Narciarskie Tour de France

Główna faworytka Tour de Ski 2016 Fot. langrenn.com

Główna faworytka Tour de Ski 2016
Fot.: langrenn.com

Pierwszego stycznia 2016 roku rozpocznie się kolejny, już 10, akt wielkiego spektaklu, jakim jest Tour de Ski. Akt składać się będzie z 8 scen rozegranych w trzech państwach. Dziesiątki zawodniczek stanie na stracie, by po raz kolejny powalczyć o koronę najlepszej na świecie. Wygra najsilniejsza psychicznie oraz fizycznie. Ktoś kiedyś powiedział, że Tour de Ski jest jak schodzenie po stromych schodach – potknąć można się na każdym z etapów. A Tour de Ski potknięć nie wybacza. Jak będzie w 2016 roku?

Bukmacherzy przewidują, że Tour de Ski ma tylko jedną faworytkę – jest nią niepokonana do dziś na dystansach Therese Johaug. Według nich na podium znaleźć się mają również Heidi Weng oraz Stinna Nilsson. Na czwartym i piątym miejscu uplasować się powinny Charlotte Kalla i Justyna Kowalczyk.

Czy Oestberg zagrozi Johaug? Fot.: xc-ski.com

Czy Oestberg zagrozi Johaug?
Fot.: xc-ski.com

Miniony weekend Pucharu Świata pokazał, że Tour de Ski 2016 będzie bardzo interesujące. Szczególnie w kontekście walki o drugie i trzecie miejsce. Pierwsze powinna spokojnie wywalczyć Therese Johaug. Norweżka obecnie dominuje na dystansach i nic nie wskazuje na to, żeby jej forma miała ulec jakiemukolwiek pogorszeniu. Od początku sezonu w biegach długich Therese deklasuje swoje rywalki, o co najmniej 30 sekund.

Weekend pokazał, że do rangi największej rywalki Johaug urosła do niedawna uważana tylko za sprinterkę Ingvid Flugstad Ostberg, która wywalczyła drugie miejsce w sprincie stylem dowolnym oraz stanęła na najniższym stopniu podium w biegu na 10km stylem klasycznym w Toblach. Podium na dystansie nie było jednorazowym wyskokiem w wykonaniu wicemistrzyni olimpijskiej z Soczi. Już tydzień wcześniej w Davos w biegu na dystansie 15 km stylem dowolnym to właśnie Oestberg znalazła się najbliżej Therese Johaug, zajmując drugie miejsce. Warto dodać, że Norweżka była również trzecia w sprincie rozegranym dzień wcześniej. Oestberg jest obecnie najwszechstronniejszą z biegaczek startujących w Pucharze Świata.

Stinna Nilsson, która tydzień temu przestała być „Silver Stinną” i po raz pierwszy w karierze zwyciężyła w zawodach Pucharu Świata w Toblach, nie była w stanie powtórzyć swojego sukcesu. Liderka klasyfikacji młodzieżowej zajęła dopiero trzecie miejsce w sprincie stylem dowolnym oraz odległą 28 pozycję w biegu na 10 km klasykiem. Nilsson swoje jedyne podium w biegu dystansowym w tym sezonie wywalczyła w Kussamo, jednak w biegu pościgowym rywalizowała o nie jedynie z innymi sprinterkami.

Charlotte Kalla, jedyna obok Justyny Kowalczyk indywidualna mistrzyni olimpijska startująca w obecnym sezonie, boryka się z dużymi problemami. Szwedka za cel postawiła sobie wywalczenie Kryształowej Kuli, dlatego chciała opuścić tylko dwa z ponad trzydziestu startów w Pucharze Świata. Jednak po słabym występie w Ruka Triple, trzecim miejscu w Lillehammer i bardzo słabym stracie w Davos, gdzie nie tylko nie awansowała do pierwszej trzydziestki w sprincie, ale również zajęła dopiero 6 miejsce w biegu na 15 km stylem dowolnym, Kalla zaczęła mówić o swoich problemach. Szwedka nie ma siły na starty i rywalizacje z najlepszymi. Prawdopodobnie jest to efekt przetrenowania. Jeśli Szwedka marzy o powtórzeniu swojego sukcesu sprzed dziesięciu lat – wygranej w Tour de Ski – musi przede wszystkim solidnie wypocząć. W minioną sobotę Kalla nie wystartowała w sprincie, ponieważ postanowiła skupić się na biegu dystansowym. Wicemistrzyni olimpijska na 10 km klasykiem z Soczi nie znalazła się jednak na podium biegu, zajmując dopiero 5 miejsce.

Jedyna z Polek startująca w zawodach Pucharu Świata Justyna Kowalczyk w niedzielę po krótkiej przerwie i opuszczeniu zawodów w Davos powróciła do rywalizacji. Nasza królowa nart zajęła ósme miejsce w swojej koronnej konkurencji – biegu na 10 km stylem klasycznym. Kowalczyk od początku sezonu zmaga się jednak z problemami, choroba i kłopoty z kolanem zdecydowanie utrudniły jej powrót do dawnej klasycznej formy. Zaskakujące jest to, że po raz kolejny serwismeni Justyny zaproponowali jej nowe, twardsze narty do klasyka. Dzięki nim Kowalczyk miała być trochę wolniejsza na podbiegach, ale dużo szybsza na zjazdach. Tymczasem Polka nie tylko na podbiegach radziła sobie przeciętnie – drugi z podbiegów wyszedł jej gorzej od m.in. Laury Mononen, ale również na zjazdach odstawała od czołówki – na jedynym z nich straciła do drugiej Kristy Parmakoski aż 13 sekund.

Jednak kibice nadal wierzą w waleczną zawodniczkę z Kasiny Wielkiej, której celem jest bieg na 10 km w Lahti oraz 30 km podczas IO w 2018 roku. Kowalczyk przed sezonem zapowiadała, ze jest już za stara na walkę o Kryształową Kulę i cotygodniową rywalizację z najlepszymi. Polka podjęła również decyzje, że sezon 2015/16 to ostatni rok jej startów stylem dowolnym. Koniec biegania łyżwą oznacza także,  że Tour de Ski 2016 będzie ostatnim w karierze Polki –  królowej cyklu, która zwyciężyła w nim aż czterokrotnie. Kowalczyk chce się z nim godnie pożegnać.

Warto przypomnieć sezon 2011/12, gdy wielką faworytką Tour de Ski była Marit Bjoergen. Norwescy dziennikarze przed początkiem cyklu obliczyli, ze przed startem ostatniego etapu – biegu pod Alpe Cermis Bjoergen powinna mieć ponad 6 minut przewagi nad Justyną Kowalczyk. Tymczasem to Marit musiała gonić Justynę, która w plastronie liderki ruszyła pod Alpe Cermis i w ostatecznym rozrachunku okazała się lepsza od zawodniczki z kraju Wikingów.

Oczywiście tylko szaleniec założyłby, że Kowalczyk stać na zwycięstwo w Tour de Ski 2016, jednak Polkę niewątpliwie stać na dobry występ, zaistnienie na etapach rozegranych stylem klasycznym oraz miejsce w pierwszej piątce imprezy.

Tour de Ski 2016 składać się będzie z 8 etapów:

  1. 1 stycznia – sprint stylem dowolnym.

Po raz pierwszy w historii pierwszym etapem cyklu nie będzie prolog na dystansie 3,2 km, ale bieg sprinterski. Konkurencja rozegrana zostanie w Lanzerheide w Szwajcarii. Wśród kobiet w kontekście zwycięstwa na tym etapie przewijają się przede wszystkim trzy nazwiska –zawodniczek, które zdominowały rywalizacje w sprintach w tym sezonie – Maiken Caspersen Falla, Ingvild Oestberg oraz Stinna Nilsson. Pozostałe faworytki cyklu specjalizujące się w biegach dystansowanych postarają się na tym etapie jak najmniej stracić. Warto zaznaczyć, ze zwyciężczyni zawodów otrzyma bonusowe 30 sekund do klasyfikacji generalnej Tour de Ski.

  1. 2 stycznia – bieg masowy na dystansie 15 km stylem klasycznym.

Na tym etapie możemy liczyć na dobry występ Justyny Kowalczyk. Jeśli Polka dobrze przepracuje święta, będzie zdrowa oraz dobierze odpowiednie narty możemy być spokojni o wysoka lokatę naszej reprezentantki. O ile Therese Johaug wydaje się być poza zasięgiem, o tyle walka o pozostałe miejsca na podium powinna rozstrzygnąć się miedzy kilkoma zawodniczkami. Głównymi rywalkami Kowalczyk w walce o podium będą Heidi Weng, Ingvild Flugstad Oestberg, Charlotte Kalla oraz Kertuu Niskannen i Krista Parmakoski.

  1. 3 stycznia – bieg pościgowy na dystansie 5 km stylem dowolnym.

Ostatni, pożegnalny start w Szwajcarii może mieć najróżniejsze rozstrzygnięcia, ponieważ biegaczki wyrusza na trasę zgodnie z kolejnością w klasyfikacji generalnej cyklu. Ta, która pierwsza dobiegnie do mety zostanie nie tylko zwyciężczynią etapu, ale również liderką Tour de Ski. W tym sezonie rozegrano już bieg na tym dystansie podczas Ruka Triple przy interwałowym stracie. Wygrała Therese Johaug, a druga była Charlotte Kalla, która na trasie zaliczyła upadek.

  1. 5 stycznia – bieg łączony na dystansie 10 km.

Po raz ostatni bieg łączony rozegrano w Tour de Ski w sezonie 2011/12. Zwyciężyła wtedy Marit Bjorgen. Mimo nieobecności utytułowanej Norweżki, faworytką biegu jest zawodniczka z kraju Wikingów – Therese Johaug. Największymi rywalkami filigranowej blondynki będą Heidi Weng, Charlotte Kalla oraz Ingvild Oestberg.

  1. 6 stycznia – sprint stylem klasycznym.

Drugi bieg rozegrany stylem klasycznym to druga szansa Justyny Kowalczyk na podium w Tour de Ski. W sprincie jednej faworytki nie będzie, a pamiętać musimy, że Polka bardzo lubi trasy w Obersdorfie. W sezonie 2011/12 to właśnie tutaj Justyna Kowalczyk zdeklasowała całą stawkę, na czele z Marit Bjoergen. W finale konkurencji powinny znaleźć się również wicemistrzyni świata w sprincie Stinna Nilsson oraz Norweżki Falla i Oestberg.

  1. 8 stycznia – bieg na dystansie 5 km stylem dowolnym.

Po dniu przerwy Tour przeniesienie się do Toblach, gdzie rywalizowano w miniony weekend. Biegaczki wystartują na identycznym dystansie jak w Lanzerheide, jednak tym razem bieg rozegrany zostanie ze startu interwałowego. Gdyby bieg został rozegrany, tak jak w poprzednich latach, stylem klasycznym, Justyna Kowalczyk mogłaby myśleć o podium, jednak w przypadku biegu stylem dowolnym to ponownie Norweżki powinny grać pierwsze skrzypce. W stawce namieszać mogą również Szwedki na czele z Kalla i Nilsson.

Na mecie w Val di Fiemme Justyna czeka na rywalki Fot.: vancouversun.com

Na mecie w Val di Fiemme Justyna czeka na rywalki
Fot.: vancouversun.com

  1. 9 stycznia – bieg masowy na dystansie 10 km stylem klasycznym.

„Val di Fiemme, 10 km klasykiem i wszystko jasne – zwycięża Justyna Kowalczyk”.  Tak moglibyśmy powiedzieć kilka lat temu. Od sezonu 2010/11 do sezonu 2012/2013 na tym etapie niepodzielnie królowała Polka, która podczas tej konkurencji często rozstrzygała losy Tour de Ski. Tym razem Kowalczyk powinna walczyć z najlepszymi biegaczkami o miejsce na podium.

  1. 10 stycznia – bieg pościgowy na dystansie 9 km stylem dowolnym.

Pod dość enigmatyczną nazwa kryje się bieg pod Alpe Cermis, czyli górę cierpienia dla narciarzy klasycznych. Alpejczycy zjeżdżają ze szczytu w dół, zawodniczki musza wbiec pod gorę. Na Alpe Cermis dochodzi nawet do ponad 20% nachyleń. Królową góry od kilku lat jest Therese Johaug, która niepodzielnie zwycięża w czasie netto. Filigranowa Norweżka, nazywana górską kozicą, jest w stanie odrobić nawet ponad minutowa stratę na Alpe Cermis. Jeśli zgodnie z planem Johaug będzie liderką przed startem ostatniego etapu, to powinna spokojnie zwyciężyć. Jeśli którakolwiek z innych zawodniczek chce wygrać w Tour de Ski, musi mieć nawet ponad dwie minuty przewagi nad Therese. Ta, która wbiegnie na szczyt jako pierwsza zdobędzie 400 punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Warto jednak pamiętać, że niezależnie od przewagi czasowej, jaką wypracuje sobie liderka, druga zawodniczka na mecie otrzyma tylko o 80 punktów mniej. W tej perspektywie może okazać się ze po zsumowaniu wszystkich punktów zdobytych w Tour de Ski zwyciężczyni nie uzbiera ich najwięcej.

Tour de Ski 2016 ma przebiegać pod dyktando jednej zawodniczki. Zawodniczki, która wciąż powtarza dziennikarzom, że ma wiele silnych rywalek. Wielu powie, że Johaug się kryguje, inni powiedzą, że Johaug dobrze wie, że wiele razy murowane faworytki nie zwyciężały w cyklu. Na ostateczne rozstrzygnięcia musimy poczekać do 10 stycznia.

Aleksandra KONIECZNA

Dodaj komentarz