HIV to nie wyrok śmierci – to coś, z czym się żyje

Karol Ludwikowski opowiada o swoim statusie i doświadczeniu w życiu z HIV w social mediach
Źródło: fot. Karol Ludwikowski

1 grudnia to Światowy Dzień Walki z AIDS. Chociaż od rozpoczęcia epidemii minęło 41 lat, to wokół HIV wciąż krąży wiele krzywdzących stereotypów. Brakuje też świadomości na temat zdobyczy medycyny, które zmieniły tę diagnozę z wyroku śmierci na przewlekłą niezdrową kondycję, która odpowiednio leczona nie stanowi większego zagrożenia.

WHO szacuje, że od 1981 roku z powodu AIDS zmarło blisko 40 milionów osób. Z wirusem HIV żyje według danych z 2021 roku 38,4 miliona osób. Historia tej epidemii często kojarzy nam się ze znanymi osobami takimi jak Freddie Mercury czy Rock Hudson. Ogólnospołeczna wiedza na ten temat jest jednak niedostateczna.

Na początku warto przypomnieć różnicę pomiędzy HIV i AIDS, terminami, które są często (błędnie) stosowane zamiennie. HIV to sam wirus, natomiast AIDS to choroba, do której prowadzi po latach niewykryte i nieleczone zakażenie. Polega na tak silnym osłabieniu odporności organizmu, że nie jest on w stanie bronić się przed „codziennymi” zagrożeniami. W przypadku diagnozowania HIV najważniejsze jest testowanie się. Objawy są całkowicie niemiarodajne, nie występują u wszystkich i przypominają często przeziębienie. Te poważne i jednoznaczne, pojawiają się późno, najczęściej już na etapie wystąpienia AIDS.

Wirus nie zna granic, płci, orientacji, klasy społecznej. Przykładowo, według danych Terrance Higgins Trust, w 2020 roku, najwięcej nowych zakażeń HIV w Wielkiej Brytanii przypadało na stosunki heteroseksualne.

Jak chronić się przed HIV? Najprostszym rozwiązaniem jest stosowanie prezerwatyw podczas uprawiania seksu analnego i waginalnego. Według danych dostępnych na stronach CDC lub HIV.gov seks oralny bez zabezpieczeń stanowi minimalne ryzyko, nie istnieje ono natomiast wcale przy całowaniu czy wzajemnej masturbacji. Ryzykowne jest za to korzystanie z tych samych igieł i strzykawek (np. przy przyjmowaniu narkotyków). Warto wiedzieć, że do zakażenia może dojść jedynie, gdy osoba z HIV ma wysoki poziom wiremii, czyli, mówiąc najprościej, dużo wirusa we krwi. Od 2016 roku obowiązuje ważny, naukowy konsensus, znany w skrócie jako U=U (niewykrywalny=nieprzekazywalny). Osoba z HIV, która regularnie przyjmuje leki, po kilku miesiącach staje się „niewykrywalna”. Oznacza to, że ilość wirusa jest w jej organizmie tak niska, że w żaden sposób nie jest możliwe przekazanie go dalej, nawet bez stosowania zabezpieczeń podczas seksu. Leki umożliwiają też długie i zdrowe życie. Wcześnie wykryty i leczony HIV nigdy nie przerodzi się w AIDS. Współcześnie oczekiwana długość życia osoby seropozytywnej nie odbiega od średniej populacji. Leczenie to najczęściej jedna tabletka dziennie i wizyta kontrolna co kilka miesięcy. Przed zakażeniem HIV można się też chronić farmakologicznie. W przypadku ryzykownej sytuacji możemy zgłosić się po PEP, czyli antywirusowe leczenie, które rozpoczęte w ciągu maksymalnie 72 godzin od zdarzenia, uniemożliwi zakażenie HIV. Coraz popularniejszą metodą jest PrEP, czyli przyjmowane regularnie tabletki, które działają trochę jak antykoncepcja, blokując przenikanie wirusa do komórek i jego namnażanie, tym samym (według danych CDC 99% skuteczności) uniemożliwiając zakażenie.

W Polsce z wirusem żyje niecałe 30 tysięcy osób. Wśród nich są Karol Ludwikowski i 32-letni Jacek z Poznania. Karol, który opowiada o swoich doświadczeniach w sieci, tak opisuje życie z HIV: – Na początku bałem się czy będę żył i czy będę miał po co żyć. Musiało minąć parę miesięcy rozmów z lekarzami, bym wreszcie nauczył się funkcjonować na nowo. Strach przeszedł, kiedy przyznałem się do HIV w internecie. Gdyby nie ten jeden moment w ciągu dnia, kiedy muszę wziąć tabletkę, to zapomniałbym o wirusie. Właśnie tak wygląda obecnie życie z HIV, nie musimy rezygnować niemalże z niczego. Mam obie nogi i ręce, pracuję na pełen etat, studiuję zaocznie na WNPiD.

W Polsce codziennie kilka osób dowiaduje się o zakażeniu wirusem HIV
Źródło: zrzut ekranu/YouTube

Podobnie wygląda codzienne życie Jacka: – Nie ma czynności, których teraz nie mogę robić albo przy których muszę uważać – lub odwrotnie, które teraz nagle muszę robić, bo inaczej stan zdrowia ulegnie pogorszeniu. Chyba że jako diametralną zmianę potraktujemy tę jedną darmową tabletkę, którą połykam codziennie o 12:00 – tłumaczy mężczyzna.

Prawdziwym problemem w życiu z HIV bywa dyskryminacja i strach przed odrzuceniem, także w środowisku LGBTQ+. Jacek nie ukrywał swojego statusu na portalach randkowych, przez co spotykał się z uprzedzeniami i mową nienawiści. Jednakże, jak sam zauważa, w większości reakcja ludzi, którymi się otacza była pozytywna. Traktowali go tak jak przedtem, jak gdyby temat jego zdrowia wcale nie został poruszony. I tego właśnie potrzebował najbardziej. Karol, podobnie jak Jacek, zdążył już spotkać się z uprzedzeniami.

– Poza dwiema sytuacjami, gdzie przez HIV zostałem zwolniony z pracy, nie bezpośrednio, ale czułem w rozmowach z szefami, że jest to dla nich pretekst, to nic takiego mnie nie spotkało. Za to znam naprawdę absurdalne przypadki, na przykład pielęgniarek, które zakładały trzy pary rękawiczek przy pobieraniu krwi od pacjenta z HIV – opowiada Karol.

W Poznaniu swój status można zbadać np. w punkcie przy ul. Mickiewicza 5 lub w Przychodni Stonewall na Półwiejskiej. Badania są darmowe lub przeprowadzane za niewielką opłatą. Leczenie HIV jest na wysokim poziomie i podlega refundacji. Do zmiany pozostaje mentalność.

– HIV postrzega się jako coś, czego trzeba się wstydzić, jako karę za seks. Osoby żyjące z HIV widzi się jako gorsze, puszczalskie. Tymczasem może to dotyczyć każdego jak np.  cukrzyca, czy jakiekolwiek inne przewlekłe schorzenie, z tym, że różnica w ich odbiorze jest diametralna – podsumowuje Jacek.

Kacper ZIELENIAK