Gra o nowy tron

Źródło: redbull.com

Gdy zbliża się duża impreza sportowa, w której szanse na zwycięstwo ma Polak, w naszym kraju zaczyna panować prawdziwe szaleństwo. Nagle pojawiają się tysiące samozwańczych ekspertów, głoszących swoje nieomylne tezy. Jest jednak jeden sportowiec, który, pomimo wielu tytułów, znany jest bardziej za granicą niż w Polsce. Nazywa się Tadeusz Błażusiak i w tym roku powalczy o zwycięstwo w inauguracyjnej edycji World Enduro Super Series.

Przez lata z klasycznego enduro polegającego na pokonywaniu na motocyklu terenowych tras wykształciło się wiele innych dyscyplin, które w różny sposób modyfikowały początkowe założenia. Powstał, inspirujący się amerykańskim supercrossem, endurocross; zaczęto wjeżdżać motocyklami w miejsca, w które normalny człowiek nie wchodziłby na nogach, dzięki czemu powstało hard enduro. W każdej z tych odmian organizowano mistrzostwa, zawodnicy często się mieszali, jednak nie można było nikogo koronować na bezsprzecznego króla tej dyscypliny. Ma się to zmienić w tym roku, a antidotum na toczone spory o przewagę przedstawicieli jednej odmiany nad drugą ma być WESS – seria łącząca wszystkie rodzaje enduro.

Kalendarz pełen niespodzianek

Rywalizacja rozpocznie się w Portugalii jedną z ciekawszych imprez w sportach motorowych, bo łączącą trzy różne rodzaje ścigania Extreme XL Lagares. Pierwszy dzień to wyścig na sztucznym torze, drugi oznacza jazdę po ciasnych uliczkach Porto, a trzeci to przeprawa przez najtrudniejsze tereny w okolicach Lagares. Inauguracyjne zawody nie powinny nikogo wykluczyć z walki o końcowy triumf. Zdecydowanie większego odsiewu możemy się spodziewać po odbywającym się na przełomie maja i czerwca Erzbergrodeo Red Bull Hare Scramble. Ten wyścig po terenach austriackiej kopalni odkrywkowej jest uważany za najcięższy jednodniowy wyścig motocyklowy świata. Dystans 35 kilometrów, który czeka na zawodników, sam w sobie wrażenia nie robi. Jednak gdy zobaczy się jakie atrakcje są tam przygotowane dla wszystkich śmiałków, optyka całkowicie się zmienia. Zdecydowana większość z 500 startujących w wyścigu głównym jeźdźców nie może nawet marzyć o dotarciu do mety. Kto zdecyduje się spędzić 3 czerwca z Erzbergrodeo na pewno nie pożałuje.

Trzecia runda to powrót do klasycznego enduro i odbywające się we Francji Trèfle Lozérien AMV. Na każdy z trzech dni trwania imprezy przypadnie inny, 200 kilometrowy odcinek. Kolejna impreza w kalendarzu ma podobną formułę, lecz trasy prowadzą przez jeszcze trudniejsze tereny. Organizowany w Rumunii Red Bull Romaniacs to zawody, które uświadamiają braki wielu zawodnikom ze światowego topu. Później światowa czołówka przeniesie się do Polski – w bełchatowskiej kopalni już po raz piąty wystartuje Red Bull 111 Megawatt. Trasa polskiego przystanku WESS jest mieszanką hard enduro z cross-country, a same zawody zostały zorganizowane pod patronatem naszego mistrza Tadeusza Błażusiaka (stąd 111 w nazwie – liczba będąca jego numerem). Przedostatnią rundą będzie Gotland Grand National. Ta impreza z 35 letnią tradycją to typowy wyścig przeprawowy. W ostatni weekend października Gotlandzki klimat powinien zadbać, by ziemna trasa zmieniła się w błotniste piekło. Króla enduro poznamy 10 listopada w Holandii. Wtedy to 1000 zawodników wystartuje w Red Bull Knock Out, jednym z największych plażowych wyścigów. Ostatnia runda cyklu może sporo namieszać, bo nie każdy zawodnik lubiący jeździć po skałach i ziemi, umie równie dobrze ścigać się po piasku. Różnorodność nawierzchni nie tylko w ostatnich zawodach, ale przez cały sezon powinna wskazać najlepszego zawodnika enduro na świecie.

Król może być tylko jeden

A kto ma największe szanse na koronę? Zdecydowanymi faworytami wydają się zawodnicy dwóch zespołów – KTM i Husqvarny. Tych dwóch producentów specjalizuje się w konstruowaniu maszyn zdolnych do pokonywania najcięższych offroadowych tras i często robią to zdecydowanie lepiej od konkurencji. Więc kto z pomarańczowej armady ma zaatakować najwyższy stopień podium?  Liderem wydaje się wspomniany już wcześniej Błażusiak, absolutna legenda tej dyscypliny sportu motorowego. Dla tego cyklu specjalnie powrócił ze sportowej emerytury, a w ramach rozgrzewki wystartował w Mistrzostwach Świata SuperEnduro, w których uplasował się na trzeciej pozycji. Jego zespołowymi partnerami, a zarazem rywalami, będą: tegoroczny mistrz SuperEnduro – Cody Webb, szukający formy Jonny Walker oraz dwóch zawodników startujących wcześniej głównie w klasycznym enduro – Josep Garcia i Nathan Watson. Wydaje się, że przy zdecydowanej przewadze imprez typu hard enduro mogą oni mieć problemy z utrzymaniem tempa rywali przyzwyczajonych do tak ekstremalnych przeszkód. Również Husqvarna, będąca częścią koncernu KTM, kładzie na stół mocne karty – na jej motocyklach kilometry pokonywać będą: Graham Jarvis – jeden z najbardziej doświadczonych zawodników w stawce, sześciokrotny triumfator Red Bull Romaniacs i trzykrotny zwycięzca Erzbergrodeo, Alfredo Gómez, Billy Bolt i Colton Haaker. Innym zespołem, który może zamieszać w stawce, to fabryczne Sherco dosiadane przez Mario Romana i Wade’a Younga.

Ciężko przewidzieć, jak będzie przebiegała rywalizacja w inauguracyjnej World Enduro Super Series. Jednak już przed startem pierwszych zawodów wiemy, że będzie ona bardzo emocjonująca i interesująca. Każdy z uczestników będzie musiał wyjść ze swojej strefy komfortu – wystartować w imprezie, która średnio mu odpowiada. Wcześniej zawodnicy często wybierali tylko te odmiany enduro, które im pasowały i w których czuli się silni. Teraz, by móc walczyć o mistrzostwo, będą musieli jechać wszędzie. Dlatego kluczowe wydaje się pytanie nie o to, kto będzie najszybszy, lecz kto się najszybciej przystosuje. Bo to właśnie ten zawodnik w listopadzie zostanie ukoronowany na pierwszego mistrza. A dla nas jako Biało-Czerwonych kibiców może być to koronacja tym bardziej przyjemna, bo jest duża szansa, że usłyszymy w jej trakcie Mazurka Dąbrowskiego.

Rafał WANDZIOCH

Dodaj komentarz