Polityka? Niech stanie się kobietą

Jesteście w stanie wyobrazić sobie sytuację, w której na czele polskiego rządu staje młoda, energiczna kobieta, wychowana przez parę jednopłciową, dbająca o ekologię? Dla mnie również brzmi to jak utopia. Utopia, w której przyjdzie teraz żyć mieszkańcom Finlandii. Poznajcie Sannę Marin – 34-letnią nową szefową rządu w Helsinkach.

Marin została najmłodszą premier na świecie, a drugą w historii – wszak szefem austriackiego rządu przez pewien czas był 33-letni Sebastian Kurz. Dodatkowo została ona przewodniczącą Socjaldemokratycznej Partii Finlandii (SDP). Na pierwszy rzut oka – nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Jednak gdy zajrzymy w szczegóły – już tak.

SDP wchodzi w skład koalicji pięciu ugrupowań, wraz z Partią Centrum, Zieloną Unią, Związkiem Lewicowym oraz Szwedzką Partią Ludową w Finlandii. Okej, to nadal nie szokuje. Szokuje natomiast fakt, że każdym z nich rządzą kobiety, a w czterech na pięć przypadków – kobiety poniżej 35 roku życia. Nowa fala w polityce jest tu świetnie uwypuklona. Szybkie porównanie do polskich rządzących – obecne ugrupowanie sprawujące władzę, to koalicja trzech partii – Prawa i Sprawiedliwości, Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina. Liderzy tych podmiotów mają kolejno 70, 49 i 58 lat…

Nie tylko wiek odróżnia Sannę Marin od archetypu polskiego polityka. Premier była bowiem wychowywana przez matkę i jej partnerkę, co nie było do końca akceptowane przez fińskie społeczeństwo. Odbiło się to na poczuciu własnej wartości młodej Marin, która na początku uważała się za osobę niekompetentną do piastowania wysokich stanowisk. Dojście na szczyt musiało w jej przypadku wymagać ogromu ciężkiej pracy i niespotykanej wręcz ambicji. Pochodziła z rodziny korzystającej z pomocy społecznej, mieszkającej w mieszkaniu komunalnym. Była pierwszą osobą w familii, która zdecydowała się na wykształcenie wyższe.

Aby móc rozpocząć studia imała się różnych profesji – czy to pomocy w piekarni, czy sprzedawania w supermarkecie. Godziła to ze studiowaniem prawa administracyjnego oraz szeroko zakrojoną działalnością społeczno-polityczną. Działała bowiem w młodzieżowych strukturach partii socjaldemokratycznej oraz ubiegała się o mandat radnej w mieście Tampere – dopięła swego w roku 2012, a już rok później została przewodniczącą tejże. Na salony wkroczyła 19 kwietnia 2015, kiedy uzyskała mandat poselski w Eduskundzie (fiński jednoizbowy parlament – przyp. red.). Po czterech latach z powodzeniem ubiegała się o reelekcję (w międzyczasie zostając magistrem prawa) i została ministrem transportu w rządzie Anttiego Rinne. Tego Anttiego Rinne, który pół roku później podając się do dymisji, wskazał Marin na swoją następczynię i tym samym stworzył historię.

Historię piękną, historię niezwykłą, historię nadającą się na hollywoodzki film. Na czele rządu staje młoda kobieta, dla której tematem tabu nie jest karmienie piersią. Nie ma problemu z tym, aby pojawić się w parlamencie ze swoją malutką córeczką. Proekologiczna, przeciwniczka aut w centrach miast, dla której priorytetem są równe szanse i możliwości dla obywateli. Gdy spoglądam więc na radość Finów, a potem znów rzucę okiem na polską scenę polityczną… Coś we mnie pęka. Wśród liderów każdego ugrupowania – wiekowi już mężczyźni. I zanim krzykniecie – Lewica! – pamiętajcie, że formalnie liderem tego podmiotu jest Włodzimierz Czarzasty. Nie widzę zbyt wielu przedstawicieli młodego pokolenia polityków, w których można dostrzec nadzieję na realną zmianę.

A jeżeli już, pozwolę sobie wymienić tu dwa nazwiska – Franek Sterczewski i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. To właśnie takich ludzi potrzeba w polskim sejmie, takim ludziom powinniśmy dać szansę. Otwarte głowy, świeże pomysły, energia, pasja, zapał, popierane dodatkowo świetną merytoryką. Brakuje nam też kobiet – panie to zaledwie 28% wszystkich parlamentarzystów. Ku mojej rozpaczy, w naszym społeczeństwie kobieta wciąż postrzegana jest bardziej jako osoba mająca siedzieć w domu, wychowywać dzieci – a nie robić karierę. Dostrzegam nadzieję w tym, że młode pokolenie jest już bardziej otwarte na świat i wśród najmłodszych wyborców płeć odgrywa coraz mniejsze znaczenie w kwestiach zawodowych.

Upłynie jednak jeszcze wiele wody w Wiśle, zanim dojdziemy do takiego poziomu świadomości, jaki panuje w Skandynawii. Finowie uwierzyli w młodość i w kobiety – ich system edukacji uważany jest za jeden z najlepszych na świecie, poprzez aktywizację zawodową i przyznawanie mieszkań doskonale poradzili sobie z problemem bezdomności, płace są wysokie, a ludzie – szczęśliwi. To coś, o czym w Polsce możemy teraz jedynie pomarzyć. I dopóki nie zmieni się nasza mentalność, dopóki młodzi nie ruszą po władzę – a my im nie zaufamy, dopóty, niestety – nasza przyszłość nie rysuje się w zbyt jasnych barwach.

Kacper BAGROWSKI