1800 kilometrów

Wielki powrót Swobody!
(Źródło: Adam Nurkiewicz/Getty Images Europe)

Dwa ostatnie dni należały do skoczków. W piątek brylowali narciarscy, w sobotę ci fruwający o tyczce. W obu przypadkach zanotowaliśmy dublety. W hali złoty okazał się Paweł Wojciechowski, a po srebro sięgnął Piotr Lisek. Historia zatoczyła więc koło. Podwójne podium mieliśmy w tej konkurencji także przed dwoma laty w Belgradzie.

Wyniku ze wspomnianych mistrzostw nie powtórzy niestety Sylwester Bednarek. Halowy mistrz Europy skakał słabo i konkurs zakończył już na wysokości 2,22 m. Szkoda, tym bardziej, że do medalu wystarczyło pokonać (nawet w trzeciej próbie) 2,26 m. Swoją lokatę sprzed dwóch lat poprawiła natomiast Ewa Swoboda.  

Polka w sobotę aż trzykrotnie prezentowała się w brytyjskiej hali. Najpierw z lekkością wygrała biegi eliminacyjny i półfinałowy. Później z równie wielką swobodą zwyciężyła w wyścigu finałowy. Za plecami zostawiła Dafne Schippers oraz gospodynię Ashę Philip. Sukces Polki pokazuje również jak ważne jest odpowiednie prowadzenie się sportowca. Widać, że nasza zawodniczka skupiła się na treningach, odpowiedniej diecie, a nawet schudła. Mentalnie także, jak przyznała „była w miejscu zawodów”. Efekty zobaczyliśmy wczoraj. Obyśmy zobaczyli je również latem na dystansie 100 metrów.

Wyniku ze stolicy Serbii nie poprawiła niestety Justyna Święty-Eretic, która w finale zajęła ostatnią lokatę. Mistrzyni Europy ze stadionu startowała z kiepskiego drugiego toru. Dodatkowo wdała się w przepychankę i nie była w stanie przecisnąć się na dobrą pozycję.

We wczorajszej sesji porannej dobrze zaprezentowała się natomiast biegająca na 60 m przez płotki Klaudia Siciarz, która awansowała do półfinału. Ten rozegrany dzisiejszego poranka nie poszedł jednak po jej myśli i walkę zakończyła w ½ mistrzostw. Jeszcze słabiej wypadli Karolina Kołeczek i Dominik Bochenek, którzy nie przebrnęli eliminacji płotkarskich. Sukcesu Ewy Swobody nie powtórzy niestety także Remigiusz Olszewski. Sprinter odpadł w biegu półfinałowym.

Po dwóch dniach Halowych Mistrzostw Europy możemy mówić o sporych sukcesach i kilku zmarnowanych szansach. Szkoda, zwłaszcza kiepskiego występu Igi Baumgart-Wittan oraz nieudanego finału Justyny Święty-Ersetic. Polki będą miała jednak okazję wrócić do kraju z medalami. Wraz z koleżankami pobiegną dziś wieczorem w finale sztafet 4×400 metrów. Biało-Czerwone są zdecydowanymi faworytkami rywalizacji. Tego samego nie możemy niestety powiedzieć o sztafecie naszych sprinterów. Jeszcze przed wylotem na imprezę kontuzji doznał Jakub Krzewina. Już w Glasgow w biegu indywidualnym ucierpiał Karol Zalewski. Jeśli Polak nie będzie w stanie wystartować, to do sprinterów dołączy Mateusz Borkowski. Biegacz na dystansie 800 metrów. Dziwnym trafem PZLA do imprezy zgłosił jedynie pięciu zawodników (zwyczajowo zabiera się aż sześciu sprinterów).

Ponad 1800 km dzieli od siebie Jakoba Ingebritsena i Johannes Høsflot Klæbo. Pierwszy jest lekkoatletą, drugi biegaczem narciarskim. Obaj mają jednak złote medale. Analizując przebieg Halowych Mistrzostw Europy nie można nie wspomnieć o norweskich sukcesach. Wikingowie już po dwóch dniach rywalizacji na koniec mają trzy medale. Dodatkowo po raz pierwszy w historii tej imprezy usłyszmy norweski hymn. Bohaterami dnia okazali się wspominany Jakob Ingebritsen, który wygrał bieg na dystansie 3000 metrów. Podium uzupełnił jego straszy brat Henrik, który wywalczył brąz. Z łatwością po złoto sięgnął także sprinter Karsten Warholm na dystansie dwóch okrążeń.

Dziś dobra okazała się już poranna sesja, w której rozegrano trzy finały. Szóste miejsce w skoku w dal wywalczył Tomasz Jaszczuk. Lepiej od kolegi, zaprezentowała się Klaudia Kardasz, która po raz kolejny pobiła rekord życiowy i wywalczyła czwartą lokatę

Wieczorem Biało-Czerwoni powinni po medale sięgnąć na bieżni, gdzie w biegach na 1500 metrów zobaczymy Marcina Lewandowskiego i Sofie Ennaoui. Dzień zakończą wyścig sztafetowe, czyli czekamy na złoty finisz Justyny Święty.

Aleksandra KONIECZNA