Boska Bovska i sataniści

Drugi dzień Juwenaliów rozpoczął się na dobre, gdy około godziny 19:00 pierwsi uczestnicy zaczęli pojawiać się na horyzoncie. Wolontariusze i organizatorzy ruszyli do pracy od samego rana, by teren był jak najlepiej przygotowany. Wszystkie strefy czekały w pełni gotowe tak, aby nie zawieść tabunów młodych ludzi spragnionych zabawy.

– Trochę pracy jest, zwłaszcza jeśli chodzi o przygotowanie wszystkiego przed imprezą. Wiadomo, że o 19:00 startuje strefa. My jesteśmy kilka godzin wcześniej, wszystko to sobie „ogarniamy”, ale nie ma obaw, bo wszystko jest już dograne – powiedział nam wolontariusz jednej ze stref. – W tym roku jest fajnie, wszystko rozłożyło się w miarę umiarkowanie. Zobaczymy, jak to będzie jutro, ale strefa funkcjonuje, nie ma żadnych kolejek. Jest jak najbardziej okej, wszyscy są zadowoleni na ten moment – dodaje.

Wcale nie taka mała scena

Godzina 18:00 upłynęła pod znakiem prób. Zarówno mała, jak i duża scena świeciły pustkami, a wykonawcy stroili instrumenty i przygotowywali się do występów. Pierwsze koncerty zaczęły się z lekkim opóźnieniem, ponieważ dopiero około 20:00. Pod małą scenę przybyli wielbiciele ekipy The Junkies, którzy byli pierwszym zespołem dnia. – Właśnie czekamy na The Junkies, bo tam gra mój znajomy, więc chcemy zobaczyć jak sobie poradzi – powiedziała jedna z uczestniczek imprezy, w oczekiwaniu na dostrajającą się jeszcze ekipę. Jak sami o sobie piszą, są „młodymi kotami polskiej alternatywy”, choć inspirują się wieloma twórcami, więc tym bardziej nie dziwiła spora frekwencja na ich występie.

Tuż po godzinie 21 mała scena oblężona została przez wielbicieli cięższego brzmienia. Przez następne trzy godziny w strefie animacji można było posłuchać między innymi rocka, punka i metalu. Swój występ zaprezentowali: grupa Stalker, zespół ETA oraz HeavyQuake. Mimo że w tym miejscu estrada jest dużo mniejsza, nie przeszkadzało to setkom ludzi świetnie się bawić i podziwiać koncerty ulubionych wykonawców. Bliżej 01:00 swój występ rozpoczął DJ Casper Levy, który na dobre rozkręcił imprezę. Wprowadził on trochę innego niż dotychczas brzmienia, gdyż można było pobawić się w rytm house’a, dubstepu oraz techno.

Duża scena, jeszcze większe emocje

W tym samym czasie co występ The Junkies, duża scena oblegana była przez Black Crane DJ. Od dłuższego czasu eksploruje on tę bardziej eksperymentalną stronę drum & bassu. Black Crane jest nie tylko DJ’em, ale i także producentem. Jego występ również cieszył się zainteresowaniem. Grupa młodych ludzi bawiła się do jego ostatniego kawałka.

Zanim większą estradę zdominowali fani Bovskiej, chwilę po 20 pojawiła się na niej Kasia Tontor. Młoda, utalentowana wokalistka i autorka tekstów pochodząca z Poznania. Na scenie zagościł r’n’b, hip-hop i soul, a później także pop, który pozostał tam aż do końca występu Magdaleny Grabowskiej-Wacławek. Gdy w końcu pojawiła się gwiazda wieczoru, czyli właśnie Bovska zabawa trwała w najlepsze, a miejsca pod sceną z chwili na chwilę zaczęło brakować.

Bliżej 23 na swój występ rozpoczął zespół Clock Machine, czyli tradycyjny rock z lekką domieszką funku oraz charakterystycznym wokalem. Ostatnimi na dużej scenie był duet Smolik | Kev Fox. Andrzej Smolik powiedział kiedyś – Jestem muzykiem, robię muzykę i nic poza tym! –i właśnie to było słychać, a przede wszystkim czuć z perspektywy widza. Były klawiszowiec z zespołu Wilki wraz ze swoim kompanem dał niepowtarzalny koncert, który na długo zagości w pamięci przybyłych fanów.

Drugi dzień Juwenaliów obfitował w świetną muzykę, niepowtarzalne koncerty i inne atrakcje, które przygotowali organizatorzy i wolontariusze. Studenci i inne przybyłe osoby z pewnością wyszli z terenu zadowoleni i już czekają na kolejny dzień pełen świetnej zabawy. Już w sobotę na scenie wystąpi między innymi Beata Kozidrak i Bajm. – Czekam na Beatę! – Ale ona jest jutro. – A ja już od dzisiaj czekam – powiedziała jedna z uczestniczek, która nie może się doczekać tego koncertu. Do zobaczenia w sobotę!

Emilia RATAJCZAK