Odczarowana brytyjska bajka

Źródło: ew.com

Niejedna dziewczynka marzyła kiedyś o tym, żeby być księżniczką. Wielu pragnęło władzy, bogactwa i monumentalnego pałacu z widokiem na własne królestwo. W swoich fantazjach przeciętny człowiek opiera się na tym, co mówią bajki, które pozbawione są smutku i zawsze szczęśliwie się kończą. Jak jednak pokazuje chociażby „The Crown” codzienność głowy państwa jest zupełnie inna.

Trudno jest stworzyć ekranizację, która oddawałaby prawdę o rodzinie królewskiej. Wokół niej wybudowano wielki mur, przez który na światło dzienne nie może przejść żadna słabość czy niedoskonałość. Monarchia brytyjska stanowi uosobienie tradycji, dlatego stale opakowuje się ją w dostojeństwo, siłę oraz pewien rodzaj boskości. Nie dzieje się tak bez przyczyny. Ludzie potrzebują silnego zwierzchnika, ale również pewnej fantazji, dzięki której mogą uciec od trudnej rzeczywistości.

Jednocześnie plotki stanowią dużą cześć życia. Społeczeństwo karmi się nimi przez większość czasu. W gazetach, telewizji, internecie… Istnieje silna chęć zobaczenia prawdy, przyłapania w chwili bardzo ludzkiej, w momencie okazania słabości. Naród chce być rządzony przez człowieka. Nie machinę bez uczuć, osoby zupełnie różnej, która przez swoją inność nie będzie w stanie ich zrozumieć. Stąd bierze się chęć odkrycia prawdziwego życia Windsorów. Każdy pragnie się przekonać, że mimo różnic wynikających z pochodzenia czy pełnienia określonej funkcji, jest podobny do ,,brytyjskiego bóstwa”.

Serial ,,The Crown” sprostał wyzwaniu połączenia ludzkiej i nadprzyrodzonej rzeczywistości w osobie królowej Elżbiety II oraz w samej rodzinie królewskiej. Pierwszy sezon nie zapowiadał wielkiego sukcesu, choć jest równie zachwycający jak następne serie. Każdy odcinek trwa około godziny, przez co trudno jest się wciągnąć w oglądanie. Jednak kiedy zwróci się uwagę na magię i piękno zawarte w tej produkcji nie pożałuje się straconych godzin. Serial ukazuje życie rodziny królewskiej, które silnie koncentruje się wokół osoby Lilibeth (jak nazywają przyszłą królową najbliżsi). Elżbieta II przekonana o boskiej misji swojego panowania ukazuje się jednocześnie jako osoba z problemami małżeńskimi i rodzinnymi. Sceny z rozmów z Winstonem Churchillem przeplatają się ze zdradami i kłamstwami księcia Filipa. Zabieg ten wywołuje niesamowity efekt. W trakcie oglądania kolejnych sezonów monarchini brytyjska staje się dla widza bliską przyjaciółką, której można współczuć, a nawet ją zrozumieć.

17 . listopada miała miejsce premiera trzeciego sezonu ,,The Crown” na serwisie Netflix, która budziła wielkie zaciekawienie miłośników serialu. Nastąpiła bowiem niespodziewana dla niektórych zmiana obsady. Claire Foy (w roli Elżbiety II) zastąpiła Olivia Colman, Matta Smitha (książę Filip) – Tobias Menzies, a Vanessę Kirby (księżniczka Małgorzata) – Helena Bonham Carter. Wiele trudności może sprawić wcielenie się w rolę po jakiejkolwiek aktorce czy aktorowi i jeszcze sprostać temu wyzwaniu. W tym przypadku różnica w obsadzie nie była wielkim problemem. Wręcz można wysnuć wniosek, iż było to konieczne. W końcu Lilibeth z początku serialu różni się od panującej 25 lat Elżbiety II, tak samo jak młoda aktorka od aktorki doświadczonej. Wielkie zmiany potrafią doprowadzić do wielkich efektów i tak też się stało. Serial zyskał ogromną popularność oraz cztery nominacje do Złotych Globów 2020 w kategoriach: ,,serial dramatyczny”, ,,aktorka w serialu dramatycznym” (Olivia Colman), ,,aktor w serialu dramatycznym” (Tobias Menzies), ,,aktorka drugoplanowa w serialu, serialu limitowanym albo filmie telewizyjnym” (Helena Bonham Carter). W dodatku sama akcja trzeciego sezonu pozwala oglądającemu zagłębić się w historię bez przeszkód. Zdjęcia są niezwykle estetyczne i piękne, a kostiumy i muzyka idealnie oddają ducha monarchii brytyjskiej.

Życie królewskie wbrew pozorom nie opiera się na luksusie i wolności w robieniu czego się chce. Odczarowanie stworzonej przez ludzkość bajki jest czymś potrzebnym dla każdego człowieka. Ukazuje, że jakość  życia nie zależy od tytułu szlacheckiego czy od wyimaginowanych idealnych warunków, w których trzeba się urodzić i później w nich żyć. Każdy na własną rękę musi wziąć odpowiedzialność za swój scenariusz i uwierzyć, że może stworzyć cudowny film nawet w obliczu biedy i w sytuacji, w której właśnie dziś się znajduje.

Marta PUZIO