Taniec między wierszami – co skrywają nasi dziennikarze?

Fot. Katarzyna Kowalewska

Wielu z nas ma pasję, która napędza do życia i pozwala wykorzystać potencjał, jaki drzemie w człowieku. O niej miałam przyjemność rozmawiać z dziennikarzem „Fenestry”, Krystianem Górnym, studentem Dziennikarstwa i komunikacji społecznej. W czasie pandemii na mediach społecznościowych rozpoczął cykl nagrań, na których pokazał niezwykłe umiejętności taneczne.

Jak to wszystko się zaczęło?
– Tańczę ponad 12 lat, a szukanie tej historii to przebrnięcie przez różne style. Zaczynałem od tańca towarzyskiego, bo znajomy mnie do tego zachęcił. Jeździłem z nim nawet na turnieje i mu kibicowałem. Pół roku później stwierdziłem jednak, że to nie moja bajka. Traf chciał, że wtedy w You Can Dance kilku tancerzy promowało „Electric Boogie”. Miałem wtedy małą wiedzę i nie za bardzo wiedziałem, co jest czym. Po roku nauki w szkole tańca znalazłem na YouTube właściwą nazwę tego, co robiłem (Popping). Wtedy wszedłem na zupełnie inną drogę i zacząłem jeździć na turnieje, gdzie tylko się dało i brać warsztaty u tancerzy z całej Polski.

Taniec był zawsze przy Tobie?

– Taniec był ze mną od 4 klasy podstawowej. Wcześniej próbowałem różnych zajawek typu: malowanie czy recytowanie wierszy na konkursach. Taniec przyszedł sam i zafascynował mnie ten sposób wyrażania siebie.

Emocje, które przekazujesz z każdym ruchem, masz również wypisane na twarzy. Skąd czerpiesz pokłady energii do działania?

– Energię i inspirację można czerpać na wiele sposobów. Czy to jeżdżąc na zawody, jamy i inne imprezy czy wymieniając się umiejętnościami z innymi tancerzami. Albo chociaż z filmów na wspomnianym wcześniej YouTube, szukając motywacji do treningów. Śledzę polską i zagraniczną scenę, wielu z tych tancerzy znam lub widziałem na żywo. U wielu również byłem na warsztatach, co też motywuje do dalszego rozwoju.

W jakim stylu odnalazłeś swoją pasję?

– Popping jest parasolem, tańcem, zawierającym w sobie kilkanaście styli, które można rozwijać przez lata. Są tancerze specjalizujący się w poszczególnych stylach jak na przykład geometryczny „Tutting” czy „Waving”. Ten pierwszy wziął się z inspiracji egipskimi malowidłami naściennymi i polega na naśladowaniu geometrycznych figur lub szukaniu kątów prostych w ciele. Za to „Waving” polega na iluzji przepływu energii czy wody za pomocą płynnych ruchów. Jest też mnóstwo innych, ale staram się tańczyć ogólnie, na wielu technikach i korzystając z różnych styli. Ostatnio skupiam się nad efektem i jakością Popa. Kontrola spięcia mięśni w „Poppingu” jest bardzo ważna i staram się je ciągle wzmacniać, choć nie przychodzi to łatwo. Lockdown pomógł mi skupić się nad tymi elementami tańca, na które wcześniej nie miałem ochoty, albo ich unikałem.

Czy chciałeś pasję traktować jako zawód?

– Miałem kilka takich momentów. Można zarabiać, prowadząc grupy i ucząc innych nowych ruchów. Jeśli jesteś wystarczająco dobry, wygrywasz zawody, sędziujesz i to jest Twój sposób na zarobek. Jednak to rodzaj losowej pracy. Trzeba mieć duże umiejętności i równie duże szczęście.

Stabilizacja finansowa w tańcu?

– W Polsce nie jest to możliwe o ile nie trafisz na podatny grunt i ludzi, którzy chcą tańczyć. Jeśli tak się stanie, to na kilka lat jesteś bezpieczna. Jednak nie masz pewności, jaka sytuacja będzie za kilka lat. Czy ludzie wciąż będą chcieli tańczyć?

Kto dopinguje Cię najbardziej?

– Mama jeździła ze mną na zawody, gdy zaczynałem i mocno mnie wspierała w tłumie. Później wsparcie otrzymałem od innych tancerzy. Same osiągniecia podnoszą mnie na duchu, bo wiem, że to, co robię, ma wpływ na innych ludzi.

Jak wspominasz swój pierwszy set na turnieju?

– Dzięki niemu przeszedłem eliminacje, ale nie za bardzo wiem, dlaczego. W jakiś sposób musiałem spodobać się sędziom. Bardziej pamiętam drugi, zaraz po przejściu eliminacji. Walczyłem wtedy z tancerzem bardziej doświadczonym. Utrzymujemy kontakt do dziś i nawet ostatnio brałem u niego zajęcia. W ogóle, jeśli mowa o nauczaniu czy organizacji, Polska trzyma się naprawdę mocno. Znam sporo tancerzy z wieloletnim doświadczeniem w nauce innych.

Popper czy „żurnalista”?

– Why not both? Dziennikarstwo traktuję jako drogę do mojej drugiej pasji, jaką jest Ffntastyka. Obserwuję wielu dziennikarzy, felietonistów czy youtuberów zajmujących się komiksami. Chciałbym nauczyć się pisać i chłonąć od nich jak najwięcej wiedzy. A w przyszłości może pójść ich śladami.

Rozmawiała Anna PRZYBYLAK