Parszywa ósemka

Na ekranach kin było ich dwunastu, my doceniliśmy tylko ósemkę.

Na ekranach kin było ich dwunastu, my doceniliśmy tylko ósemkę.

Rok 2014 w polskim sporcie obfitował w liczne sukcesy. Wielu zaskoczyło nas w pozytywny sposób. Niestety nie wszyscy spełnili pokładane w nich nadzieje. Na ich szczęście porażki zostały zakryte płaszczem euforii po zwycięstwach piłkarzy, siatkarzy czy też kolarzy.

Jako że nasz naród uwielbia narzekać, poświęćmy chwilę tym, którym w minionych dwunastu miesiącach nie poszło. Wybrałem ósemkę, która raczej nie może być zadowolona ze swoich osiągnięć w ostatnim czasie.

8. Przemysław Tytoń – chyba największy zawód wśród piłkarzy w tym roku. Wypożyczenie do Elche miało sprawić, że bramkarz wreszcie podniesie się z ławki rezerwowych i zacznie regularnie grać. Tytoń po rozegraniu kilku niezbyt dobrych spotkań powrócił na miejsce, na którym spędził najwięcej czasu w ostatnich miesiącach. Gwizdy własnych kibiców podczas spotkania z Realem to chyba najlepsza rada, żeby rozejrzeć się za nowym pracodawcą. W PSV również raczej nie ma czego szukać, może warto więc rozważyć powrót do Ekstraklasy? To ostatni dzwonek dla Przemysława, jeśli nie chce zostać zapamiętany przez kibiców jako bohater jednej akcji, czyli obronionego karnego w meczu z Grecją podczas Euro 2012.

7. Piotr Żyła – po znakomitej końcówce sezonu 2012/13 popularny skoczek z Wisły rozbudził nadzieje kibiców w to, że mamy kolejnego skoczka zdolnego walczyć o najwyższe laury. No właśnie, popularność… Udział w reklamach oraz programach rozrywkowych miał niewątpliwy wpływ na gwałtowny spadek formy „Wiewióra“. Żyła został obwołany winowajcą braku medalu w konkursie drużynowym na Igrzyskach Olimpijskich w Soczi. W Pucharze Świata również było zdecydowanie gorzej niż przed rokiem. Obecny sezon, pomimo dobrego okresu letniego i rzekomo wysokiej formy, także nie rozpoczął się najlepiej. Miejmy nadzieję, że Piotrek powróci do dobrej dyspozycji, gdyż Mistrzostwa Świata w Falun tuż tuż.

6. Robert Kubica – zeszłoroczny mistrz świata WRC-2 trafił do fabrycznego zespołu WRC i jako pierwszy Polak wystartował w całym sezonie mistrzostw świata. Zewsząd słychać było głosy, że to sezon nauki dla krakowianina, jednak i tak wyniki Roberta, bądź co bądź mistrza zaplecza najwyższej klasy rajdowej, były poniżej oczekiwań. Częściej niż o dobrych wynikach dowiadywaliśmy się o wypadnięciach z trasy czy też awariach samochodu Polaka. 13 punktów w 14 rajdach to nie jest wynik powalający na kolana. W nadchodzący sezon może jednak spoglądać z optymizmem, gdyż zdarzyło mu się bowiem wygrywać odcinki specjalne. Warto też pamiętać o pewnych ograniczeniach fizycznych, spowodowanych wypadkiem sprzed 3 lat.

5. Reprezentacja piłkarek ręcznych – autorki jednej z największych niespodzianek poprzednich dwunastu miesięcy nie spełniły oczekiwań w tym roku. Może i czwarte miejsce na zeszłorocznych Mistrzostwach Świata było wynikiem ponad stan polskiego kobiecego handballu, jednak na europejskim czempionacie spodziewaliśmy się lepszej pozycji niż 11. Podopieczne duńskiego szkoleniowca Kima Rasmussena wygrały tylko jedno z sześciu spotkań podczas turnieju na Węgrzech. Naszym szczypiornistkom było daleko do dyspozycji, jaką przed rokiem prezentowały na serbskich parkietach, a trener sprawiał wręcz wrażenie zagubionego. Okazja do rehabilitacji już niebawem – w czerwcu nasza kadra będzie walczyła o awans do Mistrzostw Świata 2015 w dwumeczu z Ukrainkami.

4. Marcin Dołęga – najbardziej spektakularna wpadka dopingowa w tym roku w Polsce. Trzykrotny mistrz świata w podnoszeniu ciężarów chciał sięgnąć po ten tytuł po raz czwarty. Dołęga nie pojawił się jednak na pomoście w Ałmatach. Kilka tygodni przed zawodami podczas testu antydopingowego w próbce A wykryto zwiększony poziom norandrosteronu. Zawodnika zawiesił Polski Związek Podnoszenia Ciężarów. Jeśli badanie próbki B potwierdzi obecność środków dopingujących w organizmie sportowca, to marzenia o kolejnym medalu prysną bezpowrotnie. Dołędze grozi dożywotnia dyskwalifikacja, gdyż 10 lat temu również wpadł na zażywaniu niedozwolonych środków. Recydywa…

3. Jarosław Hampel – to miał być jego rok. Po odejściu Tomasza Golloba z cyklu Grand Prix i wicemistrzostwie w ubiegłym sezonie był niekwestionowanym faworytem do tytułu mistrza świata. Tymczasem Polak zawiódł swoich kibiców. Dopiero 8. miejsce w Grand Prix jest wynikiem grubo poniżej oczekiwań. „Popisowy“ w wykonaniu Hampela był turniej rozgrywany w Gorzowie Wlkp., gdy po pięciu startach na jego koncie widniało zero punktów. Jakby tego było mało, nie udało mu się obronić dwóch tytułów mistrzowskich: wraz z reprezentacją w Drużynowym Pucharze Świata oraz z Falubazem Zielona Góra w Enea Ekstralidze. Cały rok był w cieniu Krzysztofa Kasprzaka, a w 2015 będzie chciał z niego wyjść i zdobyć upragnione złoto Indywidualnych Mistrzostw Świata.

2. Tomasz Adamek – chyba po raz ostatni pojawia się w rocznych podsumowaniach osiągnięć sportowych. Tegoroczne dwie porażki najprawdopodobniej zakończą karierę Górala. Przed każdą z walk 38-letni pięściarz zapowiadał, że pokaże się ze swojej najlepszej strony. Na ringu oglądaliśmy jednak cień tego Adamka, który jeszcze kilka lat temu zachwycał bokserski świat. Przegrana z Wiaczesławem Hłaskowem przekreśliła jego szanse na walkę o mistrzostwo świata, natomiast porażka z Arturem Szpilką była symboliczną zmianą pokoleniową wśród polskich „ciężkich”. Rok 2014 był dla Górala rokiem niepowodzeń nie tylko na sportowych arenach. Nie udało mu się bowiem odnieść sukcesu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.

1. Jerzy Janowicz – spodziewaliśmy się, że w tym roku zrobi kolejny krok w kierunku czołowej dziesiątki rankingu ATP. Krok nastąpił, niestety w drugą stronę. Po zeszłorocznym finaliście Wimbledonu oczekiwaliśmy trochę więcej niż porażek w trzecich rundach Australian Open, Roland Garros czy wspomnianego Wimbledonu. W czterech turniejach ATP Masters odpadał już w pierwszej rundzie. Janowicz w tym roku zostanie zapamiętamy z innego powodu, niż gra na korcie. Po porażce z mało znanym Chorwatem Borną Ćoriciem w trakcie Davis Cup na konferencji prasowej wygłosił słynny już monolog o „trenowaniu po szopach”. Ciekawe, w jakich szopach trenuje sportowiec, zarabiający kilka milionów złotych rocznie.

Jakub PTAK

Dodaj komentarz