed pojedynkiem z Portugalczykiem. Liczby snajpera nie pozostawiają złudzeń: 25 meczy, 32 bramki i 16 asyst – do tego triumf w Lidze Mistrzów – Ronaldo dumnie kroczy bo kolejną Złotą Piłkę. A że jest maniakiem perfekcji i w każdej konkurencji chce być najlepszy, możemy zacierać ręce przed styczniową galą w Zurichu. Czy sprzątnie najbardziej pożądaną indywidualną piłkarską nagrodę świata sprzed nosa Neuerowi czy Messiemu? Przekonamy się już niedługo!

Kacper WITT

Dodaj komentarz