Brakująca kropka nad i

Przed możliwością zdobycia tytułu mistrza Polski Jagiellonia stawała trzykrotnie — w sezonach: 2014/15, 2016/17, 2017/18. (źródło: Newspix: Maciej Gilewski)
Przed możliwością zdobycia tytułu mistrza Polski Jagiellonia stawała trzykrotnie — w sezonach: 2014/15, 2016/17, 2017/18. (źródło: Newspix: Maciej Gilewski)

Gdy białostoczanie po raz pierwsze w swojej historii cieszyli się z wicemistrzostwa kraju, będący wówczas ich trenerem Michał Probierz stał z boku z medale nie na szyi, a w dłoni. Nie dlatego, że wkrótce po tym rozstał się ze zespołem. Szkoleniowiec wiedział, że złoto w tamtych rozgrywkach było na wyciągnięcie ręki. Nie była to pierwsza ani ostatnia szansa Jagiellonii na sięgnięcie po upragniony tytuł. Ciśnienie na nie z roku na rok coraz bardziej wzrasta. – Na Podlasiu jest ogromny głód dalszych sukcesów – mówi Piotr Wołosik, dziennikarz Przeglądu Sportowego.

Żółto-czerwoni to jeden z tych zespołów, który w ostatnich latach zrobił największy postęp. Pomimo przeciętnej postawy prezentowanej w pierwszych latach obecnej dekady, nie było zaskoczeniem zajęcie przez nich trzeciego miejsca na końcu zmagań 2014/15. Ich wytrwałość i konsekwencja zostały wynagrodzone, a do zajęcia wyższej lokaty zabrakło naprawdę niewiele. Ważną rolę w tej sztuce odegrał Michał Probierz. Zbudował on bardzo solidne fundamenty pod drużynę, która w ostatnich latach jest wymieniana w pierwszej trójce pretendentów do tytułu przed startem rozgrywek.

Przed szansą zdobycia korony ekstraklasy Jagiellonia stawała od tego czasu dwukrotnie. Miało to miejsce w minionych kampaniach. Sytuacja nie była dla niej jednak komfortowa, gdyż wciąż musiała oglądać się na poczynania rywali, a dokładniej Lecha i Legii. W międzyczasie doszło również do zmiany na stanowisku szkoleniowca. Po zdobyciu wicemistrzostwa w 2017 roku Michał Probierz opóźnił Podlasie, a jego miejsce zajął Ireneusz Mamrot. – Przychodzi trener z pierwszej ligi, z siedmioletnim stażem w Chrobrym Głogów, i sukcesami na miarę tamtych rozgrywek oraz klubu. I co robi? Powtarza wynik Probierza. Pojawiły się, co prawda zarzuty, że osiągnięcie to jest zasługą aktualnego szkoleniowca Cracovii, który zostawił następcy gotowy zespół. Można tak mówić w kontekście pierwszej części sezonu, ale nie przesadzajmy. Pięć-siedem kolejek. Później trener Mamrot sam musiał znaleźć sposób na tę drużynę – komentuje Piotr Wołosik. 

W tym miejscu można by zadać pytania, dlaczego zespół robiący tak regularne postępy wciąż nie ma na swoim koncie najwyższego z możliwych wyróżnień na krajowym podwórku. Przyglądając się postawie „Jagi” w minionych latach można zauważyć, że co kilka miesięcy zdarza jej się okres, w którym gubi punkty – popada w dołek, z którego wyjście zajmuje jej trochę czasu. W ubiegłym sezonie nastąpił on niemal w najgorszym z możliwych momentów – na finiszu ekstraklasy. – Jagiellonia była wtedy świetna. Rywale się potykali, a ona zdobywała kolejne punkty. Mało tego, gdy już przegrywała, Lech i Legia robiły to samo – przypomina wydarzenia z przełomu kwietnia i maja dziennikarz. – Szczęście szybko się wyczerpało. Białostoczanie wzięli sprawy w swoje ręce, jednak nie od tej strony, co trzeba. Gdyby tylko chcieli, mogliby – może nie w cuglach, ale ze spokojem – wygrać wyścig o mistrzostwo – dodaje.

Mawia się, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Nic więc dziwnego, że w przypadku żółto-czerwonych jest podobnie. Z dużym optymizmem podeszli do bieżących rozgrywek. Te dość brutalnie zweryfikowały ich ambicje, pomimo że przez pewien okres przewodzili w ligowej tabeli. Teraz, gdy znajdują się poza „pudłem”, balansując pomiędzy grupą mistrzowską a spadkową, ich kibice czują rozgoryczenie. Ba! Nie tylko oni. Nie ma jednak drużyny na świecie, której nie przytrafił się gorszy sezon.

Wiktoria ŁABĘDZKA