Pieniądze na onkologię a na nowotwór – czyli o wkładaniu kija w szprychy

fot. wprost.pl

Dwa miliardy złotych z budżetu państwa zostaną przeznaczone na Telewizję Polską, choć opozycja zaproponowała zainwestowanie tej sumy na oddziały onkologiczne. Cały ten proces przypomina wzajemne (ale też – samodzielne) wkładanie kija w szprychy od roweru. PiS wraz z przegłosowaniem projektu w swój własny rower zdążyło włożyć palec Lichockiej. Jednak kijów jest więcej.

Jak się bowiem okazuje jeden z nich umiejętnie włożyła opozycja samą propozycją, alternatywą dla rzeczonych dwóch miliardów.

Z jednej strony jest prawdziwa ludzka tragedia, personalna i ogólna. Idąc za danymi GUS i Krajowego Rejestru Nowotworów rocznie około stu tysięcy osób w Polsce umiera na raka. Wymieniona wyżej kwota realnie wpłynęłaby na sytuację wielu z nich i zmniejszenie liczby zgonów.

Tym bardziej jest to bolesne, że zamiast tego pieniądze płyną na telewizję Jacka Kurskiego. Co zaś TVP mogłaby zrobić z taką sumą pokazała nie raz. Najlepszym przykładem jest niedawny news „Wiadomości” na temat Kingi Rusin i jej pobytu na zamkniętej imprezie z zagranicznymi celebrytami, gdzie to mężczyzna siląc się na parodystyczny ton, udawał głos kobiecy odczytując wpisy bohaterki materiału. Czyżby kosztem „ośmieszenia” przeciwnika należy do granic obniżyć standardy dziennikarskie i wprowadzić do newsa znany z kabaretów żart „o chłopie przebranym za babę”?

Oliwy do ognia dolała posłanka Joanna Lichocka swoim gestem. Wprawdzie środkowy palec, rzekomo do podtarcia oka, został skierowany w stronę opozycji, jednak to właśnie ludzie z oddziałów onkologicznych mogliby poczuć i powiedzieć: to w nas, osoby chore na raka, skierowany jest ten gest.

Z drugiej strony trudno nie uniknąć wrażenia umiejętnie poprowadzonego, czysto politycznego rozegrania. Z argumentem przekazania pieniędzy prawdziwie potrzebującym trudno się nie zgodzić. Obawiam się jednak, że gdyby nie propozycja opozycji, o wiele mniej by mówiono o tragedii ludzi chorych na raka. Przedmiotem zaszokowania w takiej sytuacji mógłby być tylko rozmiar zastrzyku finansowego dla TVP.

W kontekście majowych wyborów umiejętne, PR-owe wpychanie kijka w szprychy, może być istotne. W szczególności, kiedy jadący na nich sami je wciskają, czy to w podkreślaniu wagi obowiązków osób pracujących w turkowskiej elektrowni (która w Turku w rzeczywistości nie funkcjonuje od dwóch lat), czy to w odbijaniu w iście szkolny sposób pytań wyborcy przez Kidawę-Błońską.

Jakub SZUSTAKOWSKI