Zadyszka Mercedesa

independent.co.uk

independent.co.uk

Pierwsze dwa dni GP Malezji nie zapowiadały tak niespodziewanego rozstrzygnięcia, jakie wniósł wyścig rozegrany 29 marca na torze Sepang. Po sobotnich kwalifikacjach, odbywających się w zmiennych warunkach, wydawać by się mogło, iż hegemonia srebrnych strzał pozostanie niezachwiana. Jednakże dzięki brawurowej jeździe oraz świetnej strategii inżynierów Ferrari na najwyższym stopniu podium stanął czterokrotny mistrz świata, Sebastian Vettel.

Mało kto spodziewał się, że to podczas drugiego wyścigu Mercedes poczuje na swoich plecach oddech konkurentów. Wysoka, druga pozycja startowa Vettela nie tylko rozbudziła nadzieje włoskich fanów Scuderii; także dobre tempo wyścigowe podczas sesji treningowych zapowiadały dobry wynik Ferrari. Zamknięty w niemieckiej kanapce bolid Ferrari nie tyle zdołał utrzymać swoją drugą pozycje po starcie, ale za sprawą efektywnej jazdy Sebastiana Vettela zdołał zagrozić i wyprzedzić Lewisa Hamiltona, plasując się na pierwszej pozycji.

Start i początkowa część wyścigu odbyły się przy pięknej, słonecznej pogodzie, która nieraz na torze w Sepang potrafiła zmienić losy rozgrywki i wielokrotnie prowadziła do przetasowań w końcowej klasyfikacji. Jednak tym razem pośredni wpływ na początek wyścigu miało pojawienie się samochodu bezpieczeństwa spowodowane utknięciem w żwirowej pułapce jednego z bolidów zespołu Saubera, kierowanego przez Marcusa Ericssona. Jak można było się spodziewać, pojawienie się samochodu bezpieczeństwa wywołało sporą ilość zmiany opon wśród kierowców. Do boksu zjechali m. in. obaj kierowcy Mercedesa. Jednakże Vettel pozostał na torze i objął prowadzenie.

Dalsza część wyścigu to świetna kontrola tempa i zużycia opon przez Niemca i jego zespół.   Na uwagę zasługuję także fakt, iż Ferrari ściągnęło Niemca tylko dwa razy do swojego boksu na zmianę opon, podczas gdy obaj kierowcy Mercedesa pojechali na trzy pit stopy. Tor w Malezji, za sprawą wysokich temperatur, słynie z apetytu na opony, co nieraz spędzało sen z powiek wielu inżynierom wyścigowym, mimo iż Pirelli ostatnio przykłada się do jakości swego ogumienia. Jednak w bolidzie Ferrari zachowywały się one nieco lepiej niż u Mercedesa.

Wyścig zakończył się w takich samych warunkach jak na początku. Zwycięstwo Ferrari jest nie tyle niespodziewane, co znaczące. Jest to bowiem pierwszy triumf nad Mercedesem po równej walce. Poprzednie dwie zeszłoroczne wygrane Daniela Ricardo były wynikiem kłopotów mechanicznych srebrnych strzał, dlatego też podium Vettela można uznać za przełamanie hegemonii niemieckiego zespołu. Dwa kolejne stopnie podium uzupełnili oczywiście obaj kierowcy Mercedesa, czyli Lewis Hamilton i Nico Rosberg. Natomiast po heroicznej walce i odrabianiu strat z początku wyścigu tuż za podium uplasował się kolejny z kierowców Ferrari – Kimi Raikonen. Świetny wynik zaliczyły także zespoły Williams i Toro Rosso. Valtteri Bottas i Felipe Massa zajęli kolejno piąte i szóste miejsce, podczas gdy dwaj kierowcy Toro Rosso okazali się lepsi od swojego siostrzanego zespołu Red Bull, wyprzedzając ich i zajmując 7. i 8. miejsce.

Do niezbyt udanych wyścigów tegoroczny start w Malezji musi zaliczyć zespół Mclarena. Ich zawodnicy wyposażeni w nowy bolid z silnikiem Hondy nie zdołała nawet ukończyć wyścigu. Niestety wygląda na to, że Mclaren długo jeszcze będzie walczył ze swoim bolidem, okupując końcówkę stawki, wespół z walczącym o przetrwanie Manorem.

Nie ulega wątpliwości, że Ferrari poczyniło duży postęp w stosunku do poprzedniego sezonu. Jednak czy będzie to progres na miarę kolejnych zwycięstw? Okaże się po kolejnych wyścigach – pierwszy odbędzie się w Chinach na torze w Szanghaju.

Mariusz NAWROT

Dodaj komentarz