Przemiana gry dżentelmenów

Źródło: trendsmap.com

Początki zawodowego futbolu to czasy wielu sporów. Kluby wyższych sfer, które wymyśliły futbol, stają przed wyzwaniem, którego wcześniej nie znały – drużynami tworzonymi przez robotnicze masy. Właśnie o tym opowiada miniserial „Angielska Gra”, który 20 marca zadebiutował na Netflixie.

Dzieło twórcy „Dowton Abbey” skupia się na zestawieniu dwóch światów: świata londyńskiej inteligencji ze światem przędzarzy z miejscowości Darwen. Łączy ich tylko jedno – entuzjazm wobec nowej gry, jaką jest piłka nożna. W obu rzeczywistościach twórcy dają nam po jednym głównym bohaterze: Arthura Kinnairda (w tej roli Edward Holcroft) i Fergusa Sutera (Kevin Guthrie). Obie te postaci są oparte na prawdziwych osobach, tak jak i cała fabuła stara się czerpać z prawdziwych wydarzeń.

Twórcom świetnie udało się oddać klimat Anglii z końca XIX wieku. Świetna scenografia i plenery oraz dobre kostiumy, tego nie brakuje w „The English Game”. Równie dobrze pokazane są narodziny zawodowego futbolu i przejmowania uniwersyteckiej gry przez robotników.  Jednocześnie nie można oprzeć się wrażeniu, że wątki niezwiązane z futbolem są mocno naciągane, a niektóre wręcz wepchnięte na siłę. Oczywiście bez nich nie można by w pełni uzasadnić przemiany niektórych bohaterów, jednak ukazane w tak szczątkowej formie dają wrażenie mocnego pójścia na skróty (wszak autorzy mieli do dyspozycji tylko sześć odcinków). Być może lepszą decyzją byłoby zdecydowanie się na włączenie większej liczby wątków piłkarskich w pierwszych odcinkach, w których mierzymy się z głównie z klimatem obyczajowym.

Inną konsekwencją problemów z wątkami są bohaterowie, którzy początkowo wydają się mało angażujący. Dopiero w połowie serialu dostajemy informacje, które sprawiają, że możemy się do nich ustosunkować czy przywiązać. Wcześniej większość jest irytująca i kieruje się niejasnymi intencjami. Dopiero gdy pojawia się wyraźniejszy wątek piłkarski, wszystko zaczyna się rozwiązywać.

Tak jak wspomniałem wcześniej, to właśnie ta część opowieści jest największym plusem tej produkcji. Z drugiej strony pojawia się pewne przeinaczanie faktów, gdyż scenarzyści zdecydowali się zmodyfikować je tak, by jeszcze bardziej ubarwić opowieść. Oczywiście nie jest to żadna zbrodnia, nikt tego serialu nie określa mianem rekonstrukcji wydarzeń, jednak przy takiej produkcji, w której używamy postaci historycznych, dla osób znających temat lub chcących po seansie dowiedzieć się czegoś więcej może być to rozczarowujące.

Nie mogę powiedzieć, że jest to zła produkcja, choć momentami widać niedoróbki. Są elementy, których nie powinno być w ogóle, a są i takie których powinno być więcej. Jeżeli ktoś interesuje się początkami piłki nożnej i zawodowego sportu, to będzie oglądał te sześć odcinków z zaciekawieniem. Jeżeli liczy na wielkie intrygi, to będzie to rozczarowanie. Niewątpliwie jednak nie jest to zły serial i w obecnym czasie warto poświęcić mu czas.

Rafał WANDZIOCH