Na co ten pośpiech, droga Pogoni?

Już w czwartek Lech Poznań zagra w ostatniej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy. Fot. Klaudia Berda

W pewnym sensie urocze jest to, co dzieje się wokół przełożenia meczu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin. Kibice (i dziennikarze!) ze Szczecina wynoszą na piedestał kompletnie przestrzelone tezy i bezsensowne porównania oraz zapominają, że sukces Kolejorza w europejskich pucharach jest także w ich interesie.

Usystematyzujmy wiedzę – w środowy wieczór Lech Poznań w fantastycznym stylu rozbił cypryjskiego lidera, Apollon Limassol, strzelając rywalom pięć goli i nie tracąc przy tym żadnego. To spore osiągnięcie, biorąc pod uwagę pozycje w rankingu UEFA ligi polskiej i cypryjskiej (odpowiednio 30. i 14. miejsce), niesprzyjający klimat, a także problemy rodzimych zespołów w starciach z Cypryjczykami. Najświeższym przykładem na to była niedawna porażka Legii Warszawa z Omonią Nikozja. Niestety, po meczu nie ten okazały rezultat był najgłośniej komentowaną sprawą. Dużo więcej kontrowersji wzbudziła (całkiem słuszna) decyzja o przełożeniu spotkania pomiędzy Lechem Poznań a Pogonią Szczecin. Pojedynek pierwotnie miał się odbyć 27 września. PZPN i Ekstraklasa S.A. postanowiły dać pucharowiczom nieco więcej czasu na przygotowanie do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy.

Początkowo zgody na takie rozwiązanie nie wyraził prezes Pogoni Jarosław Mroczek. Decyzje zapadły jednak wyżej. I to nie tylko te dotyczące Lecha – w przypadku awansu Piasta lub Legii mecze tych drużyn również miały odbyć się w bliżej nieokreślonym terminie (najprawdopodobniej 1516 grudnia).

Niesłychany lament wylał się jednak ze strony fanów i osób bezpośrednio związanych z Dumą Pomorza. Najczęściej pojawiały się głosy o tym, że „tu chodzi tylko o dobro kibiców i o to, jak Lech ich potraktował” oraz „żaden cywilizowany kraj nie przekłada meczów, bo ktoś gra w europejskich pucharach”. No to po kolei.

Skończmy udawać, że ludziom związanym ze Szczecinem chodzi w tym wszystkim wyłącznie o to, że Lech Poznań nie odpowiedział na prośbę Pogoni o udostępnienie biletów na sektor gości. W te dość patetyczne tony o skrzywdzonych kibicach Portowców uderzało wielu. Wśród nich jeden z lokalnych dziennikarzy, pan Daniel Trzepacz, który odniósł się do sprawy w swoim artykule na portalu pogonsportnet.pl. Wcześniej zamieścił jednak na Twitterze taki wpis: „Świetny wynik Lecha. Brawo i gratulacje. W niedzielę śmiało mogą sobie najważniejsi odpocząć przed Q4… :)”

W komentarzach pod wpisem wtórowali mu inni kibice. Pan Roman pisał: „Mam nadzieję, że będą zmęczeni w niedzielę albo będą oszczędzać siły na kolejną rundę”. Czy więc naprawdę najważniejszym aspektem, który tak zabolał szczecińskich fanów, był fakt niezbyt dobrej międzyklubowej komunikacji dotyczącej przyjazdu grupy zorganizowanej? Czy może jednak to, że Portowcy nie zagrają przeciwko Kolejorzowi, który do tego spotkania przystąpiłby w mocno rezerwowym składzie, by dać odpocząć swoim najlepszym zawodnikom przed trudnym pojedynkiem w Belgii? Cóż, nie chcę wyrokować – na to pytanie odpowiedzcie sobie sami. Nie zamierzam tu też w żaden sposób bronić postępowania poznańskiego klubu. To nie było zachowanie eleganckie, to nie było zachowanie dobre. Ale zasłanianie tą sytuacją rzeczywistych powodów, dla których kibice Pogoni chcieliby obejrzeć mecz w pierwotnie planowanym terminie, jest równie nietaktowne. Szczególnie że kibice Kolejorza w Szczecinie również nigdy nie mogli liczyć na wyjątkowo ciepłe powitania (patrz wysmarowanie krzesełek paprykarzem na trybunie gości).

Drugą sprawą jest kwestia samego zmieniania terminów spotkań. Najczęściej padającymi argumentami na ten temat były: „żadna cywilizowana liga tego nie robi” oraz „jakoś Bayern może grać mecz o Superpuchar Europy i nikt im pojedynków ligowych nie przekłada!”. Faktycznie, nikt Bayernowi zmagań nie przekłada. Ale jakim prawem w ogóle porównujemy Lecha czy Legię do zespołu mistrza Niemiec? Obudźmy się! PKO Ekstraklasa po sukcesach naszych drużyn w tym sezonie europejskich pucharów sklasyfikowana jest na 30. miejscu. Bundesliga zaś na czwartym. Zupełnie inny poziom zawodników, zupełnie inne obciążenia… W zasadzie wszystko różni polskie ekipy od czołowych teamów niemieckich. Musimy w końcu nauczyć się, gdzie jest nasze miejsce w szeregu i przestać porównywać się do gigantów futbolu, tylko raczej do zespołów i lig o nieco bardziej zbliżonym potencjale do naszej. A w tych ligach przekładanie meczów ze względu na ważne zmagania w Lidze Mistrzów czy Lidze Europy już istnieje. Przykłady? Bardzo proszę – w chorwackich rozgrywkach każdy z pucharowiczów może, zgodnie z istniejącymi przepisami, raz wnioskować o zmianę terminu spotkania. Z takiej opcji skorzystały Dinamo Zagrzeb i HNK Rijeka. Prewencyjnie przesunięto również pojedynek Lokomotivy Zagrzeb, której to jednak nie udało się awansować do kolejnej rundy. Podobna zasada działa też w dużo silniejszej lidze rosyjskiej. Poza tym w przypadku awansu do czwartego etapu eliminacji krajowe mecze przeniesione miały mieć też takie ekipy jak szwedzkie Malmö, cypryjskie Omonia Nikozja czy pokonany przez Lecha Apollon, ukraiński Kołos Kowaliwka, czarnogórska Budućnost Podgorica, irlandzki Dundalk, gruzińskie Dinamo Tibilisi, portugalski Sporting Lizbona… Mógłbym wymieniać dalej, ale te przykłady powinny wystarczyć.

Przekładanie spotkań jest rzeczą absolutnie normalną w ligach poziomem zbliżonych, jak i lepszych od naszej. I oczywiście, można się przyczepić do tego, że w Polsce nie jest to uregulowane w żadnych przepisach.  Można też rozważyć wpisanie tego do regulaminu rozgrywek od przyszłego sezonu, aby w przyszłości uniknąć tego typu sporów i zrekompensować zespołom, będącym w takiej sytuacji jak teraz Pogoń czy Śląsk, poniesione koszty. Ale…

Kluby, które nie uczestniczą w europejskich rozgrywkach, powinny wykazać się nieco większym zrozumieniem i pojąć, że sukces Lecha Poznań na arenie międzynarodowej działa na korzyść wszystkich zespołów – także Pogoni! Dla takich lig jak nasza europejskie puchary są kluczowe. Przy stadionie imienia Floriana Krygiera już od dawna mówi się o tym, że mając nowy, piękny obiekt, byłoby miło zagościć poza granicami kraju. W interesie Dumy Pomorza jest więc, żeby polskie ekipy zdobywały kolejne punkty do krajowego rankingu UEFA. Tak, aby w przyszłości to może właśnie Portowcy mogli na tym skorzystać. PKO Ekstraklasa musi grać tu razem, a nie tworzyć bezsensowne spory i podziały, działając na szkodę ligi. W obecnej sytuacji trzeba robić wszystko, by pozwolić pucharowiczom znad Wisły dostać się wyżej. Taka szansa nie zdarza się co rok, a może przynieść wymierne korzyści dla tych polskich zespołów, którym marzy się podbój kontynentu.

Od niedzieli wiemy, że wielu członków Pogoni jest zakażonych koronawirusem. Oznacza to, że drużyna tak czy owak nie mogłaby zagrać w spotkaniu z Lechem. Może to więc lepiej, że mecz odbędzie się w innym terminie, drodzy szczecinianie?

Kacper BAGROWSKI