Trafiony zakupiony

www.tumblr.com

www.tumblr.com

Stojąc dumnie w samym centrum, oświetleni rzekomym blaskiem czasów postępowych, mówimy: oto my. Ludzie nowocześni, obywatele świata, dzieci cywilizacji i technologii. Bardziej potrzebujemy informacji dotyczących wydarzeń z całego globu, niż drugiego człowieka. Więcej komunikacji masowej – mniej interakcji twarzą w twarz. Mimo to, nawet odseparowani od innych, wszyscy jesteśmy połączeni pewną niewidzialną nicią, o której istnieniu nie wiemy, a supełki wiąże więcej osób, niż możemy sobie wyobrazić.

 Wydaje się, że statystyczny Kowalski czy Smith w odpowiedzi na zagadnienia związane z ekonomią, wolnym rynkiem czy światową produkcją ostentacyjnie ziewa i ucina temat. Załóżmy, że ów przeciętny osobnik żyje w społeczeństwie konsumpcyjnym. Charakteryzujemy go – w tym przypadku – jako nabywcę danego produktu. Produkt, jak powszechnie wiadomo, najpierw musi być wytworzony. Nie pojawia się w wyniku wybuchu czy strzelenia palcami, nie materializuje się nagle, ot tak, nie tworzy go demiurg siedzący na nieboskłonie. Do powstania danego dobra przyczynia się ogrom bolących karków i wiele par spracowanych rąk, a także oczy, które z biegiem czasu z coraz większym trudem dostrzegają szczegóły i detale. Czy o tym właśnie myślimy, stojąc w Empiku i medytując nad wyborem kolejnego przyboru piśmienniczego?

Pajęczyna powiązań

 Milton Friedman, wybitny ekonomista i laureat nagrody Nobla w tejże kategorii, jako propagator wolnego rynku wytłumaczył jego istotę (wspomagającą efektywność produkcji) na przykładzie ołówka. Twierdził, że żadna osoba na świecie nie jest w stanie wyprodukować go samodzielnie. Drewno, grafit czy czerwona gumka na czubku – jego nieodłączne części składowe – pochodzą z różnych zakątków świata, a do ich wydobycia służą różne narzędzia, posiadające z kolei własne niezbędne elementy. W ten sposób koło się zamyka – do produkcji potrzeba tysięcy ludzi. To właśnie dzięki nim możemy cieszyć oczy widokiem pełnych sklepowych półek, a także kupić coś, w parę minut i za swoje pieniądze.

 Friedman zasugerował, iż wszyscy przyczyniający się do wytworzenia produktu zdecydowali się na współpracę ze względu na „magię” bezosobowego systemu zarobkowego. Czy należy jednak pomijać w tej sytuacji rolę konsumenta? Nić łącząca nas z ludźmi, których nigdy nie spotkamy, powstaje właśnie w momencie nabycia produktu na własność. To ta chwila, w której sprzedawca wkłada do kasy drobne monety lub szeleszczące banknoty, jeszcze minutę wcześniej spoczywające spokojnie w głębi portfela. Gdy pożądane dobro możemy nazywać już „swoim”, poprzez jego zakup jesteśmy w pewien sposób związani z górnikami, drwalami, pracownikami fabryk i wieloma innymi przedstawicielami grup zawodowych – za przystępną cenę nabywamy ich poświęcony na pracę czas.

Drobnostki

 Wydatki i zakupy to czynności prozaiczne. Wszyscy w owych procesach uczestniczą – zdarza się, że bardzo niechętnie, mimo częstotliwości. Oczywistym jest też fakt, że rzeczy codzienne, takie, do których jesteśmy przyzwyczajeni, zdecydowanie nie przysparzają nam nowych refleksji. Nie rozważamy przecież kwestii egzystencjalnych, filozoficznych i etycznych podczas nerwowego przestępowania z jednej nogi na drugą w ciągnącej się przez cały sklep kolejce. To naturalne i zrozumiałe. Warto jednak, po wrzuceniu do kieszeni kurtki zmiętego paragonu i wydanej w groszach reszty, spojrzeć na zakupiony przedmiot, uśmiechnąć się pod nosem i uświadomić sobie: tak, ktoś zrobił to – choć nieświadomie – właśnie dla mnie. Tego typu poczucie może wydawać się dziwne, szczególnie w tak drobnej sprawie. Lecz pod ową drobną sprawą kryje się mnóstwo ludzkich istnień, których określone działania stały się jednym z elementów umożliwiających nam zakup. Bo wdzięczność zależy od pamięci.

Małgorzata PELKA

Dodaj komentarz