Co się stanie z OFE?

Nasze pieniądze czeka sporo zawirowań. Źródło: pixabay.com

System emerytalny, w którym partycypują Polacy odprowadzający składki, budzi wiele kontrowersji. Nierzadko staje się powodem nie tylko ludzkich dramatów, lecz także dyskusji – czy w takim kształcie jest nam on w ogóle potrzebny? Jedna z form odprowadzania składek na poczet przyszłych emerytur, czyli Otwarte Fundusze Emerytalne, będzie przedmiotem kolejnych zmian. Czym w ogóle jest OFE? 

Otwarte Fundusze Emerytalne to pewna część całego systemu, w ramach którego osoba w Polsce odprowadza składki emerytalne. Została ona określona mianem „kapitałowej”, co oznacza mniej więcej tyle, że przez określony czas pieniądze te nie znajdują się bezpośrednio w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych, lecz są inwestowane. Do ZUS-u trafiają dopiero w okolicach 10 lat przed osiągnięciem przez daną osobę wieku emerytalnego. Co istotne, system OFE nie dotyczy każdego – obowiązkowo znalazły się w nim osoby urodzone po 31 grudnia 1968 roku, rozpoczynające pracę między 1998 a 2014 rokiem. Ważna zmiana nastąpiła właśnie w 2014 roku, kiedy to odprowadzanie składek przestało być obowiązkowe.


Po co likwidacja?

Pierwszy plan zmian dotyczących OFE powstał jeszcze za rządów Donalda Tuska. Obecnie tym tematem zajmuje się rząd Mateusza Morawieckiego. Reforma zaplanowana na połowę 2020 roku musiała poczekać i teraz przewiduje się, że zacznie obowiązywać od 1 czerwca. Dotyczy ona likwidacji OFE. Nagromadzone środki zostaną przekazane do IKE (Indywidualne Konto Emerytalne) lub bezpośrednio do ZUS-u. Jaka jest zatem różnica? Dość znacząca, gdy wgłębimy się w szczegóły. Przejście pieniędzy bezpośrednio do ZUS-u tak naprawdę nie różni się niczym od tego, gdybyśmy od samego początku właśnie tam zbierali fundusze na poczet przyszłej emerytury. Abstrahując zupełnie od naszej oceny systemu emerytalnego, to właśnie tam znalazłyby się zasoby i wpłynęłyby one na wysokość przyszłego świadczenia. Nieco inaczej jest w przypadku IKE. To „konto” stanowi swego rodzaju substytut znanego OFE, z jedną jednak różnicą. Inwestycje naszymi pieniędzmi będą odbywać się wyłącznie w obrębie spółek skarbu państwa.


Zmiany kosmetyczne

Co ciekawe, za inwestowanie środków z konta IKE odpowiedzialne będą te same podmioty, co w przypadku OFE. Istnieje jeszcze jedna różnica, dotycząca prawnego umocowania naszych pieniędzy – w przypadku OFE, środki nagromadzone przez nas miały status pieniędzy „publicznych”. W przypadku IKE oszczędności mają status środków prywatnych. Nazywanie ich w ten sposób jest jednak pewnego rodzaju nadużyciem, ponieważ nie możemy nimi dowolnie dysponować, aż do czasu faktycznego przejścia na emeryturę. Wówczas można je wypłacić od razu lub w ratach, jako dodatek do świadczenia emerytalnego ZUS – na to konto i tak będą pobierane składki i wypłacane zeń emerytury. 
Warto jednak zwrócić uwagę na jeden, acz bardzo istotny szczegół – budzący chyba najwięcej kontrowersji. Jako że każdy będzie mieć wybór między przekazaniem środków do IKE bądź ZUS-u, z decyzją tą będzie wiązać się, a jakże, podatek. Pieniądze przekazane bezpośrednio do ZUS-u zostaną przeniesione w całości, czyli nastąpi przekaz w wysokości 100% zasobów nagromadzonych w OFE. Jeżeli jednak zadecydujemy o przekazaniu ich do IKE, potrącona zostanie opłata w wysokości 15%. Oznacza to, że państwo zabierze przeciętnemu obywatelowi 1,5 tysiąca złotych. Oczywiście w pełni legalnie.


Powoli brakuje sił

W tym momencie wielu z nas chciałoby załamać ręce i zapytać się – dlaczego? Czasami można odnieść wrażenie, że opodatkowujemy w Polsce nie tylko wszystko, ale i czasami więcej niż jeden raz. Na pierwszy rzut oka może się to wydawać przynajmniej trochę akceptowalne – ot, operacja finansowa, to i państwo chce coś dla siebie. Tak samo jak płacimy akcyzy, VAT-y, cła i podatki dochodowe. Jednakże w tym wypadku mowa o pieniądzach, które zabrano nam z naszej wypłaty. Obok tego zabrano składki zdrowotne i podatek dochodowy, dlatego mowa o środkach, które same w sobie stanowiły gros opłat i danin. Jakim prawem mają być one opodatkowane ponownie? Takim samym, jakim opodatkowane są emerytury. 
Okazuje się jednak, że większość obywateli nie ma z tym najmniejszego problemu. Czy jest to wina braku podstawowej edukacji ekonomicznej? W pewnym sensie tak. Jednak ten brak stanowi bardzo poważny oręż w rękach władzy, która w dziecinnie łatwy sposób może osiągać zamierzone cele. Wyobraźmy sobie sytuację, w której najpierw każemy ludziom płacić przez całe życie składki emerytalne. Później, na skutek różnych zmian dziejowych, słabszej kondycji ekonomicznej i tym podobnych, dajemy tym ludziom emerytury – dość niskie, nierzadko żałosne. Oczywiście, od świadczeń tych pobieramy podatek. A później bohatersko ofiarujemy im dodatkowe, trzynaste świadczenie w roku. Obiecujemy też czternaste. Tłumy szaleją! Brzmi fantastycznie? Witamy w Polsce.

Dawid SZAFRANIAK