Czas decyzji – wywiad z Joanną Jaśkowiak, przedstawicielką KO

Podczas debaty Joanna Jaśkowiak wręczyła Minister Jadwidze Emilewicz koszulkę z napisem „Poznańskiej Dumy Płomień” (źródło: R. Wandzioch)

W dzień debaty wyborczej kandydatów do Sejmu, którą zorganizował nasz Wydawca, czyli Wydział Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, rozmawiamy z Joanną Jaśkowiak, liderką listy Koalicji Obywatelskiej.

Jesteśmy na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa, gdzie dziennikarstwo prężnie się rozwija, działają silne media studenckie, dlatego jak mogłaby Pani skomentować ostatnie cztery lata działania mediów publicznych? Pojawiło się podczas nich wiele kontrowersji, zarzutów, wypowiedzi organizacji międzynarodowych. Jakby Pani je oceniła?

– Z ubolewaniem przyglądam się temu, co dzieje się z telewizją, dawniej publiczną, bo już w tej chwili należałoby to tak określić. Telewizja, która powinna być niezależna, przede wszystkim informacyjna, powinna wykonywać swoją misję, tę która jest zapisana w ustawie, a niestety tego nie robi. Tak naprawdę przez ostatnie lata stała się czymś w rodzaju tuby propagandowej naszego aktualnego rządu. W znaczący sposób przyczynia się do podziału społeczeństwa. Do szerzenia treści, które same w sobie są nienawistne i szkodliwe dla ludzi. Moim zdaniem, jest to bardzo trudna sytuacja. To jedna kwestia. Druga to zapędy obecnego rządu dotyczące próby cenzurowania reszty mediów, na które jeszcze nie mają  wpływu. Są to kwestie pomysłów związanych z wprowadzeniem czegoś w rodzaju certyfikatów dla dziennikarzy, czegoś, co się określa mianem misji narodowej. To są rzeczy, które są szczególnie niebezpieczne.

W związku z tym jakby się Pani odniosła do kwestii tzw. repolonizacji mediów, o której np. Pani Profesor Pawłowicz często pisze w mediach społecznościowych czy też mówi podczas wywiadów?

– Media są czwartą władzą. One są po to, żeby patrzeć na ręce zarówno sądom, jak i władzy ustawodawczej oraz wykonawczej. Żeby mogły sprawować swoje funkcje nie powinny podlegać kontroli. Tym bardziej nie powinny być podporządkowane pod interes, który ostatnio określa się jako „narodowy”. Jest to bardzo niebezpieczne.

Wspomniała Pani o kwestii sądów. Jest Pani z wykształcenia prawnikiem, więc na pewno obserwowała Pani to, co dzieje się w Polsce w ostatnich latach. I gdyby mogła Pani prosto i krótko odpowiedzieć na pytanie – czy Polska jest jeszcze krajem demokratycznym i konstytucyjnym, czy już nie?

– Myślę, że jest coraz mniej. Nie wiem, czy już możemy mówić o dyktaturze. Natomiast na pewno jesteśmy jej bardzo blisko. Jeśli sądy faktycznie zostaną lada moment „spacyfikowane”, bo one jeszcze się bronią, to wtedy będziemy niestety mówili o śmierci demokracji u nas.

Mniej więcej dwa lata temu użyła Pani dość wulgarnego określenia. Czy dalej Pani czuje się tak jak wtedy?

– W mojej ocenie ono nie było wulgarne – było określeniem z użyciem stopniowania pewnych emocji. W tym momencie było jak najbardziej na miejscu. Słyszy się je tak powszechnie na ulicach, że naprawdę trudno jest mówić, że jest ono w jakiś sposób wyjątkowe. Natomiast myślę, że w dalszym ciągu odzwierciedla zarówno moje odczucia, jak i odczucia wielu osób.

Do kwestii użycia przez Panią wspomnianych słów w ostatnim czasie coraz częściej wraca TVP. Ostatnio pojawiła się informacja, że sędzia, który Panią uniewinnił, ma mieć postępowania dyscyplinarne. Jak oceni Pani tę sytuację?

– Jest to ewidentnie wyraz szykanowania sądów. Sędzia powinien być niezawisły, to gwarantuje mu Konstytucja i immunitet. W wydawaniu wyroków powinien być całkowicie samodzielny i niepodlegający wpływom władzy wykonawczej. Tutaj władza Ministra Sprawiedliwości poprzez podporządkowaną mu część sędziów, w szczególności rzeczników dyscyplinarnych, próbuje wywołać nacisk na linię orzeczniczą.

Pozwolę sobie nawiązać do Pani stroju. Ma Pani na sobie koszulkę z napisem „Szacunek ponad wszystko”. W związku z tym, jak odniosłaby się Pani do słów Pana Przemysława Alexandrowicza na temat Marszu Równości z Białegostoku, które padły podczas poniedziałkowej debaty odbywającej się na WNPiD. (Wypowiedź Przemysława Alexandrowicza można znaleźć na stronie
http://www.gazetafenestra.pl/2019/10/nadchodzi-czas-decyzji/ )

– Szacunek ponad wszystko, do każdego żyjącego obywatela, dla każdego zwierzęcia, istoty żywej, drzewa, klimatu. Do wszystkiego. Ja bym chciała, żebyśmy u nas w kraju potrafili uszanować, że ktoś jest inny, co nie znaczy, że gorszy od nas.

A jakie Pani zdaniem należy podjąć środki, żeby nie było takich sytuacji, jak ta w Białymstoku?

Te środki są przewidziane zarówno w ustawodawstwie, jak i w Konstytucji. Istotną kwestią jest to, jakie jest nastawienie rządu, który wpływa na wykonywanie tych przepisów. Zły przykład idzie jednak z góry, od posłów, od osoby, która nieformalnie sprawuje władzę w tym kraju, szczując jednych obywateli na drugich. Określenia „gorszy sort” jakby na to nie patrzeć, na pewno nie są epitetem pozytywnym.

A Pani się czuje „gorszym sortem”?

– To nie chodzi o to, żebyśmy się czuli lepszym czy gorszym sortem. Chodzi o to, żebyśmy się czuli we własnym kraju równi i bezpieczni. Bez względu na to, czy jesteśmy starzejącą się kobietą, rozwódką z dziećmi, gejem czy kimkolwiek innym.

Czy uważa Pani również, że należy zwiększyć odpowiedzialność posłów za takie wypowiedzi? Obecnie otrzymują oni różnego rodzaju upomnienia, te jednak nie mają większego wpływu na ich karierę.

– Z odpowiedzialnością posłów jest tak, że są oni chronieni przez immunitet w zakresie funkcji, którą sprawują. Natomiast nie są chronieni w zakresie pospolitych przestępstw, w szczególności przy złapaniu na gorącym uczynku, a nienawiść wylewająca się czasami ze słów niektórych posłów w moim odczuciu jest tak ewidentna, że nie wymaga żadnego dodatkowego postępowania dowodowego, tylko wykonania przepisów, które istnieją.

Dużo mówiła Pani o szacunku, dlatego chciałabym prosić również o ustosunkowanie się do wypowiedzi lidera KWW Konfederacja, pana Janusza Korwina Mikkego, który przed trzema laty (co zostało niedawno ponownie przytoczone) mówił: „Dzieci chore umysłowo do szkół wprowadza się celowo, by obniżyć poziom edukacji. Nie może być tak, że my godzimy się na bredzenie [w szkołach] idioty. Posyłanie idioty do szkoły to jest katorga dla tego debila.”. Jak Pani  się do nich odniesie?

– Czy ja naprawdę muszę to komentować? Poglądy Pana Korwin-Mikkego na temat kobiet nie odbiegają od tego, co myśli na temat osób niepełnosprawnych. Są poniżej jakiegokolwiek poziomu i nie zasługują na komentarz. Powinno się pomijać je milczeniem, nadawanie im istnienia w debacie publicznej jest szkodliwe.

Załóżmy, że dostanie się Pani do Sejmu. Czym chciałaby Pani zająć się w pierwszej kolejności, jakie tematy są najbliższe Pani sercu?

– W pierwszej kolejności jest to uporządkowanie struktury trójpodziału władzy, na którym państwo się buduje. Jeżeli mamy balans pomiędzy władzą sądowniczą, ustawodawczą i wykonawczą, cała reszta przepisów będzie z tego wynikała. Wtedy one powinny być równoważne. To jest pierwsza podstawowa rzecz, którą należałoby zrobić. Przede wszystkim dotyczy to wymiaru sprawiedliwości. Te zakusy, żeby podporządkować sobie sądy, dla osób niemających na co dzień kontaktu z sądami, są może bardzo abstrakcyjne. Natomiast problem pojawi się dla tej osoby, gdy wejdzie w spór z prominentnym, czy zwykłym członkiem „lepszego sortu”. Wtedy te rozwiązania będą dla niej bardzo istotne, bo efekt takiego orzekania przez sądy, które są podporządkowane rządzącej ekipie będzie dla niego tragiczny. Następna rzecz, to oddzielenie funkcji Prokuratora Generalnego i Ministra Sprawiedliwości. Te funkcje nie mogą się ze sobą łączyć, to jest sprzeczne z istoty zadań, które te osoby powinny wykonywać. Kolejna sprawa to kwestia mediów publicznych. Nie mogą być one tubą propagandową jednej partii. Historia uczy, że tego typu rzeczy kończą się źle i czas wyciągać z niej wnioski. Telewizja publiczna powinna wrócić do wykonywania swoich funkcji. Powinna być finansowana z budżetu, w związku z czym abonament można byłoby znieść.

I na koniec, co chciałaby Pani powiedzieć studentom przed 13 października, w jakiś sposób do nich zaapelować, poprosić o coś?

– Żeby poszli głosować. To jest wielkie prawo, ale też zobowiązanie, żeby móc później mieć pretensje, zastrzeżenia do rządzących, również prawo krytyki, to należy się pofatygować i oddać głos. Idźmy na wybory.

Rozmawiała Aleksandra Konieczna