Z meksykańskiego Brooklynu po Hollywood

Źródło: mobirank.pl

„Roma” to film przenoszący widza w czarno-biały świat meksykańskiej rzeczywistości lat 70. W tej części świata wzrasta reżyser, którego ścieżka kariery usiana jest licznymi zawirowaniami losu. Musi on stawić czoła wielu przeciwnościom, jednak silna determinacja prowadzi go do zawodowych szczytów – po raz czwarty dzierży on w swej dłoni oscarową statuetkę. 

Trauma dzieciństwa rzutuje na całe dorosłe życie chłopca wzrastającego w jednej z dzielnic Meksyku – Romie. Boryka się on z brakiem zrozumienia ze strony rówieśników. Nie potrafi odnaleźć się we wstrząśniętym licznymi konfliktami politycznymi kraju. Dodatkowo, jego dramatyczną sytuację pogarszają problemy rodzinne wywołane rozwodem rodziców. Zła sytuacja materialna rujnuje jego plany zawodowe. Jedyną deską ratunku okazuje się gosposia Libo, u której poszukuje wsparcia i zasięga porad. Ów chłopiec to dziś 58 – letni reżyser, scenarzysta, montażysta oraz producent – Alfonso Cuarón Orozco. W 2013 r. świętował on sukces filmu „Grawitacja”. Dzieło sięgnęło siedmiokrotnie Oscara, aczkolwiek Meksykanin nie planował osiąść na laurach, lecz postanowił wpleść wątek autobiograficzny w swoją kolejną produkcję.

Kiedy życie pisze własne scenariusze…

Eskalacja napięć na tle etnicznym, głębokie rozwarstwienie poszczególnych grup społecznych i manifestacje polityczne to obraz Meksyku końca XX w. W nim rozgrywają się główne wątki filmu „Roma” nagrodzonego m.in. Nagrodą Brytyjskiej Akademii Filmowej, Złotym Lwem podczas Festiwalu Filmowego w Wenecji oraz nagrodą publiczności w trakcie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Toronto. Zasługi reżyserskie oraz fotograficzne Cuaróna doceniła również Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej. „Romę” okrzyknięto mianem najlepszego nieanglojęzycznego filmu.

Szara rzeczywistość przygniata

Pracująca jako pomoc domowa Cleo, w której postać wciela się Yalitza Aparicio, wywodzi się z rdzennego szczepu indiańskich Misteków. Wykonuje ona swoje powinności z należytą starannością. Darzy przy tym ogromnym szacunkiem gospodarzy, borykających się z wieloma problemami. Ich życie rodzinne obraca się do góry nogami na wieść o romansie głowy rodziny – zamożnego lekarza Antonio (Fernando Grediaga) – i porzuceniu jej na pastwę losu. Zaburzenie sielankowego trybu życia stawia Sofię (Marina de Tavira) – gospodynię domu – przed ogromną próbą. To ona będzie dźwigać odpowiedzialność wynikającą z obowiązków rodzicielskich. Stanie się głównym żywicielem rodziny, a oparcia będzie szukała u Cleo. Tymczasem służąca zmierzy się ze śmiercią dziecka – owocu gorącego romansu z młodym Ferminem (Jorge Antonio Guerrero). Tylko kobieca solidarność pozwoli przetrwać im obu ciężką próbę.

W prostocie siła                                      

Uwidocznienie problematyki meksykańskich społeczności zmusza do refleksji. Film wprowadza w nostalgiczny klimat, gdzie nie ma miejsca na epatowanie agresją czy seksualnością. Odwołuje się on do elementarnych potrzeb człowieka, jakimi są miłość i poczucie bezpieczeństwa. Poruszana tematyka nie zostaje przyćmiona kontrowersyjnymi ujęciami, efektami świetlnymi czy wstrząsającą krew w żyłach linią melodyczną. Daremnie doszukiwać się tutaj dynamicznych scen oraz nagłych zwrotów akcji, bowiem większość z nich ma miejsce w zaciszu domowego ogniska, gdzie rozgrywają się dramaty jednostek dźwigających na swoich barkach ciężary trudnej codzienności. Drobiazgowość, skupienie uwagi na detalach wpisane zostały w kanon tej adaptacji i przenikają niemalże wszystkie jej fragmenty. Ten celowy zabieg skrywa w sobie swego rodzaju unikalność – pozwala widzom zatrzymać się, by mogli oni zmierzyć się z własnymi myślami, oddać się chwilom zastanowienia, a przede wszystkim daje chwilę wytchnienia od gonitwy towarzyszącej współczesności, w której można bez trudu zagubić własne wartości.

Ekranizacja dedykowana jest szerokiemu gronu odbiorców – począwszy od amatora, a skończywszy na miłośnikach kinematografii, cechujących się wyrafinowanym gustem. Jak zostało wspomniane wyżej, próżno szukać w niej barwnych scen przepełnionych blaskami fleszy bądź animacjami komputerowymi. Przemawia przez nią bowiem prostota i ta wydaje się stanowić kluczową wartość filmu. Mozaikowa fabuła, a także liczne niedopowiedzenia pozwalają snuć oglądającym bieg dalszych wydarzeń, pozostawiając tym samym dozę niepewności, która towarzyszy widzom aż do ostatnich klatek filmowych. Ta zagadkowość, budząca poczucie nieustannego napięcia, umożliwia puszczenie wodzy wyobraźni, a jednocześnie stanowi klamrę spinającą film w jedną całość. Zaś identyfikacja odbiorcy filmu z bohaterami, wiodącymi proste życie w kraju owładniętym licznymi bolączkami, rodzi się już w początkowej fazie produkcji.

Marlena MASZTALERZ