Wojna – czy to już?

W momencie, gdy 2 stycznia USA przeprowadziło atak rakietowy w którym zginął Kasem Sulejmani, opinia publiczna zamarła – oto wracamy do czasów, gdy bliski wschód stanowił arenę regularnej wojny. Co gorsze, tym razem nie jest to konflikt z terrorystycznymi bojówkami, lecz z suwerennym państwem. Czy czeka nas rozlew krwi na masową skalę?


Polska to taki ciekawy kraj, w którym (abstrahując od wielu jego niewątpliwych zalet), dla mediów i niektórych osób ważniejszy jest skok w drugiej serii Kubackiego i pseudoelity zazdrosne o sylwestra marzeń. Z całym szacunkiem do naszego skoczka (i z mniejszym do jednych i drugich samozwańczych elit), na świecie od początku tego roku dzieją się rzeczy znacznie ważniejsze. Choćby takie, które prędzej lub później mogą nas dotyczyć w sposób bezpośredni. I niezbyt przyjemny.

Elity zazdroszczą Polakom wojny

Jakby tego było mało, są też w Polsce ludzie, którzy z wręcz godnym podziwu uporem, patrzą na świat z perspektywy kadru, w którym znajduje się logo jakże wspaniałej i nieomylnej Telewizji Polskiej. Zadałem sobie trud, ażeby poznać opinię misyjnej telewizji nt. konfliktu USA-Iran w wydaniu Wiadomości. Reportaż 04.01.2020, 19:30.

Zgodnie z przekazem medialnym, USA pozbyło się zatrważającego terrorysty, bandyty, zabójcy, potwora. Generała torturującego własny naród. Zrobili to w geście pomocy dla uciśnionego narodu irańskiego.

Tylko że nie.

Mój przyjaciel Khomenei

Generał Sulejmani od dobrych paru lat koncentrował swoją działalność na walce z Państwem Islamskim. W 2014 roku dowodził obroną Bagdadu przed jego siłami, odbił też z jego rąk Tikrit (miasto w płn. Iraku). Walczył o Amirli, odbijał Al-Falludżę, Mosul. W Bagdadzie był kilka dni temu z racji istniejącego zagrożenia ze strony ISIS w Iraku.
Przez USA uznany za wspierającego terroryzm.

Ma też na koncie wspieranie Baszszara al-Asada w Syrii, lecz zanim uznamy to za plamę przypomnijmy sobie, że przed demokratyczną interwencją, miliony Syryjczyków wcale nie uciekały z kraju. Zresztą, tego kraju już od paru lat nie ma. No bo jak to jest, że po jednej strony była m.in Syria i Iran, a po drugiej Państwo Islamskie ze wsparciem niemilitarnym… USA?

Ciężko też mówić o wyzwalaniu narodu irańskiego w sytuacji, w której to w głównej mierze sankcje Stanów Zjednoczonych dramatycznie wpływają na losy przeciętnego obywatela. Brak części do samolotów cywilnych czy zaplecza technicznego to jedno, ale usankcjonowano choćby dostawy leków. Tak też, wielu Irańczyków nie może przyjmować niezbędnych medykamentów (w tym niezbędnych do przeżycia po operacjach), bo tak zadecydowano na zachodzie. Tę informację posiadam z pierwszej ręki od osoby urodzonej i mieszkającej w Iranie.

Nie czyń drugiemu

Najbardziej jednak dotyka w całym tym dyskursie to, ilu Polaków wyraża aprobatę wobec działań Stanów Zjednoczonych. My, jako kraj zdecydowanie doświadczony w wojnie, doświadczony w umieraniu powinniśmy być ostatnimi, którzy wspierają jakikolwiek akt agresji na suwerenne państwo. Wczoraj prezydent USA zagroził, że w przypadku eskalacji działań Iranu, USA zdecyduje się uderzyć w 52 bardzo istotne dla Iranu miejsca, w tym te dziedzictwa kulturowego i historycznego.

I są Polacy, którym zniszczono doszczętnie stolicę, dzieła sztuki rozkradano w różnych wiekach, w tym podczas Potopu, w tym podczas II Wojny Światowej, którzy biją temu brawo. Powiedzieć że to wstyd, to powiedzieć mało.

A wspieranie chorych ambicji człowieka u władzy, który traci grunt pod nogami (impeachment), to zakrawa o masochizm. Ten sam naród płaczący od dziesięcioleci że sojusznicy nas zdradzili, znowu twierdzi że sojusz z USA to nasza gwarancja wszystkiego. Kurdowie coś o tym wiedzą, prawda?

Dość powiedzieć, iż Donald Trump liczył niejako na możliwość skorzystania z rodzącej się niepodległości Kurdów w Iraku. Jak się okazało, geniusz strategiczny prezydenta zwiódł go na manowce, albowiem iraccy Kurdowie ogłosili, że zamordowany irański generał był przyjacielem ich narodu oraz wspierał także ich w walce z panoszącym się Państwem Islamskim. Któż by pomyślał, że po zostawieniu Kurdów w Syrii samym sobie, ci w Iraku nie staną po stronie zachodniego mocarstwa?

Dawid SZAFRANIAK