„Widmo komunizmu” opuszcza Europę: Dlaczego nowoczesna lewica upada?

Kiedyś najgorszym koszmarem światowych liderów i magnatów była czerwona rewolucja. Teraz „czerwoni” dostają od nich pieniądze. Kiedyś klasa robotnicza zachwycała się ideami Karola Marksa. Teraz nosiciele tych idei chcą pozbawić robotników ich pracy, prawica zaś coraz bardziej zyskuje na popularności. Dlaczego tak się stało?

Sto lat temu Europa się trzęsła. Skrwawiona po pierwszej wojnie światowej, pełna inwalidów i bezrobotnych, sierót i wdów, zmęczona i zgłodniała. Ludzie chcieli, by to się skończyło, by ich dzieci spotkała lepsza przyszłość. I dlatego walka trwała. Już nie tylko na froncie wojennym, ale jeszcze werbalnym. W Niemczech Hitler wstąpił do Niemieckiej Partii Robotników, która niedługo zmieniła swoją nazwę na NSDAP, we Włoszech zwyciężył faszyzm na czele z dyktatorem Mussolini, a w Moskwie Lew Trocki tworzył plany co do Światowej Rewolucji proletariatu. Niedługo w Monachijskim barze rozbije się kielich, oznajmujący początek puczu piwiarnianego – pierwszego zbrojnego wystąpienia socjalistów narodowych. To była nowa, dotychczas nieznana na całym świecie wojna. Wojna idei.

Właśnie na przykładzie Niemiec okresu międzywojennego możemy dostrzec napięcia tej walki. Wbrew pozorom, Republika Weimarska miała dużą szansę stać się krajem socjalistycznym, jako że idee lewicowe miały w tamtym społeczeństwie, zwłaszcza wśród przedstawicieli klasy robotniczej spore poparcie. Przykładem tego są np. wybory parlamentarne 1930 roku, kiedy to łączny wynik Partii Socjaldemokratycznej i Komunistycznej Partii Niemiec wyniósł ponad 37% w porównaniu do ciut więcej niż 18% wyniku NSDAP Adolfa Hitlera.

Od razu po wygraniu wyborów 1933 roku przez socjalistów narodowych, rozpoczęto prześladowania komunistów: podpalenie Reichstagu było formalnym powodem do przeprowadzenia masowych aresztów i wydania zakazu działalności Partii Komunistycznej (a wkrótce i reszty opozycji). Wszystko to miało miejsce dlatego, że Hitler bał się przeciwników. Przecież dziś zwycięzcą wyborów jest on, a już jutro nad Niemcami może zacząć powiewać flaga z sierpem i młotem, a wówczas krwawy los spotkać może inną stronę.

Teraz zajrzymy głębiej. Dlaczego lewica wtedy miała tak dużą popularność? Wtedy jeszcze dosyć świeże idee Marksa, troszczącego się o ciemiężoną klasę robotniczą, wyglądały dosyć atrakcyjnie. Zwłaszcza patrząc na to z punktu widzenia przeciętnego robotnika jakiejś fabryki, pracującego czternaście godzin na dobę, zarabiającego na sam posiłek sobie i swojej rodzinie, a niekiedy niemogącego sobie pozwolić nawet i na tak podstawowe rzeczy.

W komunistycznych ideach taki pracownik widział wyzwolenie, drogę do szczęśliwego życia i, przede wszystkim, ludzkiego traktowania siebie. Trudno wtedy było, nie będąc przedstawicielem lewicy, konkurować z ideą, która zakłada skrócenie dziennej pracy oraz oddanie środków produkcji pod zarząd robotników. Klasy średniej wtedy prawie nie było, a klasa niższa coraz bardziej wspierała komunistyczne poglądy, jako że wiedza o „cudownej ideologii, która wszystko naprawi” rozprzestrzeniała się szybko wraz z rozwojem środków propagandy.

Dzisiaj, mimo wszystkie przeszłe sukcesy lewicowych partii przed i po upadku ZSRR, np., w Wenezueli, a nawet Europie, popularność tych sił politycznych nieustannie maleje już od kilku lat. Możemy to dostrzec na przykładzie wyborów w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Dużo osób jako główne przyczyny wymieni kryzys migracyjny, przesadę z polityką tożsamościową itp. Nie można tych wersji kompletnie odrzucać, lecz przyczyna upadku lewicy leży znacznie głębiej.

Przez ostatnie kilkadziesiąt lat retoryka ruchów lewicowych powoli się zmieniała. Jeśli na początku XX wieku klasa robotnicza wiązała koniec z końcem, teraz warunki pracy w świecie cywilizowanym są na ogólnie dobrym poziomie: oprócz relatywnie godnych pensji, robotnicy również dostają tak zwany „socjal” i coroczne urlopy. Nie znaczy to, że warunki pracy teraz są idealne, nawet w krajach Unii Europejskiej, ale tak czy owak, czas na gorącą dyskusję w tej kwestii już minął.

Dzisiejsza lewica skupia się na problemach mniejszości, polityce tożsamości oraz problemach ekologicznych zamiast zwrócenia uwagi na elektorat, kiedyś będący jej szkieletem. Dzisiejsza sytuacja sprawia takie wrażenie, że „Marksa” proletariat już nie interesuje, prawdopodobnie teraz to się nie opłaca. Zamiast tego oferują przyjęcie decyzji, które spowodują, że tysiące górników, pracowników elektrowni cieplarnianych oraz pracowników branży naftowej pozostaną bez pracy.

Więc dziwnie by wyglądały pytania typu A dlaczego robotnicy już nie chcą głosować na lewicę? Czy się nie troszczą o środowisko, o prawa mniejszości? Ludzie po prostu chcą jeść i obawy, które oni mają, są uzasadnione. Przecież brak pracy skutkuje brakiem pieniędzy. Przede wszystkim, robotnicy troszczą się o swoje rodziny, co jest naturalne.

Pomimo strachu nastąpiło w społeczeństwie również zmęczenie. Kiedyś lewicowe idee były czymś innowacyjnym, dotychczas nieznanym, wabiącym swoimi obietnicami o szczęśliwej przyszłości. Teraz partie o tych poglądach są już dość stare, a spełnienie ich obietnic wyborczych (jak zresztą i innych, ale nowszych partii) pozostaje rzeczywistością tylko w czyichś fantazjach, a jak mówią rosyjskojęzyczni, „tego na chleb nie namażesz”. Natomiast konserwatyzm i ideologia libertariańska zyskują, zamiast abstrakcyjnych idei oferując konkretne zmiany, przede wszystkim gospodarcze.

Prawica w większości pozbyła się swoich najgorszych, odrzucających wyborcę cech, grupy radykalnie prawicowe są zmarginalizowane i nie mają szerokiego poparcia. Jak to paradoksalnie nie brzmi, ale teraz to właśnie prawicowe siły zwracają uwagę na problemy, z których cierpi klasa robotnicza, proponując, na przykład, zniesienie sankcji wobec Rosji, które szkodzą europejskiemu przemysłowi rolniczemu. Więc jeśli lewica na całym świecie chce powstrzymać swój upadek, niech się zastanowi nad swoją polityką ostatnich lat.

Po raz ostatni powracając do pytania dlaczego tak się stało? — można w prosty sposób podsumować na niego odpowiedź. Kompas polityczny się zmienił, bieguny, na które wskazują jego strzałki, ciągle się przemieszczają, a wraz z nimi i poglądy w społeczeństwie.

Andrii HRYNKO