Nie samymi skokami kibic żyje…

W cieniu euforii, jaka ogarnęła całą Polskę po fantastycznym rozpoczęciu nowej edycji Pucharu Świata przez polskich skoczków, w miniony weekend odbyły się również zawody w innych zimowych dyscyplinach. O tych wydarzeniach z pewnością nie można zapominać, bo przecież zimowe konkurencje na skokach się nie kończą.

Sezon alpejskiego Pucharu Świata jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a już mamy dwóch, można by rzec, tradycyjnych nieszczęśników edycji 2018/2019. 

Pierwszy z nich Felix Neureuther podczas czwartkowego treningu przed niedzielnym slalomem w fińskim Levi doznał kontuzji kciuka. W piątek niemiecki zawodnik wrócił do kraju, gdzie w niedzielę zamiast rywalizacji w zawodach przeszedł operację. Według pierwszych doniesień będzie musiał pauzować około sześciu tygodni. Dodajmy, że nie jest to pierwsze przykre zdarzenie, jakie spotyka tego zawodnika tuż przed rozpoczęciem lub na początku nowego sezonu. W roku olimpijskim Neureutherowi udało się wystartować tylko w jednej, co prawda zwycięskiej, edycji PŚ w Levi. Jednak podczas przygotowań do kolejnego startu niemiecki alpejczyk zerwał więzadła krzyżowe. Ta kontuzja oznaczała dla niego koniec marzeń o zdobyciu medalu olimpijskiego w Pjongczangu.

Drugim pechowcem bieżącego sezonu jest Aksel Lund Svindal, który doznał identycznej kontuzji. Norweg uległ wypadkowi podczas przygotowań do przyszłotygodniowego Pucharu Świata w kanadyjskim Lake Louise.  Popularny „Wiking” natychmiast przeszedł operację. Jak informuje norweska telewizja NRK, Svindal ma już wkrótce wrócić do ścigania. Pocieszająca w całej sytuacji może być informacja, że jest to „tylko” złamany kciuk, a nie kolejna kontuzja kolana wykluczająca tego charyzmatycznego zawodnika ze zmagań w Pucharze Świata.

Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że obaj alpejczycy szybko wrócą do pełnego zdrowia i znów będziemy mogli cieszyć się ich ekstremalną i brawurową jazdą. Zwłaszcza, że są to w chwili obecnej czołowe postaci narciarstwa alpejskiego.

Tymczasem w slalomowej rywalizacji zmian brak!

Rozegrane w ten weekend zawody w dalekiej Laponii były dla pań drugą, a dla panów  pierwszą odsłoną nowego sezonu.

W sobotnim slalomie kobiet, tak jak to bywa najczęściej w ostatnich latach, zwyciężyła Amerykanka Mikaela Shiffrin. Na drugim miejscu uplasowała się Słowaczka Petra Vlhová, natomiast na trzecim stopniu podium stanęła Austriaczka Bernadette Schild.

Pierwsze zawody tegorocznej edycji alpejskiego Pucharu Świata odbyły się w Sölden, gdzie triumfowała Tessa Worley. Jednak pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej zajmuje Shiffrin.

Tymczasem w rywalizacji mężczyzn, slalom w Finlandii był  pierwszym sprawdzianem formy sezonu 2018/2019. Zaplanowana trzy tygodnie wcześniej premierowa odsłona w Sölden nie została bowiem rozegrana z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych.

Niedzielne zawody w fińskim Levi zostały już rozegrane bez żadnych problemów. Po raz 28 w slalomie wygrał Austriak Marcel Hirscher, który stoczył wyrównaną walkę z Norwegiem  Henrikiem Kristoffersenem. Zawodnik ze Skandynawii przegrał w dwóch przejazdach tylko o 0,02 sekundy. Na trzecim miejscu dojechał do mety Szwed André Myhrer, lecz jego strata, podobnie jak pozostałych zawodników, była już dużo większa.

Zgodnie z tradycją fińskich zawodów, każdy zwycięzca w nagrodę otrzymuje na własność żywego renifera. Zarówno dla Mikaeli Shiffrin,  jak i Marcela Hirschera był to już trzeci „Rudolf” w kolekcji.

Julia JUREK