O stanie mediów publicznych – rozmowa z Rafałem Lipskim

Rafał Lipski kandyduje w wyborach parlamentarnych z Piły / fot. Piotr Szwarc

Rozmawiam dzisiaj z przedstawicielem Inicjatywy Barbary Nowackiej Rafałem Lipskim. Dzień dobry.

Dzień dobry.

Czy mógłby Pan w dwóch zdaniach opisać swoją działalność w ramach Inicjatywy Barbary Nowackiej?

Działam w Inicjatywie Polska od samego początku, czyli dokładnie od 20 lutego 2016 roku. Byliśmy formalnym stowarzyszeniem politycznym, natomiast od kilku tygodni jesteśmy partią polityczną, będąc częścią Koalicji Obywatelskiej. Wcześniej moja działalność opierała się na aktywności w mediach społecznościowych, byłem również dwukrotnie warszawskim koordynatorem pod projektem obywatelskim „Ratujmy Kobiety”, dotyczącym liberalizacji ustawy antyaborcyjnej.

Pańska medialna aktywność szczególnie zauważalna jest w programie publicystycznym Studio Polska. Czy uważa Pan, jako uczestnik, organizację debaty za satysfakcjonującą?

Trudno określić samą formułę tego programu za satysfakcjonującą, ponieważ opiera się na szczuciu na opozycję, której ja jestem przedstawicielem. Często niestety bywa tak, że jestem tam osamotniony, będąc jedynym członkiem opozycji w kontrze do dziesięciu propagandystów mediów PiS-owskich.

Można odnieść wrażenie, że prowadzący program zamiast koordynować przebieg debaty, biorą w niej czynny udział jako jedna ze stron. Czy w takiej formule możliwe jest merytoryczne prowadzenie rozmowy?

Nie uważam prowadzących za dziennikarzy, tylko za tuby propagandowe rządu. Myślę, że jest to najlepsze określenie Magdaleny Ogórek i Jacka Łęskiego, aczkolwiek uważam, że i tak trzeba uczestniczyć w tej formule. Trudno jest znaleźć tam jakikolwiek dialog, tym bardziej, że publiczność zaproszona do Studia jest często sprzyjająca raczej opcji rządzącej, ale ja tak łatwo się nie poddaje.

Czy Pana zdaniem w programie Studio Polska obowiązuje poszanowanie zasady pluralizmu?

Absolutnie nie, ponieważ wszystkie felietony, które są przedstawiane w tym programie przed opinią komentatorów życia publicznego i politycznego mają charakter pro-rządowy. Wszystkie pytania, jakie dostaję od prowadzących w tym programie zawierają już niesprzyjającą mi tezę. Nie ma tam pytań otwartych, a czas moich wypowiedzi jest ograniczony, przez co nie mogę rozwinąć swojej myśli.

W programie dochodziło do niewłaściwego, często wulgarnego zachowania gości. Co tworzy taką atmosferę debaty?

Myślę, że polityka strachu, którą zapewnia nam rząd Prawa i Sprawiedliwości. Sprawia to, że wśród publiczności znajdują się osoby, które lubują się w takim zachowaniu. Czasami oczywiście, jeśli miałbym już być adwokatem diabła i bronić tej formuły programu, prowadzącym zdarza się zareagować i zwrócić uwagę gościom, by nie atakować innych personalnie, aczkolwiek najczęściej i tak nie obchodzi ich to i ataki ad personam są bardzo częste.

Dobierane w Studio Polska tematy mają często charakter stronniczy. Czy nie uważa Pan, że to często polemika z insynuacjami i pomówieniami?

Oczywiście, że tak. W programie uczestniczą osoby, które są podobno ofiarami sądownictwa, wymiaru sprawiedliwości w Polsce, natomiast nigdy nie widzimy drugiej strony konfliktu. Mamy przykładowo ojca, który walczy o prawa swojego dziecka, choć nigdy nie zostaje zaproszona matka, która opowiedziałaby historię ze swojej perspektywy. Zawsze te historie są przedstawiane stronniczo i trudno się do nich odnieść, gdy nie zna się szczegółów lub zna się jedynie wersję jednej ze stron. Zadawane jest mi wówczas pytanie, co sądzę na ten temat, skoro jestem w koalicji z osobami, które rządziły w latach, kiedy dochodziło do tych sytuacji i broni Pan sądownictwa. Trudno się do tego odnieść, gdy nie znamy szczegółów i nie znamy opinii adwokata drugiej strony.

Jak oceniłby Pan stan mediów publicznych? Czy uważa Pan, że wymagają one zmiany?

Stan mediów publicznych jest fatalny i oczywiście, że wymagają zmiany. Mam nadzieję, że jeśli dojdzie do zmiany władzy, jeżeli Koalicja Obywatelska przejmie rządy już tej jesieni to będziemy potrzebowali dużej zmiany w mediach publicznych, żeby już więcej nie doszło do sytuacji, w której szczególnie w programach informacyjnych słyszymy wielkie szczucie na opozycję, ale również na mniejszości seksualne czy feministki. Nie jest to dobre dla naszego społeczeństwa, ponieważ taki rodzaj prowadzenia publicystyki w jeszcze większym stopniu dzieli społeczeństwo, jest tam stosowana manipulacja i propaganda tak naprawdę przez cały czas, bez odniesienia się drugiej strony. Przykładem tego jest wystąpienie na Uniwersytecie Warszawskim Donalda Tuska. W materiale w Wiadomościach TVP były pokazane wyrywki tego wystąpienia i zmontowane w odpowiedni sposób, by Donald Tusk wypadł niekorzystnie. W tym samym materiale wykorzystano nagrania archiwalne z Adolfem Hitlerem. Następnie przedstawiono taką narrację, według której Donald Tusk miałby być kolejnym Adolfem Hitlerem. Jest to oburzające, jednak odpowiednie badania elektoratu partii rządzącej pokazują, że taka narracja niestety działa.

Czy przy stosowanej retoryce można mówić jeszcze o mediach publicznych, czy już raczej o mediach partyjnych?

Myślę, że najlepszym i najbardziej łagodnym oraz dyplomatycznym określeniem jest „media narodowe”.

Bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę.

Dziękuję również, pozdrawiam.

Rozmawiał Piotr SZWARC