W sobotę piątego lutego odbyła się premiera bardzo głośnego i wyczekiwanego spektaklu „Śmierć Jana Pawła II”. Teatr Polski w Poznaniu nie po raz pierwszy bierze na teatralny warsztat trudny, ale także bardzo kontrowersyjny temat. Mózgiem operacji był Jakub Skrzywanek, ambitny reżyser młodego pokolenia, który na swoim koncie ma już spektakle takie jak „Mein Kampf” czy „Opowieści niemoralne”. Jego najnowsze dzieło przyniosło mu jednak zdecydowanie największy rozgłos, bo jak sam mówi w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”: „Media katolickie zaatakowały mnie już przed premierą”.
Postać Jana Pawła II przewija się w polskich spektaklach teatralnych, a kulturze narodowej funkcjonuje jako symbol polskości (sarkastycznie i całkowicie poważnie). Zaproponowany przez Teatr Polski spektakl jest pierwszym widowiskiem całkowicie poświęconym papieżowi a precyzyjniej – jego śmierci. „Śmierć Jana Pawła II” można nazwać teatralnym dokumentem, ponieważ rzeczywistość przedstawiana na scenie oddana jest w sposób bardzo naturalistyczny, pokazuje się w niej przerażająco smutny stan agonalny – ostatnie chwile życia papieża. Na ekranach znajdujących się przy scenie można przeczytać prawdziwe opinie lekarzy, które z biegiem spektaklu przybierają formę coraz tragiczniejszych prognoz.
O dokumentalnym charakterze „Śmierci Jana Pawła II” świadczy także czas, który na scenie teatru polskiego płynie niemal 1:1, co przekonuje widzów o realności oglądanych wydarzeń. Co więcej, w spektaklu nie znajdziecie jakichkolwiek kontrowersyjnych wzmianek o papieżu – nie poruszono tematów, których mógłby obawiać się Kościół Katolicki. Skupiono się przede wszystkim na mitycznym fenomenie Karola Wojtyły oraz jego wielkim, czasem absurdalnym, wpływie na Polaków. Regularnym przerywnikiem scen były krótkie filmiki, wyświetlane na półprzezroczystej zasłonie. Na nagraniach występowali ludzie, wspominający moment śmierci Jana Pawła II – i to właśnie ten element stał się kwintesencją przesłania całego spektaklu. Majstersztyk polega na tym, jak różnie proponowana treść może zostać przez widza odebrana. Jedni się wzruszą, drudzy pośmieją. Ta sztuczka, którą zastosował Jakub Skrzywanek, jest wyrazem bardzo dobrze przemyślanej, wyważonej oraz podskórnej krytyki bezrefleksyjnej gloryfikacji papieża. Można powiedzieć, że spektakl jest prześmiewczy, ale tylko dla wtajemniczonych.
Należy zwrócić uwagę na znakomitą grę aktorską Michała Kalety, który niezwykle realistycznie wcielił się w trudną rolę umierającego papieża. Aktor musiał udźwignąć nie tylko intensywne emocje ostatnich chwil Karola Wojtyły, ale także wierne odwzorować oznaki choroby, w tym bezwładność ciała. Generalnie rzecz ujmując, obraz stworzony przez Kaletę jest dla oka widza potężnie przygnębiający, co sprawia, że odbiór spektaklu staje się przeżyciem wielokrotnie bardziej złożonym. Z jednej strony, widzimy świętość oraz ikonę katolicyzmu, której współczujemy, a z drugiej strony zdajemy sobie sprawę, jak sztucznie napompowana mogła być figura papieża.
Cała sztuka zanurzona jest głęboko w realiach kościelnych – scenom towarzyszą rozlegające się bicie dzwonów, pieśni oraz modlitwy. Pod koniec spektaklu (uwaga, mały spoiler!) jeden z kardynałów zaprasza zebranych wiernych do uczczenia śmierci Ojca Świętego. Dochodzi do bezpośredniej interakcji widza z aktorami, która dla wielu odbiorców może okazać się zaskakująca. Na dodatek, przy wyjściu z teatru można zakupić pamiątki – magnesy, pocztówki, a nawet koszulki ze zdjęciem martwego Jana Pawła II. Ten stuminutowy spektakl to z pewnością doświadczenie, którego nie sposób szybko zapomnieć, a z teoretycznego punktu widzenia, jest on po prostu mistrzowską wariacją na temat Watykanu i jego potężnego wpływu na wiernych.
Michalina BRZUSKA