(Nie)dziennikarz przyjęty i usunięty

Krzysztof Skowroński podpisał legitymację SDP dla Jacka Międlara przypadkiem?
Źródło: Flickr.com/mediawnet

„Miło mi, dziękuję za docenienie i zaufanie” – napisał Jacek Międlar, publikując na swoim profilu na Twitterze zdjęcie legitymacji Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. SDP to najstarsza organizacja zrzeszająca polskich dziennikarzy, której podstawowymi celami statutowymi są dbanie o rzetelne informowanie społeczeństwa oraz o etykę zawodową dziennikarzy. Jak to się stało, że ktoś, kto szerzy swoje antysemickie, rasistowskie i neofaszystowskie idee, trafił do tego stowarzyszenia?

Jacek Międlar to były ksiądz, który w atmosferze skandalu odszedł ze Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Przełożeni kościelni próbowali zdyscyplinować młodego duchownego, zakazując mu wystąpień publicznych i przenosząc z parafii do parafii. Oskarżano go o nacjonalistyczne wystąpienia i uprawianie polityki z ambony. Kiedy policja badała, czy szerzył mowę nienawiści podczas głośnego kazania z okazji rocznicy założenia ONR, Międlar odszedł ze stanu duchownego. Jest autorem autobiografii „Moja walka o prawdę. Wyznania byłego księdza”. Jej sprzedaż została zablokowania w sieci sklepów Empik ze względu na szerzenie mowy nienawiści. Międlar opowiada w niej, że dopiero zrzucając sutannę, stał się wolny. Ma na myśli nie tylko ograniczenia w wypowiadaniu się, które chcieli nałożyć na niego zwierzchnicy, ale też to, że założył rodzinę. Jego książka pełna jest homofobicznych i antysemickich treści. 

Wielu dziennikarzy ze zdumieniem przyjęło informację, że Jacek Międlar został przyjęty do SDP. Jeden z nich nazwał przynależność byłego księdza do organizacji wstydem i hańbą. Prezes SDP wydał oświadczenie, w którym twierdził, że podpisał legitymację przez pomyłkę. Ponadto sprawdził tryb i okoliczności przyjęcia Międlara do SDP. Ustalono, że został on przyjęty przez Oddział Dolnośląski SDP, który pominął zapisane w statucie procedury. Brakować miało też opinii Komisji Członkowskiej Oddziału oraz uchwały Zarządu Oddziału, co zdaniem prezesa unieważnia cały proces. Jednak sam Międlar upublicznił na Twitterze skan opinii Komisji Członkowskiej z uzasadnieniem. Głos w sprawie zabrał też przewodniczący tej komisji, Robert Błaszak, który przyznał, że został świadomie pominięty w sprawie Jacka Międlara, co jest ewidentnym naruszeniem statutu. Zwrócił też uwagę na to, że dyskusja na temat przyjęcia Międlara do SDP była podejmowana już siedem miesięcy temu. Jan Poniatowski, prezes oddziału, miał wtedy nie widzieć przeciwwskazań co do przyjęcia Międlara, ale Błaszak powiedział, że definitywnie tej kandydatury nie poprze. Sam Poniatowski, odpowiadając na pytanie, powiedział: „Tak. Przyjęliśmy go, bo jest pandemia, bo jest dziennikarzem, napisał książkę, prowadzi portal internetowy. A w ogóle to on niepotrzebnie upublicznił legitymację i media lewicowe to rozdmuchały”. Błaszak o sprawie poinformował komisję rewizyjną, zarząd główny i członków oddziału.

Zarząd główny SDP podjął uchwałę stwierdzającą, że Jacek Międlar nie jest członkiem organizacji. Prezes Krzysztof Skowroński zauważył, że kontrowersje, które wzbudziła ta sytuacja, ukazują, jak bardzo potrzebujemy dyskusji na temat zdefiniowania zawodu dziennikarza. Jednak pojawiły się w stowarzyszeniu osoby, które przestały ufać prezesowi. Ośmioro dziennikarzy będących członkami SDP podpisało oświadczenie, w którym domagają się ustąpienia Skowrońskiego z funkcji prezesa. Według nich wykazuje on zbyt mało troski o stowarzyszenie. Według Poniatowskiego Międlar mógłby zaskarżyć odmowną decyzję do sądu, gdyż każdy ma prawo do swoich poglądów i przekonań. Wyjaśnia on, że SDP kieruje się wolnością słowa, która nie powinna jednak nikogo urażać i że zarząd nie znalazł dowodów na antysemityzm byłego księdza, ponieważ ten nie ma wyroków za takie wypowiedzi. Międlar mówiący o „otumanionym żydowskim motłochu” oraz „żydowskim nowotworze” nigdy nie został ukarany za swoje słowa, a ciągnące się przez cztery lata śledztwo w sprawie rasistowskich przemówień zostało umorzone przez prokuraturę.

Monika LISIAK