Posadzić drzewo, zbudować dom i spłodzić syna. Czy to już toksyczna męskość?

Toksyczna męskość utrwala seksizm
Źródło: pexels.com

Czy mężczyzna musi odhaczyć te trzy rzeczy, żeby być prawdziwym mężczyzną? Kim jest ten nieprawdziwy? Ostatnio coraz częściej spotykamy się z terminem toksycznej męskości. Czy jest on wymysłem naszych czasów, czy może funkcjonuje w terminologii nieco dłużej?

Współcześnie coraz trudniej jest nam zdefiniować etos męskości. Może to i dobrze, bo każdy człowiek jest inny. Niestety odnoszę wrażenie, że obecnie nadal uczymy chłopców i mężczyzn, że ich pierwszym zadaniem jest: nie być kobietą. Społeczeństwo niejednokrotnie sugeruje im, że muszą być twardzi, silni i nie wolno im płakać, bo przecież to takie babskie. W tej narracji „zniewieściały” chłopiec nie ma już poszanowania na placu zabaw, a co dopiero „delikatny” mężczyzna w dorosłym życiu. Już od najmłodszych lat dzieci często dowiadują się, co mogą robić dziewczynki, a co chłopcy, czym wypada im się interesować, a czym nie. Więc gdy mały chłopiec zaczyna bawić się lalkami starszej siostry u części społeczeństwa włącza się w głowach alarm, bo przecież chłopcy mogą bawić się tylko autami (tylko kto tak właściwie postanowił?). Wiele osób zabierając temu małemu chłopcu lalkę, uczy go, że bycie opiekuńczym i wrażliwym nie jest dla niego, bo jest to zarezerwowane jedynie dla tej drugiej płci.

Prawdziwa męskość?

Dominacja nad innymi, gniew, brak umiejętności okazywania i przetwarzania emocji oraz przywiązanie do ścisłych ról, ale też zachowań płciowych – to właśnie przykłady toksycznego postępowania, które można zakwalifikować do wachlarza toksycznej męskości. – Na pewno współcześnie toksyczna męskość może stanowić odpowiedź środowisk skrajnie konserwatywnych na zwiększoną aktywność ruchów postulujących bardziej elastyczne kreowanie płci i piętnujących stereotypy płci. Środowiska prawicowe, zwłaszcza te mocno konserwatywne, postrzegają takie podejście jako zagrażające naturalnemu (ich zdaniem) podziałowi na kobiety i mężczyzn – wyjaśnia psycholożka, dr hab. Beata Pająk-Patkowska. Profesorka wspomina też o skłanianiu obywateli, głównie swoich zwolenników do działań, które mają przywrócić tradycyjny obraz męskości i kobiecości. Środowisko konserwatywne podkreśla to w swoich wypowiedziach, w których mowa jest o zagrożeniu „ideologią gender”. W ten sposób skrajni konserwatyści dopuszczają się gloryfikowania cech, które są powiązane właśnie z toksyczną męskością, ponieważ uważają, że „prawdziwy mężczyzna” musi być dominatorem i agresorem.

Wymysł XXI wieku? Niekoniecznie

Okazuje się, że toksyczna męskość nie jest wymysłem dzisiejszych czasów. Jak mówi dr hab. Beata Pająk-Patkowska – ten termin pojawił się w latach 80. i 90. XX wieku. Był odpowiedzią części mężczyzn na drugą falę feminizmu. – Uważali oni, że agresja i frustracja mężczyzn (a więc toksyczna męskość) była odpowiedzią na działania feministek, które miały dążyć do sfeminizowania chłopców/mężczyzn i pozbawienia ich prawdziwej, głębokiej męskości – wojownika i obrońcy. Toksyczna męskość ma kilka twarzy i przejawia się w presji, jaką mogą odczuwać mężczyźni, gdy społeczeństwo wymusza na nich przejawianie zachowań agresywnych, dominację i skrajną niezależność – dodaje psycholożka. Niektórzy toksyczną męskość postrzegają po prostu jako przestrzeganie tradycyjnych męskich ról. Dr hab. Pająk-Patkowska wymienia również, jakie efekty wywołuje to zjawisko – trudność w przejawianiu zachowań i wyrażaniu emocji niepasujących do tego stereotypu, takich jak opiekuńczość, wrażliwość albo empatia.

Hiszpański serial „Samce alfa” ukazuje upadek patriarchatu i mężczyzn próbujących odnaleźć się w nowej sytuacji
Źródło: materiały prasowe

Samce alfa

O toksycznej męskości głośno zrobiło się stosunkowo niedawno. Pojawia się nie tylko coraz więcej artykułów dotyczących tego tematu. Na Netflixie w zeszłym roku pojawił się serial, który porusza ten problem – „Samce alfa”, w reżyserii Alberto i Laury Caballero. Produkcja w ciekawy i jednocześnie komediowy sposób opowiada historię czterech przyjaciół po czterdziestce, którzy tracą dominację, przywileje i swoją tożsamość. Wiele lat temu byli „samcami alfa”, ale świat się zmienił, przez co ich życie wywróciło się do góry nogami – nie mają pracy, nie kontrolują swoich związków ani życia.

Toksyczna męskość ma również odzwierciedlenie w bardziej praktycznej rzeczywistości. Przykładowo we Francji powstała kampania społeczna mająca na celu zwrócenie uwagi na związek między toksycznymi stereotypami męskości a podejmowaniem ryzyka za kierownicą. Jak podaje portal wirtuelanemedia.pl: ,,we Francji 78% zabitych w wypadkach drogowych w 2022 roku to mężczyźni. Stanowili oni również 88% młodych kierowców, którzy zginęli w ubiegłym roku na drodze, a także 93% pijanych kierowców biorących udział w wypadkach”.

Toksyczna męskość opiera się przede wszystkim na seksizmie i mimo że niektórzy twierdzą, że w Polsce i na świecie mamy równouprawnienie i brak uprzedzeń co do płci, raporty sporządzone przez Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju mówią coś zupełnie innego. Według raportu opublikowanego w marcu 2020 roku na całym świecie prawie 50% ludzi uważa, że mężczyźni są lepszymi przywódcami politycznymi, a prawie 90% osób jest uprzedzonych do kobiet. Stereotypy, ograniczenia z nimi związane i przymus dostosowywania się do nich rodzą wiele problemów – zarówno społecznych, jak i psychicznych. W związku z tymi wszystkimi przytłaczającymi danymi, chyba najważniejszą rzeczą, o której mężczyźni powinni pamiętać, jest fakt, że męskość i wrażliwość mogą iść ze sobą w parze.

Julia REMISZ