Od „Pana Kleksa” do „Pana Tadeusza”, czyli Wielka Gala WNPiD

fot. Klaudia Berda
fot. Klaudia Berda

Panie w sukniach, panowie we frakach, czerwony dywan i szampan – nie, to nie opis ceremonii rozdania Oskarów. To krótkie streszczenie tego, co działo się na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa we wtorkowy wieczór. Wtedy to po raz kolejny odbyła się Wielka Gala WNPiD, podczas której rozdano nagrody wykładowcom.

–  Motywem tegorocznej gali była magia polskiego ekranu. Wszystkie kategorie zostały więc stworzone na podstawie serialowych i filmowych bohaterów – mówi Beata Użarowska, która wraz z Mateuszem Menkiną prowadziła tegoroczną imprezę.

W filmowym klimacie nagrodzono siedmiu wykładowców. Wydziałowym Panem Kleksem, czyli najlepszym dydaktykiem, wybrany został profesor Piotr Pawełczyk. Miano najlepszego doktoranta, czyli sfrustrowanego inteligenta Adama Miauczyńskiego, przypadło magistrowi Maciejowi Świstoniowi. – Rok temu dostałem nagrodę za mema, więc chyba idę w dobrym kierunku – mówił wyróżniony doktorant, któremu nagrodę wręczali Zuzanna Swendrowska oraz nasz redakcyjny kolega, Rafał Bajer.

Po Adasiu Miauczyńskim, przyszedł czas na „Kobietę Pracującą”, która żadnej pracy się nie boi. Na miano tej humorystycznej bohaterki kultowego „Czterdziestolatka” zasłużyła dr hab. Iwetta Andruszkiewicz, która nie mogła powstrzymać śmiechu, po zobaczeniu na ekranie siebie w serialowej odsłonie. Podkreślić należy bowiem, że jak co roku wszyscy nominowani zagrali w specjalnie przygotowanych, spersonalizowanych filmach. – Filmy nominacyjne to według mnie najważniejszy punkt Wielkiej Gali. Zawsze budzą wiele emocji zarówno wśród studentów, jak i wykładowców. W tym roku, zgodnie z motywem magii polskiego ekranu, nominowani oraz ekipy „Kuriera Akademickiego” i KZTiF-u szczególnie się postarali! – dodaje Beata Użarowska.

Kolejnym przywołanym serialem był „Janosik”. Nim poznaliśmy jednak największego dobroczyńcę na WNPiD, odbyła się specjalna licytacja, którą poprowadziła dr Dominika Narożna. Podczas dwóch wyjść i emocjonujących pojedynków o naprawdę wyjątkowe przedmioty udało się zebrać ponad siedem tysięcy złotych. Za największą kwotę została wylicytowana grafika Igora Morskiego, przygotowana specjalnie na 100-lecie Uniwersytetu Poznańskiego. Powracając jednak do nagrody – wydziałowym Janosikiem został promotor akcji #zmalujmycośdobrego, prof. Krzysztof Hajder.

By w naturze została zachowana pewna równowaga, po tej kategorii przyszedł czas na wybranie wydziałowego Franza Maurera, czyli największej kosy. Nim dowiedzieliśmy się, kto zdobył tę nagrodę, mogliśmy usłyszeć również najbardziej spalony dowcip tegorocznej gali autorstwa Artura Kuligowskiego. Szef Rady Samorządu Studentów WNPiD UAM wypalił bowiem: „Powiem tak, mimo tego, że jest piątek… wtorek, nagrodę zdobywa Pani Profesor Dorota Piontek”.

Nieodzownym elementem wydarzenia były również występy muzyczne. Na scenie zaprezentowali się: zespół Prohibicja, Oliwia Szeląg oraz Miqus. Po ostatnim występie przyszedł czas na dwie pozostałe kategorie. Po raz kolejny nominowani byli bowiem nie tylko wykładowcy, ale również pracownicy techniczni wydziału. Nagroda w kategorii „Ranczo” trafiła do inżyniera Piotra Jabłońskiego. – Jak otrzymałem nominację i powiedziałem o niej żonie, stwierdziła, że chyba mnie z kimś pomylili – żartował wyróżniony, który podczas nominacyjnego filmiku wcielił się w podwójną rolę księdza oraz wójta z Wilkowyj.

Ostatnia nagroda trafiła do rąk osoby, która często pojawia się w mediach. Na miano wydziałowego „Kilera” w oczach studentów zasłużył dr Jacek Raubo. Po części oficjalnej przyszedł czas na długo wyczekiwany przez wszystkich moment, czyli afterparty. Najwytrwalsi studenci bawili się do 1:30, a imprezę po raz kolejny zakończono polonezem. Zaczęło się więc od „Pana Kleksa”, a skończyło na „Panu Tadeuszu”.

Aleksandra KONIECZNA