„Staram się po prostu robić swoje” – wywiad z Bovską

Bovska, a właściwie Magda Grabowska-Wacławek, ma na swoim koncie trzy albumy i utwory będące częścią filmowych, oraz serialowych hitów. Posiada wierne grono fanów, koncertuje, pisze teksty, tworzy muzykę – jednym słowem odnosi sukces. Przy okazji jej występu na poznańskich Juwenaliach rozmawiamy o samym wydarzeniu, nowej muzyce i popularności „Kaktusa”.

Wystąpi dziś Pani na scenie Juwenaliów. Ta impreza to młodzi ludzie, radość, pokłady niewyczerpanej energii, niekończąca się zabawa. Jak taka publiczność wpływa na artystę? Potrafi pozytywnie nastroić na najbliższy czas?

Dla mnie nastraja super pozytywnie. Już jestem naładowana dawką pozytywnej energii po Juwenaliach w Gdańsku, więc z tą energią przybywam do Poznania. To jest naprawdę super, że jestem zaproszona właśnie przez studentów. Jest to dla mnie wyróżnienie i mam wrażenie, że właśnie tu jest też mój odbiorca, a przynajmniej mam taką nadzieję. To super okazja do spotkania.

Od czasu wydania debiutanckiego albumu, co roku wydaje Pani kolejny. Czy w 2019 możemy spodziewać się nowej muzyki?

– Na pewno możemy spodziewać się nowych singli. Nie wiem, czy całej płyty, bo tak naprawdę między moją drugą a trzecią płytą minęło półtora roku, a nie rok i myślę, że żywot płyty jest nieco dłuższy niż te okrągłe 12 miesięcy, więc zobaczymy, jak to się rozwinie.

Czy uważa Pani, że nagranie piosenek do filmu „Narzeczony na niby”, czy serialu „Druga szansa” przyniosły Pani popularność? Więcej osób zaczęło przychodzić na koncerty?

– „Kaktus” był utworem, który był moim pierwszym singlem i dopiero potem trafił do serialu, więc tak jakby to dzięki niemu wszystko się zaczęło dziać. Jestem za to wdzięczna również temu obrazowi, który w telewizji sprawił, że ludzie dowiedzieli się o moim istnieniu. Myślę, że takie synchronizacje jak ta, czy ta z filmem sprawiają, że muzyka staje się formą użytkową w jakimś większym dziele i to sprawia, że dociera szerzej. Wydaje mi się, że jest to jeden z fajniejszych środków do szerszego dotarcia do ludzi.

Pani utwór „Kaktus” zdobył ogromną popularność – obecnie w serwisie YouTube ma już ponad 22 miliony wyświetleń. Czuje Pani presję czy też potrzebę stworzenia kolejnego, który przebije te liczby? Piosenki jeszcze bardziej lubianej, jeszcze popularniejszej?

– Chyba nie czuję już jakieś wielkiej presji. Myślę, że to się może wydarzyć zupełnie nieoczekiwanie i na pewno jak człowiek się bardzo stara, tak na siłę, to nie wychodzi. Staram się tym nie przejmować, po prostu robić swoje, czyli to, co mnie osobiście kręci, jara i wtedy mam wrażenie, że wychodzą dobre rzeczy.

rozmawiały Anna GŁĄBAŁA i Paulina PSZCZÓŁKOWSKA