Żużlowe podsumowania – Falubaz Zielona Góra

Kiedy w 2013 roku Falubaz zdobywał mistrzostwo Polski, mało kto przewidywał, że w przeciągu kolejnych siedmiu lat uda mu się zdobyć tylko jeden krążek. Mimo przeciwności losu obecny sezon wydaje się dla zielonogórzan bardziej łaskawy, a wizja medalu już nie tak odległa jak jeszcze do niedawna.

Choć praktycznie co roku skład Falubazu dopełnia inny zawodnik, to fundament zespołu wciąż pozostaje taki sam. Patryk Dudek, Piotr Protasiewicz, Mateusz Tonder oraz Damian Pawliczak – wymienieni żużlowcy już od dawna stanowią trzon zielonogórskich Myszek. Od trzech sezonów w drużynie jest również Michael Jepsen Jensen, a od dwóch Norbert Krakowiak i Martin Vaculik. Śmiało można powiedzieć, że zakontraktowanie Słowaka było jedną z najlepszych decyzji kadrowych zielonogórzan ostatnich lat. Najświeższym nabytkiem został natomiast Anotnio Lindbäck. Szwed wszedł w miejsce trzykrotnego mistrza świata – Nickiego Pedersena.

W drużynie z lubuskiego w tym sezonie pojawili się również goście – Grzegorz Walasek, Rohan Tungate oraz Viktor Kulakov. Nie zawojowali oni jednak specjalnie ekstraligowych torów. W meczu ligowym wystąpił jedynie ostatni z nich. Rosjanin zaprezentował się drugiego września podczas zmagań ze Stalą Gorzów.

W drodze do play-offów

Przez znaczną większość sezonu, bo aż do 11. kolejki, drużyna z Grodu Bachusa znajdowała się na drugim miejscu w tabeli. Już rundę później jednak, po przebudzeniu Stali Gorzów, spadła na trzecią lokatę i musiała oglądać plecy sąsiadów z północnej części województwa. Mimo to w ciągu całego roku zespół zaliczył zaledwie pięć porażek, a biorąc pod uwagę wynik liderującej Unii Leszno (trzy przegrane), można powiedzieć, że Myszki wykonały dobrą robotę.

Oprócz dyspozycji liderów, a więc Dudka, Vaculika, czy Protasiewicza, najważniejsze okazały się punkty młodzieżowców. Krakowiak przez cały sezon bardzo dobrze pracował. Prawie w każdym meczu zdobywał ważne „oczka”, a biegi juniorskie w składzie Krakowiak-Tonder/Pawliczak zawsze dostarczały mnóstwo emocji. Wydaje się, że drużyna z Zielonej Góry odrobiła lekcje. W poprzednich latach najmłodsi żużlowcy Myszek byli sporą bolączką zarówno dla trenerów, jak i zawodników. Aktualnie zaś są jednymi z najlepszych w lidze.

Droga do play-offów nie była jednak usłana różami. Zielonogórzanie zaliczyli kilka porażek i przez to pod koniec rundy zasadniczej musieli liczyć każdy punkt i czekać na rozstrzygnięcia innych meczów. Ostatecznie Falubaz wszedł do rundy finałowej z czwartego miejsca, a jego rywalem będzie Unia Leszno.

Pamiętny moment sezonu

Przed 13. kolejką Myszki znajdowały się w sporych tarapatach z uwagi na dwie porażki (z Gorzowem i Wrocławiem). Czekał ich jednak jeszcze mecz domowy z Fogo Unią. Aby zapewnić sobie spokojne wejście do fazy play-off, drużyna z Zielonej Góry musiała wygrać. Szóstego września, gdy do Grodu Bachusa przyjechały Byki z Leszna, nikt nie spodziewał się, że będzie to łatwy pojedynek. Typowano wyniki bardzo bliskie remisu, zawsze jednak na korzyść gości.

Po pierwszej fazie zawodów okazało się natomiast, że jest zupełnie inaczej, gdyż Myszki prowadziły już ośmioma punktami. Ostatecznie starcie zakończyło się ogromną przewagą Falubazu (52:38). Po zdobyciu trzech „oczek” zespół przedłużył swoje szanse na awans do PO i oczekiwał na ostateczne starcie z Motorem Lublin. Zielonogórzanie mogli poszczycić się także tym, że stali się pierwszą ekipą od ponad trzech lat, która zdobyła punkt bonusowy w meczu przeciwko mistrzom Polski. Ostatecznie zespół z lubuskiego przypieczętował swoje uczestnictwo w rundzie finałowej po horrorze rozegranym w Lublinie.

Odgonić czarne chmury

W połowie sezonu zadanie stojące przed Falubazem było znacznie prostsze niż to Stali Gorzów – wszak wystarczyło utrzymać zajmowaną pozycję, by wejść do fazy play-off. Nie było to jednak tak łatwe, jak można by się spodziewać. Już początek zmagań utwierdził kibiców w przekonaniu, że mecze domowe nie będą należały do tych bezproblemowych. Gościnne występy natomiast tym razem prezentowały się dużo lepiej. Wcześniej Myszkom zazwyczaj trudno było odnaleźć się na obcym torze, ich atutem zawsze był własny stadion.

Pięć porażek, osiem zwycięstw, remis, trzecie miejsce w tabeli i 20 dużych punktów. Tak obecnie prezentuje się dorobek Falubazu. Nie był to zły sezon dla zielonogórzan, ale nie można też powiedzieć, że był perfekcyjny. Jest jeszcze wiele do poprawienia. Wydaje się jednak, że limit pecha drużyna wykorzystała w poprzednich latach. W tym roku młodzieżowcy nie zawodzą, seniorzy starają się, jak mogą, a przy tym zespół nie jest nękany plagami kontuzji.

Emilia RATAJCZAK