Metalowe riffy zamiast goździków i rajstop

Źródło: magazyngitarzysta.pl

8 marca to z reguły czas składania życzeń płci pięknej i obdarowywania jej prezentami. W tym roku dzień kobiet zbiegł się z innym wydarzeniem – datą premiery nowej płyty polskiego zespołu metalowego Hunter i związanej z nią początkiem marcowej trasy koncertowej.

„Arachne”, to ósmy już krążek w historii kapeli, kolejny po wydanej cztery lata temu „Niewoloności”. Album swoim klimatem, jak zapowiadają muzycy na swojej stronie na Facebooku, ma za zadanie zabrać nas „w surrealistyczną podróż do pewnego sekretnego miejsca. (…) Miejsca zawieszonego pomiędzy niebem a piekłem, będącego jednak również odbiciem rzeczywistości, w której żyjemy. Fascynującego i przerażającego zarazem”. Potwierdzenia tych słów nie trzeba długo szukać.

 „Pomiędzy niebem a piekłem” 

Tak jak uprzednio, Hunter w swoich utworach obnaża mroczną stronę człowieczeństwa. Płytę otwiera „W sieci” – szept powtarzający po łacinie fragment modlitwy „Ojcze nasz” („i nie wódź nas na pokuszenie/ ale zbaw nas ode złego”). Zaraz po niej rozpoczyna się pierwsza piosenka, nosząca ten sam tytuł, co album. Utwór jest jedną ze spokojniejszych kompozycji zespołu, nie traci jednak przy tym na klimacie i przekazie.

Podchodząc do sprawy etymologicznie, „arachne” jest słowem pochodzącym z greckiej mitologii. Kobieta o tym imieniu po śmierci została zamieniona w pająka, by wiecznie tkać nici. Dziś wyraz ten znajduje swoje zastosowanie w nazwie fobii przed owymi ośmionożnymi istotami (arachnofobia). Pajęczy motyw jest silnie widoczny w piosence. „Ta sieć jest moją grą/ (…) /więc leć, prosto w nią, ufając że odnajdziesz szczęście/ w tym pajęczym niebie” – głosi fragment utworu. Sceny występujące w teledysku bezpośrednio nakierowują interpretację w jednym kierunku. Automatycznie budzą skojarzenia z filmami takimi jak „Spotlight” Toma McCarthy’ego czy „Kler” Wojciecha Smarzowskiego. Chodzi więc o Kościół i palący problem przypadków molestowań przez księży. Tekst jednak pozwala na nieco szersze rozumienie. Bohaterem „Arachne” jest każdy, kto w plugawy sposób wykorzystuje czyjąś (tu: w szczególności dziecięcą) niewinność, bezbronność, wstyd. Niezależnie od tego, co nosi pod szyją, czy koloratkę, czy krawat. Wiele osób zastawia sieć.

„Między krzykiem a szeptem”

W albumie nie mogło zabraknąć ostrzejszych brzmień, które znalazły się w pozostałych utworach. O dziwo, aż dwie piosenki nawiązują do trylogii „Władca Pierścieni”: „Gollum” i Sauruman”. Tytuł drugiej – połączenie imion „Saruman” (pierwotnie pozytywnej postaci w uniwersum Tolkiena) i „Sauron” (główny zły w ww. serii) idealnie wpasowuje się w styl Huntera. Podkreśla brak zero-jedynkowości, niejednoznaczność, zamiast czerni i bieli pokazuje odcienie szarości. Owocuje to w tekstach i wszechobecnych, wplecionych w nie grach słownych. Jednym z wielu przykładów może być „Kim” („ja-kim hardkoreaktorem będę”), który na pozór opowiada tylko o jednej postaci, Kim Dzong Unie. Na pozór.

Nie zabrakło poruszanego często w ostatnim czasie tematu mowy nienawiści, ujętego w „iŻółć” – tutaj raczej w kontekście internetowego hejtu. Silnie zaznaczono tu kwestię różnych uprzedzeń, wszelkich ekstremizmów. To budzi już skojarzenia z poprzednimi utworami ekipy, takimi jak „Kiedy umieram” i nasuwa stwierdzenie, że jest to temat, do którego Hunter „lubi” wracać od czasu do czasu. W „iŻółć” mowa także o podziałach, ogólnym braku jedności. „To jest nasz kraj – podzielony/ człowiek i wilk – połączony/ Tak sączy jad i poraża mowa nienawiści wszystkich zakaża” – mówi piosenka w jednym z refrenów (jest ich kilka wersji).

Jak jednak wspomniał wokalista Paweł „Drak” Grzegorczyk, na jednym z ostatnich koncertów, „ten album to nie tylko mrok, jest tu także miejsce na wesołość”. Obrazuje to „Figlarz Bugi” – obudowany metalową otoczką skoczny utwór o tytułowym figlarzu, który „trzęsie całym lasem”.

W drogę!

Razem z dniem premiery „Arachne”, Hunter rozpoczął trasę koncertową po polskich miastach. Pośród licznych miejsc, które kapela odwiedziła (i odwiedzi do końca marca) znalazł się poznański klub „U Bazyla”. Zespół wystąpił tam z dwoma innymi, funkcjonującymi w roli supportów: „Transgresją” i „Boys in black”.  Pierwszy z nich to pochodzący ze Śląska, początkujący zespół, który prezentuje heavy metal, metal alternatywny, a nawet łączy owe cięższe brzmienia z rapem. W tym roku kapela wyda swój debiutancki album o tytule „Brak równowagi”. Druga grupa wykonała covery rockowych wykonawców, takich jak AC/DC czy Motorhead. Gwiazda wieczoru przeplatała swoje najbardziej znane utwory (w tym „T.E.L.I.” czy „Rzeźnię nr 6”) z piosenkami z „Arachne”. I jedne,  i drugie przyjmowane były przez publiczność z równym entuzjazmem, co zwiastować może tylko sukces nowego krążka zespołu.J

Jakub SZUSTAKOWSKI