Rosyjski ban

Walka z dopingiem wciąż trwa.
Źródło: Shutterstock

Kilka tygodni temu Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) podjęła sensacyjną decyzję. Federacja Rosyjska została pozbawiona prawa uczestnictwa we wszystkich imprezach rangi światowej.

W 2014 roku rosyjskie miasto Soczi było gospodarzem Zimowych Igrzysk Olimpijskich. Po zakończeniu wszystkich konkurencji reprezentanci gospodarzy plasowali się na szczycie klasyfikacji medalowej. Wywalczyli 33 medale, w tym 13 złotych. Wydawałoby się, że taki wynik zasługuje na szacunek i uznanie. Sprawa okazała się mieć jednak podwójne dno. Jedna z najsilniejszych kadr narodowych świata została oskarżona o stosowanie dopingu i ukrycie tego faktu na poziomie władz państwowych.

Rządowy Program Dopingu

Pierwsze pogłoski o stosowaniu dopingu przez rosyjskich sportowców pojawiły się już w 2011 roku. Po przeprowadzeniu badań anulowano wyniki części reprezentantów osiągnięte na mistrzostwach świata oraz igrzyskach olimpijskich.

Pięć lat później, w maju na stronach New York Times został opublikowany wywiad z Giorgijem Rodczenkowym byłym przewodniczącym moskiewskiego laboratorium antydopingowego. Opowiedział on o systemie stosowania dopingu podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi. Działacz przyznał w nim, że osobiście opracował mieszanki nielegalnych preparatów i pomógł podmienić próbki krwi rosyjskich sportowców, którzy brali udział w imprezie.  Jako pierwszy zadeklarował również udział narodowych służb specjalnych w procesie oszustwa. Wypowiedzi te zostały dołączone do raportu Niezależnej Komisji WADA pod kierownictwem Richarda McLarena, wg którego w Federacji od wielu lat istnieje system falsyfikacji testów antydopingowych.

Ustalenia McLarena doprowadziły do odebrania prawa występu części rosyjskich sportowców w Igrzyskach Olimpijskich w Rio. Przez dłuższy czas rząd Rosji nie przyznawał się do jakiejkolwiek ingerencji w działalność Rosyjskiego Komitetu Antydopingowego. Przełom przyniósł dopiero 15 października, kiedy to przyznano się do udziału w procesie zamiany próbek.

Podczas procesu WADA zażądała przedstawienia wszystkich informacji dotyczących sprawy. Dokumenty przełożone przez laboratorium okazały się jednak niekompletne, bowiem wyniki pozytywne zniknęły z baz danych. Potwierdził to dyrektor generalny RUSADA, Yurii Hanus. Proces ten miał na celu ochronę reputacji znanych rosyjskich sportowców, którzy aktualnie pracują w organach władzy lub są urzędnikami sportowymi wysokiej rangi. Podobne zachowanie wpisuje się do ogólnego wizerunku Federacji Rosyjskiej na arenie międzynarodowej. W tym wypadku nie udało się jednak uniknąć kary.

Decyzja WADA

Przesłanie wiarygodnych danych było warunkiem do przywrócenia Rosyjskiej Agencji Antydopingowej na listę sygnatariuszy zgodnych z kodeksem organizacji. Ponieważ tego zalecenia nie spełniono, działalność RUSADA została uznana za niezgodną z przepisami WADA. Wywołało to poważne konsekwencje. Głównym i najbardziej dotkliwym jest zawieszenie prawa uczestnictwa Rosjan w imprezach rangi światowej.

Federacja Rosyjska nie może również ubiegać się o prawo do organizacji wydarzeń tej rangi na swoim terytorium. Nie dotyczy to Sankt-Petersburga, w którym w 2020 roku odbędą się mecze fazy grupowej EURO 2020. Mistrzostw Europy nie są bowiem imprezą światową, a jak sama nazwa wskazuje, kontynentalną. Oprócz tego, Międzynarodowa Federacja Hokeja zaznaczyła, że zmiana miejsca przeprowadzenia trzech mistrzostw świata w hokeju nie jest możliwa ze względów technicznych. Powołując się na źródła wspomnianej organizacji, rosyjskie media piszą, że federacja zamierza zignorować decyzję WADA.

Rosyjscy urzędnicy nie mogą brać udziału w posiedzeniach żadnych organizacji międzynarodowych, których działalność jest powiązana ze sportem. Rząd musi również zwrócić całość środków potrąconych na prowadzenie działań śledczych. W tej chwili rachunek wynosi około pięciu milionów dolarów.

Bez flagi, bez hymnu  

Mimo zawieszenia niektórzy zawodnicy będą mogli startować. Jeżeli sportowiec nie był zamieszany w sprawę związaną z dopingiem, a jego próbki krwi nie były podmienione przez RUSADA, może on startować w mistrzostwach w neutralnych barwach. Zapis ten nie obejmuję Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich 2020, które odbędą się w styczniu. Do tego czasu bowiem sankcje nie wejdą w życie.

Według Statutu WADA, Rosja ma 21 dni na przyjęcie decyzji o zawieszeniu. Wsłuchując się w wypowiedzi rosyjskich urzędników, m.in. rzecznika prasowego prezydenta Władimira Putina, łatwo jest jednak wywnioskować, że tego nie zrobią. W związku z czym proces trafi do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu, który będzie mógł podjąć kolejne rozstrzygnięcia. Kwestie przywrócenia indywidualnych zawodników do startów będą natomiast dużo bardziej skomplikowane i zależne również od federacji sportowych związanych z konkretnymi dyscyplinami.

Sankcje wydają się bolesne. U części powszechnie znanych sportowców i polityków panuje jednak przekonanie, że te i tak są nie wystarczające. Wśród nich znajduje się wice-prezes WADA, Linda Helleland, która występowała o całkowity zakaz uczestnictwa w igrzyskach.

Pojawiła się również sugestia Walentyny Matwijenko, przewodniczącej Rady Federacji, o zorganizowaniu w Rosji własnych igrzysk olimpijskich. W wywiadzie dla gazety „Правда” powiedziała: „Te sankcje to nic innego, jak kryzys światowych instytucji sportu. Trudno określić mianem śledztwa to, co znajduje swoje podstawy w wypowiedziach byłych pracowników RUSADA, którzy uciekli do Europy”.

Przy dokonaniu analizy działań władz rosyjskich, można wysunąć wniosek, że wszelkiego rodzaju sankcje nie są traktowane jako kara czy zagrożenie. Szczególnie gdy pracownicy agencji antydopingowej już wypowiadają się o możliwym skróceniu kary choćby do dwóch lat.

Olha CHURA