Nie taki Katar dobry, jak go malują

logo

Przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata w piłce ręcznej reprezentacja naszych szczypiornistów nie była być może stawiana w roli faworyta do złotego medalu, lecz na pewno wymieniana była w gronie drużyn, z którymi trzeba będzie się liczyć. Waleczność naszych piłkarzy na boisku jest widoczna, ale zamiast katarskiego El Dorado mamy dreszczowiec.

Już losowanie w grupie pokazało, że nasi panowie będą musieli na boisku zostawić nie tylko sporo potu, ale także serca i determinacji. Na początek swoich grupowych zmagań trafiliśmy na naszych zachodnich sąsiadów, których obecność na turnieju wywołała w środowisku sporo kontrowersji.

Był to także szczególnie trudny mecz dla szkoleniowca naszej kadry Michaela Biglera, który dopiero w turniejowych warunkach przekonał się, że największym problemem naszego zespołu jest brak skuteczności, jeśli chodzi o rzuty karne, oraz fatalna gra formacji obronnej. Mecze z Argentyną i Rosją jeszcze bardziej uwydatniły wspomniane wcześniej problemy. Na domiar złego do polskiego zespołu przyplątały się kontuzje. O ile można było przewidzieć, że zawodnicy Sbornej postawią silny opór, o tyle spotkanie z egzotycznym jak na tę dyscyplinę rywalem z Ameryki Południowej, niejednego fana szczypiorniaka przyprawiło o szybsze bicie serca.

Mecz z reprezentacją Arabii Saudyjskiej w żadnej mierze nie mógł poprawić nastrojów zwłaszcza tych kibiców, dla których kadra spisywała się znacznie poniżej oczekiwań. Klasa rywala nie pozwoliła bowiem miarodajnie wskazać, czy i jakie wnioski w perspektywie długofalowej zostały wyciągnięte po poprzednich dreszczowcach, zwłaszcza w kontekście dotychczasowej gry obrony. Jednym z niewielu plusów wydaje się być odnalezienie po tym spotkaniu egzekutora rzutów karnych, którym został Bartosz Jurecki.

Na koniec grupowych zmagań przyszło nam zmierzyć się z reprezentacją Danii, która mimo zmiany na trenerskiej ławce i odmłodzonego składu wciąż opiera się na znanych filarach takich jak: Milkel Hansen, Rene Toft Hansen czy Niklas Landin, co sprawia, że ciągle jest zespołem nieobliczalnym. Niestety miłej dla nas niespodzianki nie było. Piłkarze z kraju Hamleta od początku przejęli inicjatywę i skutecznie kontrolowali przebieg spotkania, pozwalając Polakom jedynie na zbliżenie się na różnicę jednego trafienia. Nasi kadrowicze po grze przypominającej bardziej sinusoidę niż składną pracę zespołu ulegli Duńczykom 27:31, kończąc ostatecznie zmagania grupowe na trzecim miejscu. Nie ma co ukrywać, że nie jest to pozycja marzeń, bowiem w fazie pucharowej w pojedynku o pozostanie w turnieju przyjdzie nam zmierzyć się ze Szwedami.

O ile w szczycie formy naszych piłkarzy ręcznych zakładać można było nawet zwycięstwo, o tyle teraz wiadomo, że forma naszych pozostawia dużo do życzenia, co sprawia, że mecz ze Szwedami będzie kolejnym dreszczowcem, w którym możemy spodziewać się wszystkiego.

Szymon LIPIŃSKI

Dodaj komentarz