Wirusy, bakteriaki – o czym ostatnio tworzy Noriaki?

FOT. Kornelia Starczewska

19 czerwca w Galerii Zacne odbył się wernisaż wystawy „Drobnoustroje” poznańskiego streetartowca Noriakiego. Jest to przegląd prac przygotowanych podczas kwarantanny. Artysta tym razem sięgnął po klasyczne płótna malarskie zamiast murów miejskich.

Przed galerią na Garbarach 50 w dniu otwarcia o godzinie 19 zebrała się kolejka do wejścia.  Fakt, że pandemia nie ucichła ciągle siedzi gdzieś z tyłu głowy, więc wszyscy zachowują dystans. W większości młodzi ludzie rozmawiają przed wejściem pijąc kompot owocowy rozdawany przez organizatorów. Wernisaż trwa, a do prac nikt się nie przyznaje. Jedyną wskazówką są podpisy na płótnach. Jednak Big Watcher is watching – nie ma wątpliwości.

Trochę o samej wystawie z pierwszego oka opowiedział nam Noriaki.

 – Czy każdy z przedstawionych obrazów jest interpretacją konkretnych drobnoustrojów?

 – Drobnoustroje to jest cała seria, każdy z nich jest troszeczkę inny. Są to figuratywne formy, które przypominają trochę litery. Organizmy jednokomórkowe, które składają się z jednej odpowiednio powyginanej całości. Jest to zasadniczo transformacja jednej formy przedstawiona na różne sposoby, wszystkie biegną w lewo i są centralne umiejscowione pod względem kompozycji. Wszystkie mają oczka z czarną kropką, jest jeszcze czarna kropka, którą można znaleźć na ścianie galerii.

 – Czy twoje jednokomórkowce mają nawiązywać do oczaków-Watcherów, które można znaleźć na ulicach?

 – Nie do końca. Gdzieś to się łączy  – taki mam styl. Jednak specjalnie nie nawiązują. W ramach wystawy pokazuje kolejne prace, którymi się bawię.

 – Jak wyglądał proces tworzenia „Drobnoustrojów”?

 – Kolory były kładzione dwa czy trzy razy. Malowane sprejami. Różnymi rodzajami sprejów, łączyłem te tradycyjne z wodnymi, też kolory fluorescencyjne. Tła były robione włochatym wałkiem i farbami akrylowymi, sprayami i różnymi dodatkami. Można znaleźć ślady przypadkowych przedmiotów. Używałem drewienek do nabijania płótna, miejscami śrubokrętu.  Tych przypadkowych przedmiotów nie było jednak za dużo. Prace są stosunkowo czyste w swojej formie.

Noriaki Kasai  – prawdziwa tożsamość artysty jest nieznana, co jednak zupełnie nie znaczy, że sam Noriaki stroni od wchodzenia w dialog z odbiorcą. Bądź, co bądź sztuka to forma komunikacji społecznej. Szczególnie ta wpisująca się w przestrzeń miejską. Ostatnia wystawa streetartowca pod tytułem „Drobnoustroje” pokazuje jak radzą sobie twórcy sztuk wizualnych w obecnych realiach. Ekspozycje można oglądać do 8 lipca pod adresem Garbary 50.

rozmawiała Kornelia STARCZEWSKA