Pretensje pod choinką

Źródło: www.unsplash.com

Źródło: www.unsplash.com

Znowu siądziesz przy stole ze swoją rodziną. Będziesz podziwiać choinkę, za oknem zrobi się ciemno, dokładnie tak samo jak w zeszłym roku. Może złożycie sobie życzenia, może czas upłynie zbyt szybko, może wyjdziesz z domu po wspólnie zjedzonym świątecznym posiłku. Niezależnie od tego, co się wydarzy – jedno jest pewne. Między karpiem a makiełkami dopadną Cię sprawy trudne i wszystko, co złe. Dlaczego? Bo święta to czas wybaczania, a Ty wciąż nie posiadasz tej umiejętności.

 Od lat jestem zwolenniczką teorii zakładającej, że słowo ma moc większą niż cokolwiek innego. Dlatego zapada w pamięć i serce najmocniej. Czy jesteśmy zatem w stanie wymazać ze swojego środka urazę związaną ze słowną krzywdą? Zniwelować żal zrodzony z werbalnego pocisku, wycelowanego w naszą stronę? Nagromadzone w środku pretensje wydają się być nie tylko niezdrowe, ale i stanowią potencjalne powody niszczenia nawiązywanych przez nas relacji międzyludzkich.

Często wołamy o pomstę do nieba – po co ta pamięć, czemu pojedyncze wspomnienia nie mogą wyparować, zniknąć i nigdy już nie wrócić? Pewne rzeczy zostają w głowie na czas dłuższy niż parę miesięcy, niż rok czy dwa. Do dziś słyszę głos jednej dziewczyny, mówiący: „Nie rozumiem, jak on lub ktokolwiek inny mógł się w tobie zakochać”. Przypomina mi się jej wąski uśmiech. Ciekawe – bo nadal boli.

Zamiana ról

Co w takim razie z czynami? Jeśli słowa są w stanie przyczynić się do smutku i bólu, co dzieje się z dokonaną w praktyce sprawą?

 Pasjonują mnie motywy. Chcąc postrzegać samą siebie jako empatyczną (choć bywam taką rzadko), staram się wejść w skórę drugiej osoby (ale zazwyczaj moje starania spełzają na niczym). Dlaczego ktoś zachował się w ten sposób? Czego mu brakowało, by zachować się inaczej? Jaka była ta osoba w porównaniu do tej, którą jest tutaj i teraz?

 Dużo pytań, mało odpowiedzi. Święta to ponoć błogosławiony czas, który dla samej zasady powinniśmy rzekomo naznaczyć swoim szczęściem i miłością do ludzi, nie tylko bliskich. Nie zmienia to faktu, że nawet podczas rozmowy przy wigilijnej kolacji nie odmawiamy sobie wciskania drobnych szpilek typu: „Widziałam ją ostatnio, ale się roztyła”, „A ten co, ma kolejną żonę?”, „Gdyby wreszcie coś ze sobą zrobił…”.

Dalszy plan

 Czy możemy wybaczać coś, co nie dotyczyło bezpośrednio nas? Czy w ogóle mamy do tego prawo? A jeśli wystarczy po prostu zdystansować się do przeszłego zachowania i podejścia ludzi nam bliskich: przyjaciół, rodziny, drugiej połówki? Przecież to już nieważne, nieaktualne, nie dzieje się teraz. Co jednak, jeśli nie potrafię zapomnieć? Odciąć się od tego, co bezpowrotnie minęło? Od tego, co robiła i kim była bliska osoba znacznie wcześniej?

 Z drugiej strony – chyba lubimy komplikować sobie życie. Jeśli pewne wydarzenia z życia ważnych dla nas ludzi po prostu znikają, chyba jest to znak, że przyszedł czas na zdecydowane zakończenie intensywnych przemyśleń. Bo szkoda. Szkoda czasu, zdrowia i naszych obecnych relacji z bliskimi.

Kurtyna

 Spuśćmy ją na nieprzyjemny temat. Dlaczego gwałtownie ucinam te właściwie zmierzające donikąd rozważania? Bo w święta warto wybaczyć. Nie trzeba, ale warto. Zostawić za sobą wszystko, co dotychczas mogło w jakikolwiek sposób rozpraszać, niepokoić. Siąść z rodziną do stołu w wigilijny wieczór i nie brudzić białego obrusu nienawiścią. Pocałować kogoś po jemiołą. Wybaczyć, niezależnie od czegokolwiek i wmawiać sobie – nawet na siłę – że nie można się dalej zatruwać złością, że czas zostawić za sobą łzy pretensji i trzęsące się z nerwów ręce.

 Podobno każdy w coś wierzy. Ja wierzę w oczyszczone przebaczeniem tu i teraz, bo poza nim nie liczy się nic.

Małgorzata PELKA

Dodaj komentarz