Wielki szok i niepewność

Źródło: http://www.unionleader.com

Źródło: http://www.unionleader.com

Dla milionów Amerykanów i obserwatorów z całego świata zeszły wtorek przejdzie do historii jako jeden z najczarniejszych dni XXI wieku. Nikt nie wpadłby na to, że rozgrywająca się od wielu miesięcy amerykańska telenowela zakończy się porażką pozytywnego bohatera. Bo któż mógłby napisać tak beznadziejny scenariusz? Otóż napisała go rzeczywistość, której nikt do tej pory nie brał pod uwagę.

 Atmosfera za oceanem jeszcze przez długi czas będzie niezwykle napięta. Choć Hilary Clinton pogratulowała swojemu przeciwnikowi wygranej oraz wezwała wszystkich obywateli to pojednania na rzecz odbudowy kraju, jej wyborcy zdecydowanie nie dopuszczają do siebie myśli, że to Donald Trump a nie ona, będzie przez następne cztery lata przemawiał do nich z Białego Domu. Setki tysięcy ludzi wyszło na ulice, aby zaprotestować przeciwko wynikom wyborów, które podobnie jak w 2000 roku, wyniosły na urząd kandydata, popartego przez mniejszą liczbę obywateli. Niestety dzieję się tak w przypadku demokracji pośredniej, kiedy o wyniku decyduje kolegium elektorów, którego zdecydowana większość głosów przypadła Donaldowi Trumpowi.

 Jak widać, narzucana wielu państwom, kosztem życia setek tysięcy ludzi, w tym młodych amerykańskich żołnierzy demokracja, nie podoba się samym Amerykanom. A przynajmniej tej części, która głosowała za Hilary Clinton, lub przeciwko Donaldowi Trumpowi. Dla tych wyborców, wizja postawienia muru na granicy z Meksykiem i deportacja wielu milionów nielegalnych imigrantów wydaje się pomysłem godnym szaleńca. Podobnie jak pozostałe postulaty, ograniczające finansowe zaangażowanie rządu Stanów Zjednoczonych w obronę krajów sojuszniczych, czy w walkę z globalnym ociepleniem. Trump naraził się także muzułmańskiej mniejszości zamieszkującej terytorium USA zapowiadając zamknięcie granicy dla uchodźców z ogarniętej wojną Syrii. Decyzje te wzbudziły również sprzeciw społeczności międzynarodowej, która w zdecydowanej większości opowiedziała się przeciwko kandydatowi Republikanów.

 Obietnice wyborcze ogłoszone przez Trumpa wydają się tak nierealne, że mało kto uwierzył, iż kiedykolwiek mogłyby zostać zrealizowane. Miliarder miał przeciw sobie wybitnych, naukowców, polityków, biznesmenów a także artystów, którzy jak tylko mogli, wspierali Hilary Clinton nawet wtedy (a może właśnie dlatego), gdy CIA ujawniało kompromitujące ją informacje. Pomimo tak gigantycznego wsparcia, również ze strony większości mediów, miliony Amerykanów zagłosowało przeciwko panującemu obecnie establishmentowi. Wyraźnie wskazuje to na potrzebę zmian, których domaga się amerykańskie społeczeństwo, co Trump doskonale wykorzystał, obiecując powrót kapitału a tym samym miejsc pracy do kraju, które na mocy umowy o strefie wolnego handlu, zostały przetransferowane do biedniejszego, oferującego tańszą siłę roboczą Meksyku. Takie obietnice działają na wyobraźnię, nawet jeżeli nie zostały poparte żadnymi konkretami rozwiązaniami. Innymi słowy Trump trafił na moment, w którym populistyczne wizje przyjmowane są z bezrefleksyjną aprobatą.

 Niezagłębianie się w szczegóły stało się wizytówką tych wyborów. Merytoryczność debaty została odsunięta na drugi plan, a jej miejsce zajęły ujawniane przez obie strony skandale, których celem było zdyskredytowanie kontrkandydata. Wydawać by się mogło, iż sam wizerunek Donalda Trumpa nie predestynuje go do pełnienia najwyższego urzędu w państwie, ale zaangażowanie CIA w kampanię wyborczą zdecydowanie przeciwko Hilary Clinton i tak przechyliło szalę na jego korzyść. Pytanie tylko, jak ocenić tego typu działania służb z perspektywy zasad demokracji, które zachodnia cywilizacja traktuje jako niepodważalny paradygmat, zakorzeniony głęboko w świadomości polityków oraz społeczeństwa.

 Co ciekawe, mimo iż w skutek oskarżeń pod adresem Hilary Clinton, jej przewaga nad Donaldem Trumpem znacznie zmalała, praktycznie żaden z przedwyborczych sondażów nie przewidywał jego wygranej, a przecież ostatecznie była ona miażdżąca. Może być to wynikiem sytuacji, w której duża część wyborców w sposób nieuczciwy określiła swoje preferencje wyborcze, wstydząc się przyznać, że zagłosuje na człowieka o tak wybujałym ego i jeszcze bujniejszym życiorysie. Stworzyło to atmosferę spokoju o wynik wyborów, w których triumfatorką od początku i praktycznie do samego końca była Hilary Clinton. Kiedy okazało się, że jest inaczej, wybuchły protesty lecz nastąpiło to zdecydowanie za późno.

 Największym zmartwieniem następnych czterech lat nie będzie realizacja przedwyborczych obietnic nowego prezydenta, które już teraz spędzają sen z powiek światowych obserwatorów, a jego nieprzewidywalność. Tak naprawdę nie wiadomo ile z zapowiedzianych zmian Trump będzie skłonny wprowadzić w życie, a o ilu jeszcze nikogo nie poinformował. Zdecydowanie jednak będzie to niezwykle intensywny okres zmian geopolitycznych, w których centrum znajdą się Chiny oraz Bliski Wschód, gdzie Trumpowi przyjdzie się mierzyć z Rosją, Iranem i konającym już Państwem Islamskim. Stanowi to niezłe wyzwanie dla człowieka, który dopiero zaczyna swoją przygodę z międzynarodową polityką, a od którego decyzji zależeć będą dalsze losy znanego nam dzisiaj świata.

Grzegorz IWASIUTA

Dodaj komentarz