Strach przed dżihadem

Fot. tagesschau.de

Fot. tagesschau.de

W Niemczech rośnie popularność kontrowersyjnego ruchu PEGIDA sprzeciwiającego się radykalnemu islamizmowi.

Obecność dużej liczby muzułmańskich imigrantów w Niemczech od dawna wywoływała napięcia między Niemcami a przybyszami z zagranicy. Jednak w ostatnich miesiącach minionego roku na ulicach  niemieckich miast zagościły demonstracje przeciwników radykalnego islamu oraz osób obawiających się islamizacji kraju i Europie.

W różnych niemieckich miastach dochodzi do demonstracji organizowanych przez ruch Patriotyczni Europejczycy Przeciwko Islamizacji Zachodu (PEGIDA). Jest to ruch obywatelski nieutożsamiający się z żadną opcją polityczną. Budzi wiele kontrowersji – odcinają się od niego wszystkie główne partie polityczne, przedstawiciele rządu, jak również hierarchowie kościelni. Krytycznie o jego działalności wypowiadają się niemieckie media, zarzucając mu ksenofobię, a niektórzy komentatorzy oskarżają ruch o nazizm i porównują do NSDAP. Niemniej, mimo kontrowersji, popularność ruchu i liczba uczestników manifestacji przez niego organizowanych cały czas rośnie. 20 grudnia w Dreźnie demonstracja PEGID-y zgromadziła 17 tysięcy uczestników. Protesty na mniejszą skalę odbyły się także w Bonn oraz Dusseldorfie. Manifestacje w Dreźnie rozpoczęły się we wrześniu i o ile początkowo gromadziły tylko około tysiąca osób, tak teraz liczba ich uczestników znacząco wzrosła.

Czym jest PEGIDA?

Mimo oskarżeń o rasizm i ksenofobię PEGIDA stanowczo odcina się od tych postaw. Jej liderzy deklarują że nie są przeciwko muzułmanom, ale przeciwko fundamentalizmowi islamskiemu, jak również przeciwko innym religijnym radykalizmom. Członkowie ruchu uważają, że władze nie radzą sobie z muzułmańskimi ekstremistami, którzy zagrażają demokracji, prawom kobiet oraz wolności religijnej. PEGIDA domaga się także ograniczenia ilości przyjmowanych do Niemiec imigrantów oraz tolerancji władz dla radykalnych salafitów tworzących samozwańcze bojówki i próbujących narzucić prawo szariatu. Organizacja opowiada się nie tyle przeciwko islamowi, co przeciwko radykalnemu islamizmowi i jego wpływowi na społeczeństwo. Jednym z jej haseł jest, ,My jesteśmy narodem” – używane przez wschodnioniemiecką opozycję podczas antykomunistycznych demonstracji w 1989 roku. PEGID-ę wspiera  pisarz tureckiego pochodzenia, Akif Pirinçci, który przemówił podczas jej wiecu w Dreźnie.

Liczni przeciwnicy

Deklaracje programowe nie przekonują jej przeciwników, którzy, często nie zapoznawszy się z poglądami ruchu, oskarżają go o rasizm i ksenofobię. Szczególny mocny jest sprzeciw środowisk anarchistycznych i lewicowych, które organizują kontrmanifestacje. Podczas demonstracji z 20 grudnia w Dreźnie pojawiło się 4 tysiące kontrmanifestantów, głównie zwolenników ugrupowań lewicowych. Demonstracje PEGID-y potępiła kanclerz Angela Merkel, szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier oraz arcybiskup Bambergu, Ludwik Schick. Internetową petycję przeciwko działalności PEGID-y do 27 grudnia podpisały 102 tysiące internautów.

Wydarzenia drugiej połowy minionego roku spowodowały wzrost poparcia w Niemczech dla środowisk sprzeciwiających się imigracji z krajów muzułmańskich oraz mniej lub bardziej uzasadnione obawy o islamizację Europy. W październiku kurdyjskie demonstracje w Hamburgu i Celle na rzecz powstrzymania dokonywanego przez ISIS ludobójstwa w Iraku i w Syrii przerodziły się w zamieszki, po tym jak zostały zaatakowane przez uzbrojone w kije i maczety kilkusetosobowe grupy radykalnych islamistów popierających Państwo Islamskie. Można zastanawiać się, co powoduje tak szybki wzrost poparcia dla PEGID-y. Z jednej strony są to ataki terrorystyczne dokonywane przez zwolenników Państwa Islamskiego, m.in. w Australii, Francji czy Kanadzie. Z drugiej – rozszerzająca się aktywność salafitów, której przejawem jest między innymi organizowanie tzw. policji szariatu, czyli bojówek atakujących osoby zachowujące się niezgodnie z prawem szariatu. Kolejne incydenty, jak zakłócenie w kościele w Mönchengladbach pasterki przez grupę agresywnych muzułmańskich nastolatków czy pobicie pary podczas wigilijnego wieczoru w Kopenhadze przez imigrantów z Somalii mogą tylko zaostrzyć sytuację.

Tomasz CIEPIELEWSKI

Dodaj komentarz