„Nie jestem Jezusem, tylko rewolucjonistą”

Źródło: rewolucjaromantyczna.pl

2020 obfitował w wiele świetnych krążków i dużych powrotów, dlatego, kiedy Bedoes zapowiedział swoją nową płytę istniała obawa, że pozostanie ona bez echa. Na szczęście, nie tylko została wydana w nowym roku, ale też pozostawia po sobie wrażenie, którego nie można zastąpić niczym innym.

„Rewolucja romantyczna” pojawiła się na serwisach streamingowych 15 stycznia, a już po pierwszych 24 godzinach królowała na liście TOP 50 w Polsce na Spotify. Singiel promujący płytę (o tym samym tytule), po miesiącu ma prawie cztery miliony wyświetleń w serwisie YouTube, „Toast” również blisko czterech milionów. „Chrome Hearts” natomiast – lekko ponad trzy. Taki odbiór zwiastował coś mocnego, emocjonalnego i bardzo ważnego dla twórcy. Słuchacze jednoznacznie pokazali, z jaką niecierpliwością wyczekują całości płyty.

„Teraz nie mówi Bedoes, mówi Borys z Bydgoszczy”

No i wyszła. „Rewolucja” jednak nie zawładnęła mną od pierwszego przesłuchania. Tym razem postanowiłam podejść do twórczości Borysa z dystansem. Płyta początkowo wydawała się wyjątkowo monotematyczna: seks, ulica, zdrady, miłość i gang. O tym wszystkim już słyszeliśmy. Wydawało się, że „Kwiat Polskiej Młodzieży” i „Opowieści z Doliny Smoków” wyczerpały temat. Jednak po kilkukrotnym przesłuchaniu doszłam do wniosku, że „Rewolucja” jest swoistą autoterapią, a Borys podejmując te same zagadnienia jednak podaje je w zupełnie innym kontekście.

Artysta zabiera nas w głąb swoich odczuć, myśli i niejako żegna się z niektórymi kwestiami. Słuchacze mogą poczuć się jak na sesji terapeutycznej, na której Borys odtwarza bolesne sytuacje ze swojego życia, mierzy się z nimi i próbuje rozpocząć nowy rozdział. Ale tytułowa rewolucja nie występuję tylko w życiu podmiotu lirycznego, który bije się ze swoimi demonami, ale także w życiu społecznym.

„Taco mówił kulturalnie, ale to nie podziałało”

Borys już wiele razy próbował w prosty i dosadny sposób manifestować różne wartości, np. równe traktowanie czy miłość do bliźniego. Możemy to zauważyć na przykład w wersach „Rewolucji romantycznej”, gdzie mówi: „Robią strefy wolne od LGBT podczas kiedy ten kraj upada i woła tylko o miłość”, czy „mam jedno życzenie, niech ludzie się w końcu przestaną zabijać; By śliczne dziewczyny nie bały się nocą chodzić po ulicach”. Drugi z przytoczonych wersów później tłumaczył tak: „To jest poje*ane, że dziewczyny muszą się stresować chodzeniem nocą po mieście i to jest problem powszechny na całym świecie, jakieś najgorsze spier*olenie społeczeństwa i brak poczucia bezpieczeństwa od własnych rodaków. To nie powinno mieć miejsca. To jest absurdalne w ogóle i TRZEBA z tym walczyć, trzeba dać to poczucie bezpieczeństwa, nie można na to tylko narzekać – dlatego poruszam ten temat”.

Bedoes zdecydował się poruszyć na płycie jeszcze jedną ważną kwestię – chorób psychicznych oraz prób samobójczych. Nie jest to łatwe, żeby mówić o tym bliskim, a co dopiero rapować na krążku, który przesłuchają miliony ludzi. Borys nie stara się na siłę odczarować tych terminów, ale także nie demonizuje ich, a raczej wprowadza jako coś zupełnie normalnego. Ukazuje to np. w utworze pt: „Tajemnice Atlantydy”, gdzie refren zbudowany jest na zasadzie przeciwieństw, które mają pokazać działanie choroby dwubiegunowej – „Wszędzie łzy, znam wszystkie tajemnice Atlantydy; Jestem zły, cud, że jeszcze jestem żywy; Jestem kimś, pluję w lustro, s*ko, jestem nikim; Jestem chłodniejszy od dz*wki z Antarktyki”. Podobnie jest w utworze pt. „Doda” – „Boję się, że skoczę, dlatego nie wchodzę na wysokie piętra”. Wydaje się, że to właśnie normalizacja jest najważniejsza w zaakceptowaniu schorzeń psychicznych u siebie, ale także zrozumieniu ich u innych.

„Dzieci rewolucji, my, młodzi Polacy”

Nie można zaprzeczyć, że cały krążek jest właściwie prostym przekazem dla słuchaczy – albo dokonamy rewolucji, albo będziemy tkwić w starym porządku. I nie chodzi tylko o życie poszczególnych jednostek, ale wszystkich obywateli. Tytułowa rewolucja ma się dokonać zarówno w każdym człowieku jak i w społeczeństwie, które tworzą. Borys pragnie zmienić myślenie odbiorców, co można zauważyć na przykład w ostatnim kawałku pt. „Doda” – „Wszyscy boją się, że stracą forsę, jeśli zajmą stanowisko w jakiejś sprawie i wciąż milczą jak ofiary; A my staramy się zmienić coś w tym kraju; Oraz sprawić aby dzieci nie musiały walczyć ze sobą jak starzy”.

Płyta jako całość jest spójna, a pojedyncze utwory łączą się ze sobą, choć osobno również stanowią wartościowe dzieło. Oprawa muzyczna świetnie współgra z tekstami, a Lanek po raz kolejny pokazał swój talent, produkując wszystkie beaty na krążku. „Rewolucję” zdecydowanie warto przesłuchać i wyrobić własne zdanie na jej temat, ale wg mnie to jedna z lepszych płyt Borysa. Przybylski pokazuje w niej swoją dojrzałość nie tylko muzyczną, ale także mentalną. Pomimo początkowych wahań co do tej twórczości, nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć, że wszystkie je rozwiałam, a krążek broni się sam i wypada równie świetnie jak albumy od Quebonafide, czy Taco Hemingwaya z tamtego roku.

Emilia RATAJCZAK