Młodzi, pomysłowi i zakochani w animacji. Pixar otwiera się na różnorodność

Różnorodność SparkShorts dostrzegalna jest zarówno w treści, jak i formie
Źródło: kolaż własny/materiały promocyjne The Walt Disney
Company

– Zastanawialiśmy się jak tchnąć w filmy nowe pomysły i zaangażować do nich osoby, które wydały nam się wyjątkowo interesujące. Które miały coś ciekawego do powiedzenia – tłumaczył w dokumencie „Spark Story: Zabłysnąć w Pixarze” Pete Docter, wybitny reżyser i dyrektor kreatywny w Pixar Animation Studios. Tak powstał projekt reżyserski SparkShorts, który był tyleż powiewem świeżości, co próbą wyjścia naprzeciw nowemu pokoleniu animatorów i zwrócenia uwagi na ich wyjątkowe opowieści.

W ramach SparkShorts wyprodukowano dotychczas dziesięć krótkometrażowych filmów. Powstałe pod jednym szyldem animacje trudno ze sobą porównywać, gdyż podobieństwa między nimi są na ogół niedostrzegalne dla oka. To, co je łączy, to autorskość, która wybrzmiewa w każdej produkcji. Obyczajowa opowieść o wchodzeniu w dorosłość, komedia o trudach coming outu, czy też na wpół fantastyczna historia o przełamywaniu oczekiwań patriarchalnego społeczeństwa powstały zgodnie z ideą udzielenia głosu artystom, którzy dotychczas krzątali się na drugim planie.

Z ograniczonym budżetem i sześcioma miesiącami na realizację własnych pomysłów wytypowani przez włodarzy studia animatorzy mieli okazję rozwinąć skrzydła. Rozpiętość tematyczna i gatunkowa krótkometrażówek wchodzących w skład SparkShorts zaskakuje swoją wielkością. Owa różnorodność jest największym atutem projektu, który łączy postacie z różnych środowisk, o rożnym pochodzeniu i odmiennym spojrzeniu na rzeczywistość. We wspomnianym na wstępie dokumencie Pete Docter wspomina o swoim dzieciństwie na białych przedmieściach w Minnesocie i bohaterach, którzy mu wówczas towarzyszyli – nie dziwi, że podobnie jak reżyser „W głowie się nie mieści” byli zazwyczaj białymi mężczyznami. Reprezentacja ma znaczenie, lecz ta ekranowa jest zaledwie półśrodkiem. Niezbędne jest zadbanie o koniunkturę, która umożliwi otwarcie się świata filmu na reprezentację najważniejszą – tę wewnątrz producenckich struktur. SparkShorts jest iskierką, od której może powstać płomień zmian.

Różnorodność w produkcjach pixarowej inicjatywy nie jest pustym frazesem. Twórcy przyglądają się problemom wchodzących w dorosłość czarnoskórych nastolatek, uciążliwym losom imigranckich rodzin, które porzucają bliskich w podróży ku lepszej jakości życia, neuroróżnorodności, której powszechna świadomość jest wciąż w powijakach czy strachowi przed ostracyzmem ze strony bliskich. Dotykane problemy dotyczą różnych grup społecznych, dzięki czemu animacja staje się medium, w którym jak w soczewce odbijają się marzenia i lęki nas wszystkich – w całej naszej niejednorodności. Artyści nie unikają trudnych tematów, lecz zgodnie z pixarowymi prawidłami umieszczają opowieści w familijnych ramach. Nie służy to bynajmniej infantylizacji przekazu, lecz otwarciu się na największą możliwą grupę odbiorców.

Różnorodność tematyczna znajduje odzwierciedlenie w warstwie formalnej. Animatorzy korzystają z dobrodziejstw animacji komputerowej równie często, co zwracają się ku klasycznym technikom. Seria SparkShorts doskonale oddaje możliwości, które drzemią w animowanym medium, będąc pokazem twórczego animuszu i nieskrępowanej wyobraźni. Ekspresyjna kreska „Norki”, wyjątkowa stylizacja „Dwadzieścia z hakiem” czy zanurzenie w queerowej ikonografii „Out” doskonale oddają plastyczność animacji, której artystyczne bogactwo jest nieocenione.

W treści sparkshortów dostrzegalne są inspiracje szeregiem popkulturowych fenomenów. „Dwadzieścia z hakiem” to opowieść w duchu czarnego feminizmu rodem z „Niepewnych” Issy Rae; „Pociąg do wolności” przypomina zagubiony epizod „Miłości, śmierci i robotów”, natomiast atmosfera niesamowitości „Z wiatrem” przywodzi na myśl najciekawsze odsłony „Strefy mroku”. Krótkie metraże twórców uczestniczących w programie animatorów są na wskroś autorskie, a zatem nad wyraz osobiste. – Nasze światy są różnorodne – oświadcza w „Spark Story: Zabłysnąć w Pixarze” Louis Gonzalez reżyser „Baby”. Szczęście, że słowa animatora znalazły w końcu odzwierciedlenie w sztuce.

Remigiusz RÓŻAŃSKI