„Cząstki kobiety, czyli kiedy mosty służą do łączenia?

Źródło: „Cząstki kobiety”/ („Pieces of a woman”) autor: Benjamin Loeb, źródło: Netflix,

Prawdopodonie wielu z nas, chociaż raz w życiu, doświadczyło uczucia wszechogarniającej melancholii po zobaczeniu jakiegoś filmu. Obrazu, z którym trzeba było się przespać, pójść na spacer. Ekranizacji, która przez długi czas nie chciała opuścić myśli – dręczyła, dawała silne poczucie tego, że przedstawiona historia mogłaby spotkać każdego z nas, a nawet przyprawiała o wyrzuty sumienia. Nowy film na platformie Netflix – „Cząstki kobiety” to jeden z tych, o których długo nie zapomnisz.

Wyreżyserowaną przez Kornéla Mundruczó produkcję możemy śmiało zestawić z inną, też pochodzącą z Netflixa – „Historią małżeńską” – która również porusza temat upadającej więzi między kobietą a mężczyzną. „Cząstki kobiety” to film piękny i artystyczny, a jednocześnie mocny, poruszający i nienadający się na romantyczny seans we dwoje. Jest to produkcja z którą trzeba się zmierzyć.

Kornél Mundruczó w bardzo oryginalny sposób poprowadził akcję tak, aby nie nudziła, a coraz to nowsze wątki zaskakiwały i sprawiały, że fabuła nie zamienia się w patetyczną „opowiastkę” o nieudanej miłości. Nie jest tajemnicą, iż problematyka tego dramatu kręci się wokół kobiety, która podczas domowego porodu traci nowonarodzone dziecko. Wszystkie kolejne decyzje podejmowane przez bohaterów są niejako konsekwencją tej tragedii. Podczas seansu możemy odczuwać niezrozumienie względem poszczególnych działań postaci. Jest to prawdopodobnie pożądany efekt autorów, którzy chcieli ukazać całe spektrum psychologicznego wpływu takich wydarzeń na życie młodych ludzi.

Vanessa Kirby (m.in. „The Crown”) i Shia LaBeouf („Furia”, „Transformers”) w bardzo przejmujący sposób odegrali role pierwszoplanowe. Od pierwszych minut odsłaniają przed nami kunszt pracy aktorskiej – możemy odnieść wrażenie prawdziwości relacji, które między nimi panują. Bardzo ważną rolę odgrywa również matka bohaterki, w którą wcieliła się niesamowita Ellen Burstyn (m.in. „Requiem dla snu”) – jest to postać, którą da się darzyć sympatią, mimo natarczywych prób poukładania życia prywatnego córki. Pozostali bohaterowie są idealnym kontrastem dla tych trzech, bardzo wyrazistych postaci, m.in. Benny Safdie („Good Time”), Molly Parker („1922”, „Droga”) czy Iliza Shlesinger („Instant Family”).

Całą dramaturgię historii dopełnia piękna ścieżka dźwiękowa skomponowana przez zdobywcę trzech „Oscarów” – Howarda Shore’a. Muzyka, w której główną rolę odgrywało pianino, nosi w sobie znamię utworów opowiadających o losach II wojny światowej – jest to pewnego rodzaju nawiązanie do korzeni kluczowych bohaterów.

„Cząstki kobiety” zaskakują odbiorcę swoją surowością w opowiadaniu o tak delikatnym problemie. Wpychający w moralne zakłopotanie film intryguje, zachwyca, często aż zmusza do ostrzegania w myślach bohaterów, przed konsekwencjami ich poczynań. Daje również poczucie pewnego niedosytu fabularnego, lecz finalna scena może nam to częściowo zrekompensować. Obraz ten skierowany jest przede wszystkim do osób, które poszukują głębszych emocji i życiowych prawd podczas seansu. Nie oznacza to jednak, że w tego rodzaju kinie, nie odnajdą się fani komedii czy blockbusterów. Jednym słowem, „Cząstki kobiety” to jedna z najważniejszych produkcji 2020 roku.

Daniel MIROŃCZYK−LEŚNIAK