Radosne pożegnanie, nowe wyzwania

Dwanaście lat trwała kadencja ikony reprezentacji Polski, Łukasza Piszczka. Licznik jego występów w narodowych barwach zatrzymał się na liczbie 66, a koszulkę z orłem na piersi po raz ostatni założył w potyczce ze Słowenią (3:2). Mecz ten zakończył zmagania biało-czerwonych w eliminacjach EURO 2020. W ich trakcie byliśmy świadkami pierwszych oznak zmian pokoleniowych w kadrze.

Pożegnanie ikony

Choć początkowo pożegnalny mecz Łukasza Piszczka z reprezentacją Polski planowano na przyszłoroczne spotkanie towarzyskie, byliśmy jego świadkami we wtorek, 19 listopada podczas starcie el. EURO 2020 ze Słowenią. Zawodnik Borussi Dortmund miał rozegrać około pół godziny, po czym w blasku fleszy zejść z boiska, żegnany przez prawie 60 tysięcy kibiców. Plany pokrzyżował jednak uraz innego z defensorów, Kamila Glika. Jego kontuzja sprawiła, że Piszczek na murawie spędził kilkanaście minut więcej. Ostatecznie został zmieniony w doliczonym czasie gry pierwszej połowy.

Udana próba rewanżu

Ostatni mecz eliminacji miał być nie tylko radosnym pożegnaniem zasłużonego obrońcy, ale również rewanżem za porażkę ze Słowenią (0:2) w meczu wyjazdowym. Polacy rozpoczęli to spotkanie z przytupem. Już w 3. minucie na listę strzelców wpisał się młody Sebastian Szymański, który dzięki dobrej dyspozycji w ostatnich konfrontacjach stał się symbolem przemiany pokoleniowej reprezentacji. Słoweńcy oszołomieni szybką utratą bramki odpowiedzieli golem krótko przed upływem kwadransa pierwszej części starcia. Do przerwy, mimo wysokiego pressingu biało-czerwonych, wynik się nie zmienił.

Początek drugiej połowy obfitował w akcje z obu stron. Mimo kilku dogodnych sytuacji zawodnicy trenera Jerzego Brzęczka nie mogli przebić się przez zasieki słoweńskiej obrony. W 54. minucie sprawy w swoje ręce postanowił wziąć kapitan kadry, Robert Lewandowski. W okolicach środka pola ominął zwodem dwóch przeciwników, po czym zbliżył się do pola karnego rywali. Tam, sprawnym balansem ciała zwiódł defensora i sprytnym, technicznym strzałem w dolny róg bramki pokonał Jana Oblaka. Indywidualna akcja Polaka nawiązała do jego fantastycznej dyspozycji z Bayernu Monachium i postawiła duży znak zapytania przy negatywnych głosach dotyczących technicznych umiejętności snajpera.

Słoweńcy odpowiedzieli jeszcze szybciej niż w pierwszej połowie. W 61. minucie na listę strzelców wpisał się Josip Ilicič. Rewanż i uświetnienia pożegnania Piszczka się oddalało. Gdy zegar wskazał jednak 81. minutę, piłkę ponownie otrzymał Lewandowski i po raz kolejny w kilku ruchach, z dużą swobodą zmylił rywali, dorzucił piłkę do Kamila Grosickiego, a ten odegrał ją będącemu najbliżej bramki Jackowi Góralskiemu. Defensywny pomocnik dopełnił formalności i umieścił futbolówkę w siatce. Słoweńcy znaleźli się na deskach i mimo prób odrobienia strat wynik się nie zmienił. Reprezentacja Polski pozytywnym akcentem zakończyła eliminacje do przyszłorocznych Mistrzostw Europy.

Nowy początek

Jednym z kluczowych zadań selekcjonera reprezentacji Polski miało być odmłodzenie składu.  Z niektórych, bardziej doświadczonych zawodników trener zrezygnował sam. Część z nich, jak chociażby uroczyście żegnany Piszczek, odeszło z własnej woli. Do drużyny podczas eliminacji udało się wprowadzić piłkarzy młodych i spragnionych międzynarodowej rywalizacji. Dyspozycja wspomnianego Szymańskiego czy Krystiana Bielika oraz debiut Kamila Jóźwiaka utwierdzają w przekonaniu, że świeża krew była kadrze niezbędna. Dopiero, gdy połączy się ją jednak z fantastyczną formą Lewandowskiego, doświadczeniem Glika lub charyzmą Krychowiaka, przy dobrym przygotowaniu, efekty mogą być widoczne, chociażby podczas nadchodzącej imprezy.

Maciej JARMOLIŃSKI