Jesteśmy gotowani jak żaby

Kobiety po raz kolejny zmuszone są wyjść na ulicę. Fot. Getty Images

Patrzenie na sytuację w Polsce od wielu tygodni, miesięcy, a nawet lat nie jest łatwe. Tej nocy jednak po raz pierwszy poleciały mi łzy. Łzy bezsilności na to, co działo się nocą w Warszawie. To co zdarzyło się na ulicy Mickiewicza, to nie jednorazowe wydarzenie. To powolny proces, który miesiącami, a nawet latami ignorowaliśmy. A Jarosław Kaczyński swoją rolę i plany przedstawił już w 1994 roku.

Gdy w 2015 roku najpierw Andrzej Duda, a później PiS wygrywali wybory z wielu stron, mimo pewnych protestów, słyszałam, że przecież nie będzie tak źle, a może nawet będzie lepiej. Nowe programy socjalne w przypadku tysięcy osób oznaczały, że PiS z zabranych im pieniędzy (państwo swoich nie ma!) dało im 500+. Ależ to ludzcy panowie. Żyć i nie umierać.

Później przyszedł demontaż Trybunału Konstytucyjnego. Niepublikowanie wyroków, nocne decyzje, a ostatecznie pojawienie się w składzie tego organu tzw. „sędziów dublerów”. Wzięto się także za sądy powszechne, choć te jeszcze się bronią. Ale kogo? Jak wielu obchodzi jakiś trybunał? Gdy jeden z dziennikarzy pojechał na Wschód Polski, to tam w małej wiosce, mało kto wiedział, co to za organ i co on ma robić. Były protesty, ale znów za małe.

Po raz kolejny był to cios w wybraną grupę. Sędziowie, KASTA, KLIKA, która robi, co tylko chce. Jest całkowicie niemoralna. W ostatnim serialu TVP, o jakże zgrabnym tytule „Kasta” już w pierwszym odcinku pokazano, że jej przedstawiciele mordują nawet ludzi. Ale to przecież tylko jedna, nieliczna relatywnie, grupa.

LGBT to kolejny wróg PiS-u. „Tęczowa zaraza” jak mawia o tej społeczności jeden z przedstawicieli polskiego kościoła, była masowo atakowana. Obrazki, na których parasol z nazwą partii rządzącej chroni stojącą pod nim rodzinę, przed padającym tęczowym deszczem pamiętam do dzisiaj. Były już strefy wolne od LGBT. Była dehumanizacja. To postępujący proces. Nienawiść rośnie. Ale to znów jedna, wybrana grupa. Mniejszość, a przecież kogo to aż tak obchodzi?

Uczelnie? No tak, tak. Za to też trzeba się wziąć. To znów element procesu. Trzeba sobie dobrze wyszkolić społeczeństwo. Ryszard Terlecki nie krył się przecież z tym, że „lepiej wykształceni będą głosować na PiS”. Co znaczy lepiej, chyba wszyscy wiemy. Ale uczelnie i kadra naukowa? To znów konkretna grupa.

Szkoły? A kto ich nie chciał reformować. Przecież to siedlisko zła. Nawet tęczowe piątki sobie organizują, na religie nie chcą chodzić. Teraz pora, by minister Czarnek, w czasie pandemii, sprawdził programy nauczania. Przecież pod szkoły i nauczycieli zrobiono podwaliny. Nauczyciele? Nie mają pasji, nie mają powołania, pracują mało, mają długie wakacje, a płaca? Jak za tę pracę, przecież wysoka.

Dziel i rządź. Jarosław Kaczyński tę maksymę stosuje świetnie. Sędziowie, rezydenci jedzący kawior, nauczyciele, homoseksualiści. Ileż było już tych grup, które zostały zaatakowane. No i dziennikarze. Polskojęzyczne media? Ale w niemieckich (nawet jeśli mają inny kapitał) rękach.

TVP. Kolejna sól w oku wielu. Powoli przejmowana i infekowana konkretną myślą. Zadziałano fenomenalnie. Znów gotowano żabę. Krok po kroku. Gdyby niektóre materiały z kampanii prezydenckiej z 2020 roku (jawne spoty Andrzeja Dudy) pojawiły się w 2015 roku, jestem pewna, że przyjętoby je inaczej. Ale lata płyną, a kolejne informacje się sączą. Już nikogo nie zaskakuje, że za ekspertów tej stacji robią Doda, Najman, Jakimowicz czy gwiazdy disco polo.

Odbierane nam są też instytucje, które mogą nas chronić. Teraz brak wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich. Rzecznik Praw Dziecka, który sprawia wrażenie osoby klasycznie niezrównoważonej, który chce rozdzielać klapsy od bicia, bagatelizuje problem  przemocy psychicznej, który widzi pigułki na zmianę płci w dziecięcych plecakach… Kto nas obroni? Gdy konwencja stambulska zostanie być może wypowiedziana? Może jej miejsce zajmie Konwencja Praw Rodziny napisana przez Ordo Iuris? Organizację fundamentalistyczną.

Były już pomysły, by uznać, że pierwsze pobicie to nie przemoc. Ojciec Andrzeja Dudy nawoływał również do tego, by ograniczać możliwość rozwodów: „Trzeba ludziom uświadamiać, że małżeństwo jest jak atak piratów na statek. Zatapiają swój, żeby nie mieć gdzie wrócić. Jak się nie uda, giną wszyscy. W małżeństwie też giniemy razem, jak się nie uda.” Razem idziemy na dno, a kobiety? Mają za duże wymagania, ktoś im wmówił, że nie muszą rodzić (jak mówi nasz minister Czarnek). Przecież jak nawoływał Jan Duda w tych czasach, nie można marnować materiału genetycznego!

Mówiono, że to tylko słowa. W mediach społecznościowych śmiano się z nich, pisano, że to niegroźna, jedna lub druga wypowiedź jakiegoś „starego dziada”, „oszołoma”. ALE NIE! To są bardzo groźne słowa. Które ciągle przełamują bariery. Bariery tego, gdzie jest nasza wolność i nasze ciało.

Wczoraj Pseudo-Trybunał uznał, że aborcja ze względu na poważne wady płodu, jest niezgodna z polskim prawem. De facto ta decyzja, od której PiS umył ręce niczym Piłat, skutkuje tym, że kobiety będą musiały rodzić „potworki”. To będą dzieci bez kawałka płuca, serca, mózgu! Takie, które będą konać. Może godzinę, może tydzień. A co zostanie z ich matek? Wraki emocjonalne, zniszczone kobiety. I oczywiście, można wychodzić na ulicę i wykrzykiwać numer Aborcji bez Granic. Dzisiaj taki zakaz, a co jutro? Zakaz aborcji z gwałtu, a może i przy zagrożeniu życia matki? Może kontrola wyjazdu za granicę? Żeby nie robić tego zabiegu poza krajem. Z kobiet, które będą walczyć o swoje zdrowie, a kiedyś być może po prostu poronią, niedługo zrobi się przestępców.

Ale to właśnie zapowiadał Prezes Kaczyński w 2016 roku. To człowiek, który zawsze dąży do tego, co zaplanował. Cztery lata temu mówił: „Będziemy dążyli do tego, by nawet przypadki ciąż bardzo trudnych, kiedy dziecko jest skazane na śmierć, mocno zdeformowane, kończyły się jednak porodem, by to dziecko mogło być ochrzczone, pochowane, miało imię”.

Kobiety to wielka grupa społeczna i ogromna siła. Siła dość specyficzna, która wczoraj ruszyła pod dom Jarosława Kaczyńskiego. Naczelnika państwa, który zasłonił się kordonami, tysiącami policjantów. Tylu przedstawicieli tej formacji nie widziano na Żoliborzu podobno od czasu mszy księdza Popiełuszki. To podobno kobiety atakowały, ale to wczoraj i dzisiaj widzę nagrania, na których „policjant” psika gazem leżącą kobietę i bije ją sprayem po twarzy.

26 lat temu podczas wywiadu zapytano Jarosława Kaczyńskiego, kim chciałby być. Co odpowiedział? „Chciałbym być emerytowanym zbawcą narodu”, „szefem silnej, bardzo wpływowej, rządowej (…) partii”. Kaczyński swój plan realizuje. A jaki plan my zrealizujemy? Na ile jeszcze pozwolimy? Jak wiele granic jeszcze przesuniemy? Jesteśmy gotowani jak żaby. Być może to już ostatni moment, by wyskoczyć z garnka.

Aleksandra KONIECZNA