Nowa twarz polskiego dziennikarstwa

Biznes, czy coś więcej? Źródło: pixabay.com

W poniedziałek Daniel Obajtek prezes PKN Orlen ogłosił, że gigant naftowy wykupuje Polska Press – jedno z największych wydawnictw w Polsce. 20 dzienników, 120 tygodników, 500 portali internetowych zostanie zgromadzonych w rękach firmy bezpośrednio kierowanej przez polityków partii rządzącej i finansowanej przez skarb państwa.

Jeszcze w październiku minister kultury Piotr Gliński powiedział, że państwowe firmy muszą przejmować media w tych przypadkach, w których są one w rękach zagranicznego właściciela. Kurs na „repolonizację”, był również elementem kampanii wyborczej Andrzeja Dudy. Jednak do tego momentu nie podejmowano znaczących kroków w tym kierunku.

W poniedziałek cała sytuacja radykalnie się zmieniła. PKN Orlen 7 grudnia oficjalnie ogłosił, że podpisane zostały przedwstępne umowy z obecnym właścicielem wydawnictwa – niemieckim koncernem Verlagsgruppe Passau. „Dzięki transakcji zyskamy dostęp do 17,4 mln użytkowników portali wchodzących w skład Grupy. Pozwoli nam to skutecznie wspierać sprzedaż i rozbudowywać narzędzia big data.” Czytamy w poście na Twitterze zamieszczonym przez prezesa Orlenu Daniela Obajtka. Przekonywał on również, że decyzja o kupnie Polska Press nie jest polityczna, a tylko biznesowa.

Opcja węgierska

Wiadomość wzbudziła oburzenie wśród partii opozycyjnych. W mediach społecznościowych przewodniczący Platformy Obywatelskiej Borys Budka skomentował informację o umowie. „Przejęcie przez Orlen Polska Press nie ma nic wspólnego z rozwojem koncernu paliwowego. Za pieniądze Polaków próbują zbudować kolejną propagandową machinę wzorowaną na TVPiS.”

Kontrowersje budzi również podobieństwo zaistniałej sytuacji do skutecznej strategii przyjętej przez rząd Viktora Orbana na Węgrzech. Spółki i koncerny ściśle związane z partią Fidesz, zdobywały udział w tytułach medialnych, po czym szybko znikały materiały krytykujące rządzących. Firmy, które nie wyrażały zgody na sprzedaż mediów wyparto z rynku, a niezadowoleni dziennikarze byli zwalniani z pracy. W tej chwili 78% tytułów medialnych kontrolowanych jest przez rząd. Węgry już nie są zaliczane do państw w pełni demokratycznych.

W Polsce już w niedalekiej przyszłości możemy mieć podobne realia. Organizacja „Reporter without Borders” corocznie tworzy ranking wolności prasy. Obecnie zanotowano w nim spadek Polski z 18 miejsca w 2015 roku, kiedy PiS przyjęło władzę, na 62. Statystyki ciągle się pogarszają.

Przyjęcie przez Orlen, wydawnictwa Polska Press daje rządzącym nie tylko wgląd w wewnętrzne sprawy redakcji i szerokie możliwości do prewencyjnej cenzury materiałów, ale i dostęp do danych 17,4 milionów czytelników. Podczas kryzysu politycznego i spadku poparcia do 30%, PiS dostaje mocne narzędzie wpływu na opinię publiczną, niemające zarazem  konkurencji na polskim rynku medialnym. Również bardzo niepokojąco zabrzmiały słowa Obajtka o rozwoju narzędzi Big Data na bazie informacji uzyskanych z portalów internetowych Polska Press.

Dziedzictwo Cambridge Analytica

Pod koniec 2019 roku stworzona została niewielka agencja reklamowa Sigma Bis. Zajmuje się planowaniem strategii reklamowych oraz analizą działań promocyjnych. Niestety, wtedy media poświęciły jej mało uwagi, ich zdaniem nie było narzędzi, które mogła ona wykorzystać, aby wywrzeć znaczący wpływ na rynek reklamowy. Jednak teraz w grupie Orlenu, Sigma Bis nabiera kluczowej roli, mając bezpośredni dostęp do danych 17,4 milionów czytelników. Firma może uzyskać większy wpływ na politykę wewnętrzną państwa niż swego czasu słynna Cambridge Analytica (brytyjska agencja doradztwa politycznego, która wykorzystując dane użytkowników Facebooka, doprowadziła do zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w 2016 roku w USA). Może mieć to ogromne znaczenie dla przyszłych kampanii wyborczych w Polsce.

W żadnym demokratycznym państwie nie było przypadku, żeby państwowa spółka przyjmowała kontrolę nad mediami komercyjnymi. Tworzy to nie tylko zagrożenie dla pluralizmu i niezależności dziennikarstwa. Jest to również potężny cios w demokrację.

Aleksander RAJEWSKI