Nie-etykalni

Fot. Facebook/Anna Paliga

Immunitet mistrza to problem, z którym system edukacji boryka się od pokoleń. Nietrudno jest sobie więc wyobrazić o ile bardziej skomplikowane staje się to w przypadku sztuki. Owi „wyżsi” artyści, zostają często niemal automatycznie obdarzeni ogromnym kredytem zaufania, ze względu na swoje osiągnięcia, wyrobione uznanie. Ambicja początkujących potrafi przymknąć oko na jakiekolwiek przekroczenia, tworząc niewidzialną bańkę bezpieczeństwa dla przemocowych wykładowców.

Niedawno w internecie pojawił się list Anny Paligi, absolwentki łódzkiej Szkoły Filmowej, w którym aktorka przedstawiła kilka sytuacji z zajęć w szkole, między innymi rzucanie w studentów krzesłem, bicie po twarzy, zmuszanie do rozebrania się. List Anny Paligi wywołał lawinę kolejnych wyznań – wypowiedzieli się studenci z Warszawy, Krakowa, Wrocławia. Mobbing i nadużycia fizyczne, jak i psychiczne, są powszechnym problemem w branży artystycznej. Anna Paliga wymieniła kilka nazwisk nauczycieli, stosujących nieetyczne metody, po czym dodała, że te osoby nadal pracują na uczelni i nie dotknęły ich żadne konsekwencje: „Nieograniczona władza, którą profesorowie mają nad nami – wybrańcami, którzy długo przygotowywali się, by dostać się do Szkoły Marzeń i którzy w każdym momencie mogą zostać z niej wydaleni za sprawą kaprysu wykładowcy – ta władza powoduje, że przemoc nie jest zgłaszana, a sprawcy nie zostają ukarani. Od pierwszych dni na uczelni wyższe lata opowiadają o takich zachowaniach jak o normie, z którą należy się pogodzić, bo tak było, tak będzie. I tak kiedyś było jeszcze gorzej. To sprawia, że przemocowi wykładowcy są bezkarni”.

Kocha, bije, wyśmiewa

Jeszcze nie tak dawno temu było głośno o Ośrodku Praktyk Teatralnych „Gardzienice”, w którym Włodzimierz Staniewski (założyciel szkoły), testował autorską metodę treningu aktorskiego. Filozofia, na której opiera się̨ Ośrodek w Gardzienicach, została opisana przez niego w manifeście „Po Nowe Środowisko Naturalne Teatru”. Staniewski nawołuje w nim do powrotu do korzeni sztuki, prawdziwego aktorstwa. Nakłania do inspirowania się̨ naturą, bazowania na tradycji ludowej. Artyści kończący jego szkołę znani są ze świetnego warsztatu: wszyscy nienagannie śpiewają̨, rdzennym, pełnym, ludowym głosem oraz mają doskonale wykształconą świadomość ciała. Staniewski wymagał od studentów „twórczej obecności”, co oznacza, że nauka trwała non stop. Wszystko co się działo w Gardzienicach miało znaczenie, cały czas trzeba było czerpać z otoczenia, szukać nowych doświadczeń, nowych bodźców. Byli wychowankowie Staniewskiego opisują jego metodę jako sadystyczną i nieludzką. Wyjaśniając dlaczego doprowadził jedną z aktorek do ataku epilepsji potrafił usprawiedliwić swoje zachowanie cytatami Junga i Platona.

Głucho wszędzie

Problem wykorzystywania artystów w miejscu pracy nie jest niczym nowym – z tego powodu w roku 2017 powstał ruch obywatelski #MeToo, nagłaśniający problem molestowania seksualnego kobiet. Sprawa wybuchła po oskarżeniu Harvey’a Weinstein’a, amerykańskiego producenta filmowego. Filmy wyprodukowane przez jego studio zostały nagrodzone Oscarami ponad 80 razy. W tym samym roku, fotografka Valentine Monnier, ośmielona ruchem #MeToo, oskarżyła Romana Polańskiego o gwałt, opowiadając swoją historię we francuskim dzienniku „Le Parisien”. Nie zgłosiła jednak gwałtu na policję. Procesy sądowe ciągną̨ się̨ za Polańskim od dawna, bo już w 1977 roku zarzucono mu gwałt na trzynastoletniej modelce, Samanthy Gailey. Ruch #MeToo zachęca ofiary przemocy seksualnej do zabrania głosu w swojej sprawie. Podczas pierwszej doby funkcjonowania akcji na samym Facebooku hasztagu #MeToo użyło ponad 4 miliony internautów.

„Fuksówka” w polskich szkołach

Szkoły teatralne do niedawna przeprowadzały tak zwaną „fuksówkę”, która co roku była formą witania świeżaków i przystosowania ich do życia aktorskiego. Tradycja ta polegała na stawianiu zadań studentom pierwszego roku, które musieli wykonać – miał to być swoisty „chrzest” pierwszaków. Zadania, wymyślane przez starszych studentów, mogły dotyczyć czegokolwiek. Pomysły artystów potrafiły być oczywiście bardzo kreatywne. Niektórzy mieli chodzić z przyczepioną do ubrania kartką ze śmiesznym napisem, inni mieli śledzić któregoś z wykładowców do samego domu, jeszcze inni mieli stać na baczność przez całą noc. Do uczestnictwa w fuksówce przyznał się Bartosz Bielenia, aktor znany z filmu „Boże Ciało”. Na swoim profilu na Facebook’u napisał: „Jestem sprawcą przemocy. Brałem udział w wielu fuksówkach. Jako „car”, a następnie jako mniej lub bardziej bierny świadek”. Tradycja polskich szkół teatralnych angażowała niemal większość studentów. W minionym roku, rektor Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, Dorota Segda ogłosiła oficjalny zakaz prowadzenia tego typu aktywności. Wypowiadając się w imieniu uczelni oznajmiła, że: „Fuksówka jest ostatnim reliktem czasów, w których można było bezkarnie wykorzystywać swoją pozycję po to, żeby tresować, a często nawet upokarzać młodszych kolegów. Nazywanie tego zjawiska tradycją jest nieporozumieniem. „Fala” w wojsku to tradycja czy przestępstwo? Moje osobiste wspomnienia z pierwszego roku studiów związane z tym procederem są traumatyczne. A znam wiele gorszych przypadków niż̇ mój…”.Ten obyczaj przez wiele pokoleń siał w aktorach przekonanie, że starszym i bardziej doświadczonym należy się większy szacunek, utwierdzał przemocowe normy pracy.

Sztuka jest dziedziną, w której bardzo trudno jest wyznaczyć granice – nauka tego rzemiosła polega między innymi na wywoływaniu i obcowaniu z najróżniejszymi stanami emocjonalnymi. Środki kształcenia, wykorzystywane przez teatralnych pedagogów, nie są więc zwyczajnymi metodami nauczania. Szkoły artystyczne przechodzą wewnętrzną rewolucję, nagłaśniając problem przemocy w środowisku teatralnym. Dyskusja ta może skutkować bardzo wyczekiwanymi zmianami na planach filmowych, w kulisach teatrów, ale przede wszystkim w mentalności artystów.

Michalina BRZUSKA