Cyfrowe uderzenie służb?

Paweł Kukiz nie chce, ale musi stanąć na czele komisji śledczej ds. inwigilacji. Źródło: flickr.com/ Piotr Drabik

Według informacji podanych przez Citizen Lab za pomocą oprogramowania szpiegującego, jakim jest Pegasus, inwigilowano wielu ludzi mniej lub bardziej związanych z polityką. Na nieformalnej liście początkowo pojawili się Krzysztof Brejza, Ewa Wrzosek i Roman Giertych, a im dalej w las, tym więcej nazwisk i instytucji na niej się znalazło. Doniesienia te wzbudziły wielkie zainteresowanie i rozpoczęły dyskusję na temat instrumentów inwigilacji, z jakich korzystały polskie służby.

Do czego w ogóle może służyć to narzędzie? Eksperci są zgodni co do tego, że Pegasusa należy traktować jak cyberbroń. Wskazują, że w polskich realiach prawnych instrument ten nie nadaje się do standardowych działań operacyjnych tj. do takich, których głównym celem jest zbieranie dowodów, które miałyby zostać wykorzystane w procesie sądowym. Podczas posiedzenia Senackiej Komisji Nadzwyczajnej ds. nielegalnej inwigilacji prof. Dobrosława Szumiło-Kulczycka wskazała, że o ile widzi sens w tym, żeby Pegasus był wykorzystywany przez służby wywiadowcze czy walczące z terroryzmem, tak w przypadku CBA tego sensu jej zdaniem nie ma. Dodaje, że polskie sądy powinny co najmniej uznać dowody uzyskane przy jego pomocy za niewiarygodne. Głównym tego powodem jest fakt, iż operator oprogramowania po wejściu do urządzenia ma możliwość edycji wszelkiego rodzaju treści, które się w nim znajdują.

Kontrowersje budzi też sposób, w jaki Pegasus został sfinansowany. Jak udało się ustalić kontrolerom z NIK, pieniądze, za pomocą których zakup miał zostać dokonany, pochodziły z Funduszu Sprawiedliwości. W trakcie jednego z posiedzeń Senackiej Komisji wypowiedzieli się były i obecny Prezes NIK. Marian Banaś stwierdził, że w trakcie kontroli wykonania budżetu państwa za rok 2017 kontrolerzy dotarli do bardzo ciekawych dokumentów. Według tego, co się w nich znajdowało, CBA miało zostać wsparte kwotą 25 mln złotych właśnie z Funduszu Sprawiedliwości na zakup środków techniki operacyjnej. Czym te środki miały być? Nie wiadomo, ponieważ NIK nie uzyskał takiej informacji. Krzysztof Kwiatkowski dodał, że, jak sądzi, mieliśmy wtedy do czynienia z pierwszym w historii III RP nielegalnym nabyciem instrumentu do inwigilacji obywateli przez służby specjalne.

Kogo i dlaczego służby inwigilowały? Do wspomnianych już osób, które znajdują się w opozycji politycznej lub tych chcących badać nielegalne działania władzy, dołączyły kolejne i wbrew pozorom nie są to tylko ludzie wpisujący się w powyższe kategorie. Przede wszystkim należy zacząć od Najwyższej Izby Kontroli. Jak ustaliło RMF FM, w NIK miało być zainfekowanych ponad 500 urządzeń mobilnych, a wzmożone okresy inwigilacji urzędników z tej instytucji miały mieć miejsce w czasie  ważnych dla partii rządzącej kontroli m.in. w trakcie wyborów kopertowych. Przy pomocy Pegasusa mieli być też szpiegowani byli politycy PiS. Chodzi tutaj o byłego rzecznika partii Adama Hofmana oraz byłego ministra skarbu państwa Dawida Jackiewicza. Powodów kontroli tych dwóch możemy się tylko domyślać, niemniej jednak sama ich potencjalna infiltracja przypomina stalinowską zasadę – najwyższą formą zaufania jest kontrola.

Ciekawym sposobem ataku cyfrowego jest też spoofing, czyli po prostu podszywanie się pod innego użytkownika przy pomocy jego urządzenia albo jego numeru identyfikacyjnego w systemie informatycznym lub telefonicznym. Celami tych ataków w ostatnich tygodniach stało się kilka osób związanych z opozycją. Córka mecenasa Romana Giertycha miała dostać telefon z kancelarii Jacka Dubois, w którym jawnie sugerowano, że na życie jej ojca zostanie w najbliższym czasie przeprowadzony zamach. Kolejne groźby odebrania życia oraz obelgi związane z promocją szczepień przeciwko COVID-19 miały trafić do posłanki Hanny Gill-Piątek z telefonu Szymona Hołowni. Telefon z infolinii CBA, informujący o rzekomej śmierci syna, dostał z kolei prof. Marcin Matczak, o czym napisał na Twitterze.

Nie są to oczywiście wszystkie osoby, które stały się ofiarami Pegasusa lub spoofingu. Oprócz powstałej w Senacie Komisji Nadzwyczajnej, zarówno w kuluarach parlamentarnych, jak i mediach coraz częściej mówi się o powołaniu Komisji Śledczej. Zakresem zainteresowania jej członków miałyby być procesy inwigilacji obywateli na przestrzeni lat 2005-2021. Jawnie zainteresowany powstaniem Komisji jest Paweł Kukiz, który w rozmowie z Robertem Mazurkiem powiedział: „nie chciałem i nie chcę być w tej Komisji, ale muszę w niej być” i proponuje, żeby miejsca w niej podzielić po równo między opozycję i Zjednoczoną Prawicę, a głos decydujący i stanowisko przewodniczącego dostał on sam. Ostatecznie złożył wniosek o jej powstanie w Sejmie.

Adam BRATKA

*Tekst oddany do druku 13 lutego