Bar mleczny – tanio i (nie)zdrowo? Sylwia Spurek chce ich likwidacji

Czy bary mleczne powinny zostać zlikwidowane?
Źródło: pixabay.com

Talerz pełen klusek z kotletem schabowym, do tego buraczki i kompot jak u babci. Tradycyjne obiady domowe to domena barów mlecznych, w których można zjeść ciepły posiłek w przystępnej dla każdego cenie. Europosłanka Sylwia Spurek chce jednak ich likwidacji. Jaki jest tego powód?

Poznańska europosłanka znana jest ze sprzeciwu wobec reklam mięsa i mleka, badań na zwierzętach, łowiectwa, wędkarstwa i jeździectwa. Dodatkowo Sylwia Spurek promuje dietę wegańską i od lat walczy z przemysłem hodowlanym i cierpieniem zwierząt. O aktywistce ostatnio zrobiło się głośno po kontrowersyjnym wywiadzie, którego udzieliła dla „Super Expressu”.

 –  Musimy skończyć z promocją mięsa, mleka, jaj za publiczne pieniądze. Do likwidacji są fundusze promocji takich produktów, do likwidacji jest też program „Szklanka mleka” w szkole, ale również bary mleczne w obecnej formule – mówiła Sylwia Spurek w rozmowie z „Super Expressem”. – Chcę pokazać wszystkim partiom politycznym i PiS, i opozycji, że sektor hodowlany to tykająca bomba i społeczna, i środowiskowa – dodawała. Europosłanka stwierdziła również, iż jej zdaniem każdy, bez względu na zasobność portfela, powinien mieć prawo do zdrowej żywności. Dlatego bary mleczne w obecnej formie powinny zostać zlikwidowane, a na rządowe dofinansowanie powinny liczyć bary wegańskie, oferujące etyczną i zdrową żywność.

„Jedzenie jak u mamy”

Bary mleczne to lokale gastronomiczne oferujące swoim klientom „domowe posiłki” tradycyjnej kuchni polskiej. Zupy, kotlety schabowe, pierogi, kluski czy gołąbki to powszechnie dostępne dania w ofercie barów mlecznych w Poznaniu. – Lokale tego typu wyróżniają się przede wszystkim ceną. W naszym barze można zjeść smacznie, ale i tanio, a to jest szczególnie ważne w okresie drożyzny.  Naszymi klientami są w szczególności osoby starsze i ubogie, często też samotne, dla których przyjście tutaj to okazja do spotkania znajomych twarzy i zjedzenia ciepłego posiłku dobrego na kieszeń emeryta – mówi „Fenestrze” pani Elżbieta, kelnerka w barze mlecznym na Jeżycach.

– Wiadomo, że jedzenie w barze mlecznym to nie są dania jak z pięciogwiazdkowej restauracji. Zamysł takich miejsc jest prosty – ma być tanio i smacznie, żeby każdy, nawet bezdomny z ulicy, mógł od czasu do czasu zjeść ciepły posiłek. Prowadziłem bar mleczny razem z żoną przez blisko 10 lat, pandemia zmusiła nas do zamknięcia lokalu. Jednak dalej uważam, że takie miejsca są potrzebne, chociażby po to, żeby najubożsi i samotni ludzie mogli zjeść jedzenie jak u mamy – mówi nam pan Adrian, który przed pandemią prowadził swój bar mleczny w miejscowości pod Poznaniem. – W Polsce mamy obecnie kryzys ekonomiczny, ludzi nie stać na ekologiczną rewolucję jedzeniową, bo nie stać ich na podstawowe rzeczy. Rozumiem postulaty pani Spurek, ale to zły czas na tak drastyczne kroki – dodaje.

Kiedyś bary mleczne słynęły z niskich cen. Czy nadal tak jest?
Źródło: fot. Maciej Janiec/Flickr.com

Bary mleczne ratunkiem dla portfela?

Poznańskie bary mleczne cieszą się niesłabnącą popularnością wśród osób w każdym wieku. Jednak tego typu lokale gastronomiczne również dotknęła inflacja.Bary mleczne to nie jest już miejsce dla ubogich, starszych ludzi. Jak patrzę na ceny, to aż mnie serce boli. Jestem seniorką, mam 78 lat i regularnie jadałam posiłki w takich barach, ale obecnie ceny są przerażające. Mam 1680 zł emerytury, z której muszę zapłacić za mieszkanie, jedzenie i leki. Mieszkam sama i nie mam bliskiej rodziny, dlatego praktycznym rozwiązaniem dla mnie było jedzenie w barach mlecznych, gdzie było tanio i smacznie. Teraz już nie stać mnie na obiad za 28 zł, który jeszcze rok temu kosztowałby mnie połowę mniej – mówi ze smutkiem pani Felicja Maciejczyk.

– Miejsca takie jak bary mleczne zawsze były dobrą inicjatywą dla wszystkich tych, którzy nie mają zbytnio pieniędzy, a chcą się najeść. Dla osób z niskimi zarobkami mało istotna jest ekologiczna jakość jedzenia. Chcą zjeść ciepły posiłek i nie odczuwać głodu, i takie miejsca dają im taką możliwości. Oczywiście ceny w barach mlecznych z powodu inflacji wzrosły, podobnie jak wszędzie, ale myślę, że nadal jest to dobra alternatywa dla osób starszych, ubogich, czy nawet studentów takich jak ja – mówi z kolei Oliwia Graczyk.

Bary mleczne to częsty wybór studentów, którzy w przerwie od nauki chcą zjeść domowy posiłek na studencką kieszeń. – Jako student w Poznaniu zdarzało mi się jadać w tego typu barach. Jest smacznie, porcje są duże i jest tanio. Co do jakości posiłków to moim zdaniem nie można generalizować barów mlecznych jako knajp z gorszym jakościowo jedzeniem, ponieważ jest to indywidualna kwestia danej restauracji, a nie konkretnej grupy lokali. Taki argument jak niezdrowe jedzenie w barach mlecznych nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość – mówi Jan Knopik, który od pięciu lat studiuje w Poznaniu. – Bary mleczne są wygodną alternatywą dla studentów, jak również ludzi, którzy nie mogą sobie pozwolić na wyjście do droższych restauracji. To dobre miejsce, żeby zjeść, zwłaszcza gdy sami nie mamy czasu na gotowanie – dodaje.

Postulaty Sylwii Spurek są zrozumiałą formą walki o ekologię, jednak w obliczu ogromnego kryzysu ekonomicznego i trudnej sytuacji finansowej Polaków pomysł zamknięcia barów mlecznych i pozbawienia ludzi możliwości zjedzenia ciepłego posiłku stosunkowo niskim kosztem dla wielu wydaje się irracjonalny. Warto jednak w przyszłości zastanowić się nad wegańskimi opcjami w takich lokalach, tak, żeby było zdrowiej.

Izabela SULOWSKA