Wyścig w Ekstraklasie. Kto zostanie mistrzem Polski?

Wśród pretendentów do tytułu mistrza jest Lech Poznań pod wodzą Mariusza Rumaka. fot. Roger Gor/wikimedia commons

Bez dwóch zdań dwudziesta pierwsza kolejka polskiej Ekstraklasy namieszała w tabeli. Różnica punktowa między pierwszym a szóstym miejscem wynosi zaledwie sześć punktów. Tytułu mistrzowskiego broni Raków, który mimo najmniejszej ilosći punktów ma również zaległy mecz. Przed nim w tabeli jest nierówna Legia oraz dwie drużyny, które ostatnio idą jak burza, czyli Pogoń i Lech. Na samym czele znajdują się Jagiellonia i Śląśk, które mimo fantastycznej pierwsze połowy sezonu odczuwają powoli zmęczenie i tracą coraz więcej punktów. 

Z sześciu potencjalnych kandydatów do zdobycia tytułu mistrzowskiego Ekstraklasy w 2024 roku tylko trzech wygrało swój mecz w ostatniej kolejce. W najważniejszym spotkaniu Lech Poznań pokonał na wyjeździe obecnego lidera polskiej ligi, Jagiellonię. Po tym meczu „Kolejorz” zbliżył się do pierwszego miejsca i teraz brakuje mu tylko dwóch punktów . Śląsk Wrocław został natomiast pokonany u siebie przez Stal Mielec po bramce Shkurina, czym udowodnili tylko, że prognozy o możliwej zadyszce drużyny Jacka Magiery były uzasadnione.  Na czele tabeli mogło być jeszcze ciaśniej, jednak swojej okazji nie wykorzystała Legia Warszawa. 15-krotny mistrz Polski zremisował u siebie z walecznym beniaminkiem, Puszczą Niepołomnice, po tym jak w ostatnich minutach piłkę do bramki wbił Maciej Rosołek. Do wyścigu włączył się aktualny mistrz Polski, Raków Częstochowa po tym jak po dwóch bramkach strzelonych po setnej minucie pokonał mistrza remisów, Piasta Gliwice. O swoim pierwszym tytule marzy na pewno Pogoń Szczecin, która po bardzo ważnym zwycięstwie nad Śląskiem, pokonała w ostatniej kolejce Radomiak aż 4:0. Drużyna Jensa Gustafssona wydaje się być naprawdę poważnym kandydatem do zdobycia mistrzostwa pod względem kadrowym. Defensywa wygląda dużo lepiej niż na początku sezonu, co jest dużą zasługą rumuńskiego bramkarza Cojocaru. Ofensywę ciągnie oczywiście kapitan Pogonii, Kamil Grosicki, który zalicza drugi z rzędu świetny sezon w Ekstraklasie. Ma on jednak przy sobie porządnego napastnika jakim jest Koulouris oraz piłkarzy takich jak Gorgon, Bichakhchyan czy Ulvestad. Pogoń co roku zdaje się być groźną konkurencją dla drużyn walczących o mistrzostwo, jednak zawsze czegoś brakuje drużynie ze Szczecina.  W tym sezonie zaważyć o ich losie może słaby początek sezonu. 

Utracona hegemonia 

Sytuacja Jagiellonii Białystok oraz Śląska Wrocław jest zupełnie przeciwna względem stanu drużyny ze Szczecina. Po fantastycznej rundzie jesiennej obie te drużyny miały dużą przewagę nad resztą zespołów, obecnie jednak muszą stawić czoła kryzysowi formy.  Dotyczy to przede wszystkim drużyny z Dolnego Śląska, która najpierw przegrała z Pogonią Szczecin, by w następnej kolejce ulec u siebie Stali Mielec. Po pierwszej rundzie Ekstraklasy wydawało się, że Jacek Magiera stworzył drużynę, która nie wypuści już tytułu mistrzowskiego z rąk, jednak rzeczywistość uderzyła w zespół z Wrocławia. Nie dość, że Jagiellonia wyrównała ich wynik punktowy to w dodatku Lech Poznań traci do nich dwa punkty, a reszta drużyn również depta im po piętach. Moim zdaniem spadek formy drużyny z Wrocławia był przewidywalny, gdyż oprócz fantastycznego Erika Exposito, drużynie Magiery brakuje skutecznych zawodników ofensywnych. Nahuel i Samiec-Talar strzelą bramkę raz na pięć spotkań, a hiszpański snajper jest zwykle osamotniony z przodu. Śląsk ratuje jeszcze dobra dyspozycja całej defensywy, która straciła tylko siedemnaście bramek w tym sezonie, notując najlepszy wynik w polskiej lidze. Uważam, że drużyna z Wrocławia popełniła błąd nie sprowadzając żadnego porządnego zawodnika ofensywnego, ponieważ już widać, że Erik Exposito jest w stanie sam wygrywać mecze. Od początku sezonu sądziłem, że dużo lepszą drużyną jest Jagiellonia, która w ofensywie ma wielu dobrych zawodników i ta część składu wydaje się być równa. Mimo iż najlepszy strzelec drużyny z Podlasia strzelił dziewięć bramek (Exposito zdobył ich czternaście) to zespół Adriana Siemieńca zdobył aż osiemnaście bramek więcej od Śląska Wrocław. Oprócz fantastycznego wykonawcy stałych fragmentów gry jakim jest Wdowik, Jagiellonia dysponuje również Hansenem, Pululu, Imazem, Naranjo, Nene oraz perspektywicznym Marczuk. Trener powinien popracować, jednak nad defensywą, która jest największym problemem obecnego lidera Ekstraklasy. W dwudziestu jeden kolejkach stracili trzydzieści bramek, co jest szóstym najgorszym wynikiem w lidze. Jagiellonia razem z Koroną Kielce są jedynymi drużynami, które straciły ponad dwie bramki z Puszczą Niepołomice. Trener musiał zauważyć braki w obronie swojego zespołu, dlatego sprowadził środkowego obrońcę z ligi szwedzkiej w celu poprawienia tej części formacji. Czy jednak jeden nowy obrońca zdoła poprawić defensywę Jagiellonii na tyle by odeprzeć szturm pozostałych kandydatów do tytułu mistrza Ekstraklasy? 

Poprzedni mistrzowie w natarciu 

Lech Poznań od początku sezonu miał bardzo duże problemy ze stabilizacją formy. Najpierw odpadnięcie po meczu ze Spartakiem Trnava w eliminacjach do europejskich pucharach, potem porażki w ekstraklasie, aż w końcu zapadła decyzja o  zwolnieniu trenera, Johna van den Broma. W jego miejsce zatrudniony został były szkoleniowiec „Kolejorza”, Mariusz Rumak, który mimo krytyki ze strony kibiców, radzi sobie na razie bezbłędnie. Dwa ważne zwycięstwa, w tym jedno z liderem, sprawiają, że Lech jest bardzo bliski objęcia pierwszego miejsca w tabeli. W następnej kolejce na bułgarską przyjedzie Śląsk Wrocław, a więc czeka nas arcyważny mecz, który prawdopodobnie jeszcze bardziej namiesza w tabeli. Ze składu Lecha wyróżnić należy Kristoffera Velde, który prawdopodobnie w najbliższym okienku transferowym odejdzie z Polski za pokaźną sumę. Jego wkład w akcje ofensywne „Kolejorza” jest nieoceniony, co udowadniają jego statystyki (10 bramek i pięć asyst w 25 meczach). Jestem również wielkim fanem środkowych pomocników Lecha. Murawski i Karlström jak na polskie standardy są naprawdę świetni, a do tego mamy jeszcze Marchwińskiego, który w wysokiej formie również nie odstaje poziomem.  

W wyścigu poważnym przeciwnikiem staje się również Legia Warszawa, która ostatnie dwa sezony mogła tylko patrzeć na mistrzów Ekstraklasy. Po druzgocącej porażce w Lidze Konferencji z Molde, drużynie ze stolicy nie zostaje już żaden inny front, więc całą uwagę mogą skupić na rodzimej lidze. Największym problemem Legii jest brak stabilnej kadry. Defensywa „Wojskowych” w ostatnim czasie jest bardzo nieefektywna, co pokazały ostatnie dwa mecze w europejskich pucharach, w który drużyna z Warszawy straciła aż sześć bramek. Niedawno z drużyny odszedł też Ernest Muci, który mimo nierównej formy był ważnym elementem Legii i w kryzysowych momentach potrafił zapewnić swojej drużynie satysfakcjonujący wynik. Braki w polu nie są, jednak jedynym mankamentem tej drużyny, ponieważ w wyjściowym składzie pojawia się regularnie Kacper Tobiasz. Ten 21-letni bramkarz popełnia te same błędy, często zamiast złapać piłkę, wypuszcza ją przed siebie, przez co Legia straciła już w tym sezonie co najmniej pięć bramek. Przed Kostą Runjaićem trudne wyzwanie, a jego stanowisko jako trenera 15-krotnego mistrza Polski wydaje się być bardzo niepewne. Niepewny swojej pozycji może być też Dawid Szwarga, który prawdopodobnie nie zaliczy swojego debiutanckiego sezonu do udanego. Trener Rakowa Częstochowy dostał zadanie obronienia tytułu mistrzowskiego oraz zaliczenia dobrego wyniku w europejskich pucharach. Co do drugiego punktu, ciężko obiektywnie ocenić, czy mistrz Polski pokazał się w lidze Europy słabo, patrząc na to jak wymagającą grupę mieli. Pewnie jest jednak to, że Raków na pewno mógłby wykazać się lepszą postawą w lidze. Co prawda, drużyna z Częstochowy ma jeden zaległy mecz, jeśli go wygrają to wskoczą na czwarte miejsce w tabeli. Drużynie Szwargi na pewno doskwiera brak Iviego Lopeza, który jest już kontuzjowany od prawie roku i nie zapowiada się na jego rychły powrót. Raków nie ma też porządnego snajpera, który zapewniłby wystarczającą ilość bramek w sezonie. Łukasz Zwoliński oraz Ante Crnac to dobrzy piłkarze, brakuje im jednak regularności, Chorwatowi doświadczenia, a Polakowi techniki. 

Patrząc na wszystkie wyżej wymienione drużyny uważam, że do końca sezonu może się jeszcze wszystko wydarzyć. Żadna z tych ekip nie ma stabilnej formy i sytuacji kadrowej. Jednego możemy być pewni, wyścig o mistrzostwo Ekstraklasy zapowiada się bardzo interesująco. 

Roch ORZECHOWSKI